Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niech biegły wyceni straty

Treść

O przygotowanie ekspertyzy dotyczącej wysokości strat poniesionych przez Fundację "Lux Veritatis" w związku z odmową realizacji umowy na dotację na wykonanie odwiertu geotermalnego w Toruniu wnioskują do sądu jej pełnomocnicy. Fundacja wytoczyła Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej proces po tym, jak cofnął on dotację na odwiert.
Pełnomocnik Fundacji złożył wczoraj wniosek, aby sąd powołał biegłego z zakresu budownictwa i rachunkowości w celu oszacowania strat poniesionych przez Fundację. Reprezentujący NFOŚiGW radca prawny Jarosław Chałas chce, aby wniosek ten został oddalony, ponieważ jego zdaniem stanowiłby on uzasadnienie pozwu złożonego przez Fundację "Lux Veritatis". Sędzia Agnieszka Rafałko odłożyła decyzję do czasu przesłuchania kolejnych pięciu świadków, co ma nastąpić na dwóch rozprawach w styczniu następnego roku.
Zeznający wczoraj prawnicy Funduszu odmówili zeznań, zasłaniając się tajemnicą zawodową. Sąd zaakceptował to, uchylając zdecydowaną większość stawianych im pytań. W ocenie pełnomocnika Fundacji mecenas Krystyny Kosińskiej, zakres tajemnicy został potraktowany zbyt szeroko. - Sąd uznał, że można się zasłaniać tajemnicą zawodową i nie odpowiadać na takie pytania, jak: czy się pracuje w Funduszu, czy było się przy podpisywaniu umowy - mówi adwokat. - To nie jest tajemnica zawodowa - dodaje.
Fundacja domaga się od Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej 27 mln zł odszkodowania za zerwanie umowy o dotację na odwierty geotermalne. - Umowa o dotację na wykonanie odwiertu geotermalnego została wypowiedziana z przyczyn zupełnie pozaprawnych i dlatego występujemy o odszkodowanie - argumentuje mecenas Kosińska.- Nie było podstaw do rozwiązywania umowy z Fundacją "Lux Veritatis" - stwierdził zeznający wcześniej Artur Michalski, były wiceprezes Funduszu. Powiedział także, iż w sprawę dotacji geotermalnej dla Fundacji zaangażowany był wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski. - Wzywał urzędników Funduszu i przeprowadzał z nimi jakieś rozmowy, to było jeszcze w grudniu 2007 roku - relacjonował były wiceprezes Funduszu. - Podobno wywierano na nich presję, żeby coś znaleźć, żeby rozwiązać umowę, tak mówili - dodał.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2010-11-09

Autor: jc