Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niech historia przestanie się powtarzać

Treść

Pingpongistki Bronowianki znów walczą o medal MP.
Pingpongistki krakowskiej Bronowianki przegrały pierwszy z półfinałowych meczów o drużynowe mistrzostwo Polski. Ich rywal - Eltex-Wisan Tarnobrzeg - jest zdecydowanie najmocniejszą i najlepiej zorganizowaną ekipą w kobiecej ekstraklasie, więc ta porażka nie jest wstydliwa, ale zmobilizować klubowych włodarzy i zawodniczki powinna. Bo historia nieudanej walki o medal MP powtarza się w Bronowicach od kilku lat, a teraz jeszcze można zmienić jej bieg...



Od czasu drugiego awansu zespołu z Bronowic do ekstraklasy (1994 rok) pingpongistki nieprzerwanie w niej grają, co oczywiście jest chwalebne, ale ani raz - mimo dobrych ku temu okazji - nie wspięły się na podium mistrzostw Polski, co już powinno być denerwujące. Pięciokrotnie Bronowianka miała wielką szansę na historyczny dla klubu sukces, uczestnicząc w decydującej o podziale medali rozgrywce, ale za każdym razem szansę tę marnowała i kończyła rozgrywki na czwartym, najmniej lubianym przez ambitnych sportowców, miejscu. Tak było w latach 1996, 1999, 2003 i 2005-2006. W obecnym sezonie ten scenariusz również może się sprawdzić, co pokazał pierwszy półfinałowy mecz play-off w ekstraklasie, przegrany z Elteksem 1-3.

Pojęcie BPS - bezpośredniego przygotowania startowego - wydaje się w Bronowicach całkowicie nieznane, choć powszechnie używa się go w nowoczesnym sporcie na określenie ostatniego, precyzyjnie zaplanowanego czasu w przygotowaniach do ważnego startu. Tarnobrzeski zespół miesiąc od zakończenia rozgrywek poświęcił na operację "Bronowianka", dwa ostatnie tygodnie spędził na zgrupowaniu w Drzonkowie, gdzie trenował z męskim ekstraklasowym zespołem ZKS-u. Czemu aż takie zbrojenia? - Doceniamy Bronowiankę, dlatego przygotowywaliśmy się pod jej kątem przez ten czas. Mieliśmy rozpracowaną każdą z przeciwniczek, co najlepiej było widać w grze Chinek, nasza spokojnie wypełniła taktykę i pewnie wygrała - mówił po meczu trenertarnobrzeżanek Zbigniew Nęcek.

Bronowianka do najważniejszych gier sezonu przystąpiła z marszu, nie miała żadnych specjalnych przygotowań. Czemu? Wytłumaczenie jest dość skomplikowane. Kłopot zaczyna się już w punkcie - trener. W czasie meczu z Elteksem zespół prowadził Jerzy Grycan, ale podkreślał, że nie on, a trener reprezentacji Polski Leszek Kucharski jest szkoleniowcem Bronowianki. - Zawodniczki Bronowianki trenują rzeczywiście ze mną i grupą z Ośrodka PZTS - mówi Kucharski i podkreśla, że przynosi to obopólne korzyści, ale jednocześnie zastrzega, że dla niego jako pracownika PZTS najważniejsza jest kadra i ośrodek, zawodniczki Bronowianki są zaś tylko częścią całości, którą on jako trener obejmuje. Nie mają więc specjalnego cyklu przygotowań do ważnych - z punktu widzenia klubowych interesów - meczów. - W dodatku drużyna ma kłopoty z dyspozycyjnością - jedna zawodniczka studiuje, druga - Marta Piłka - ma od pół roku kłopoty z kontuzjowaną nogą, w pełni dyspozycyjna jest tylko Chinka. Zespół trenuje na tyle, na ile może, a liczy tylko trzy zawodniczki, za co nie ja odpowiadam. Czy mnie można w takim razie rozliczać z realizacji celów ligowych przez Bronowiankę? Trudno powiedzieć. Uważam zresztą, że awans do półfinału rozgrywek ekstraklasy to i tak wiele, a przecież walka o medale jeszcze się toczy - podkreśla Kucharski.

Eltex rzeczywiście możliwości kadrowe ma większe - z dwiema Chinkami, dwiema reprezentantkami innych krajów - Słowacji i Czech oraz byłą mistrzynią Polski w składzie. Polityka kadrowa w Bronowiance nie jest prowadzona z takim rozmachem, w ostatnim czasie nawet kulała - odeszły z klubu - na zasadzie darmowych przejść do innych pracodawców - zawodniczki, które przez kilka lat pobierały tu nauki (Janta-Lipińska, Górowska, Gołota), a teraz mogłyby poszerzyć kadrę ekstraklasowego zespołu. Nie ma ich, ale czas na rozpamiętywanie strat nie jest najlepszy, bo teraz przed zespołem, nawet w skromnym składzie - wciąż osiągalny cel medalowy. W sobotę czeka Bronowiankę rewanż z Elteksem, a w razie porażki gra o brązowy medal prawdopodobnie z AZS AE Wrocław. W tym sezonie krakowianki przegrały i wygrały z tym zespołem w rundzie zasadniczej w takim samym wymiarze (1-3 i 3-1), a zmobilizowane powinny być bardziej niż wrocławianki. Mają przecież do rozliczenia dwa ubiegłe sezony, w których walkę o brąz właśnie z akademiczkami przegrały. Czasu na przygotowanie do walki z tym właśnie rywalem jest jeszcze wystarczająco dużo, żeby potem nie musieć przeżywać porażki, jaką jest w sporcie czwarte miejsce, ubierać w piórka rzekomego sukcesu...

(MAs) , "Dziennik Polski" 2007-04-13

Autor: ea