Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie wylewajmy dziecka z kąpielą

Treść

Z posłem Stanisławem Zającem (PiS), wicemarszałkiem Sejmu III kadencji, byłym sędzią sądu rejonowego, kandydatem w wyborach uzupełniających do Senatu na Podkarpaciu, rozmawia Wojciech Wybranowski Nie obawia się Pan, że wprowadzenie zmian w Konstytucji powodujących uchylenie immunitetu może zaowocować "ustawianymi" na zlecenie śledztwami, dochodzeniami wymierzonymi w niewygodnych parlamentarzystów? - Od wielu już lat trwa dyskusja, jaki powinien być kształt immunitetu poselskiego, myślę tu zarówno o immunitecie formalnym, jak i materialnym. Jeżeli patrzymy na sprawę przez pryzmat immunitetu materialnego, to jest oczywiste, że poseł, senator powinien mieć prawo artykułowania swoich poglądów i spostrzeżeń na wiele problemów, które wkraczają w życie polityczne, społeczne, gospodarcze. W tym zakresie obowiązujące uregulowania dające dużą dozę możliwości swobodnego wypowiadania się, deklarowania swojego stanowiska są moim zdaniem właściwe. Natomiast w przypadku immunitetu formalnego sprawa jest już nieco trudniejsza - tutaj widzę pewien problem. Chciałbym, aby w polskim parlamencie zasiadały osoby, które z wyboru reprezentując dany region, społeczność, całą Polskę, nie były osobami, na których ciążą bardzo poważne zarzuty. Chodzi bowiem o prestiż państwa. Instytucje takie jak Sejm, Senat powinny być reprezentowane przez osoby o nieskazitelnej opinii, niekarane, nieuwikłane w konflikty z prawem. A więc kwestia spojrzenia na przejrzystość, czystość funkcjonowania parlamentu sprawia, że rozważyć należy kwestię zmiany immunitetu formalnego, tak by osoby wkraczające w konflikt z prawem miały świadomość, że nie da się pogodzić tego z tym, czego oczekują wyborcy. PiS z pewnością będzie uczestniczyło w pracach nad zmianami, chcemy, by nie było takich przypadków, które dyskredytują państwo. Natomiast bardzo ostrożnie jednak trzeba podchodzić do tego tematu, tak by zmiana immunitetu formalnego nie stała się przyczyną czy wstępem do pewnego rodzaju rozgrywki politycznej, gdzie władza organów ścigania byłaby ogromna, a niewygodna osoba mogłaby się znaleźć w trudnej sytuacji pod błahym, być może nieprawdziwym pretekstem. Uchylenie immunitetu poselskiego w części materialnej daje do ręki potężny oręż. Wystarczy anonimowy donos do wszczęcia śledztwa. - I tu trafnie wskazuje pan na niebezpieczeństwo, jakie się pojawia, przekreślenia misji parlamentarnej, kiedy to prezentowanie poglądów, często bardzo daleko idących, ale mieszczących się w działaniu na rzecz dobra wspólnego, może być uniemożliwione albo wręcz przekreślone. To jest ten element, który nakazuje bardzo ostrożnie podchodzić do analizy proponowanych zmian, tak aby nie wprowadzić nowych uregulowań prawnych praktycznie uniemożliwiających posłom i senatorom wypowiadanie się w sprawach trudnych, kontrowersyjnych, narażających ich na ujemną ocenę osób sprawujących władzę. Do takiej sytuacji nie można dopuścić. Jestem od kilkudziesięciu lat adwokatem, w związku z tym doskonale wiem, że wielokrotnie zdarzały się sytuacje takie, że osoba oskarżana chociażby o prezentowanie poglądów w sensie ujawniania negatywnych zjawisk przez wiele lat była narażona na procesy sądowe, postępowania przygotowawcze przedłużające się w czasie, które praktycznie wyeliminowały ją z życia publicznego. Może zmiany należałoby rozpocząć od ograniczenia czy wręcz zniesienia immunitetu chroniącego sędziów lub prokuratorów? Wystarczy wspomnieć sprawę Olewników. - Dotknął pan niezwykle bolesnej, kompromitującej wymiar sprawiedliwości sprawy Olewników, tragedii rodziny i w konsekwencji śmierci człowieka w kontekście sytuacji, kiedy zaniechania i nieudolność postępowania śledczych nie są oceniane w należyty sposób. Mamy do czynienia z oczywistymi naruszeniami powinności, jakie ciążyły na prokuraturze, i należy na to patrzeć w ten sposób: jeżeli przyglądamy się sposobowi funkcjonowania polityków, to powinniśmy również oceniać cały sposób funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, tak by nie było osób mogących czuć się wyjętymi z odpowiedzialności za zaniedbania i błędy. Platforma pali się do prac nad zmianami w Konstytucji, uchylenia immunitetów i pozbawienia możliwości kandydowania do Sejmu osób skazanych... - To nie jedyny przypadek, gdzie Platforma przy braku jakichkolwiek sukcesów w rozwiązywaniu rzeczywistych problemów państwa, zwłaszcza gospodarczych, społecznych, szuka tematów zastępczych, chwytliwych medialnie, mogących być przedstawianymi jako działania na rzecz naprawy państwa. W mojej ocenie, nie ma to nic wspólnego z naprawą państwa, jest natomiast działaniem, które zmierza do zepchnięcia na drugi plan odium nieudolności w rozwiązywaniu problemów, odejścia od programu wyborczego i jeszcze przez jakiś czas zaciemnienia tego, że cuda, które miały się zdarzyć, raj, jaki miał nastąpić, nie tylko się nie zbliża, ale wydaje się nierealny. Dzisiaj od rozwiązywania palących problemów dla polityków rządu Donalda Tuska wydaje się ważniejsze znalezienie sposobów na zdyskredytowanie politycznej konkurencji. Proszę zauważyć, że dzisiaj rozmawiamy w parlamencie w sytuacji, gdy praktycznie nie mamy wiele pracy. Mam wyrzuty, że mieliśmy reprezentować wyborców, pracując nad dobrym prawem, nad rozwiązaniami pomagającymi społeczeństwu, ale takiej możliwości nie mamy, ponieważ rząd takich projektów nie przesyła. Nie dość tego - nie chce również skorzystać z projektów przygotowanych przez rząd premiera Jarosława Kaczyńskiego, gdzie dziesiątki ważnych projektów ustaw wkraczających w sferę życia gospodarczego i społecznego nie zostały wykorzystane. Nie było takiej woli ze strony Platformy Obywatelskiej w poprzedniej kadencji do zmian w Konstytucji, gdy w grę wchodziło wpisanie kilkuzdaniowej poprawki gwarantującej ochronę życia od chwili poczęcia do naturalnej śmierci... - Dotknął pan najważniejszej dla mnie kwestii związanej z ochroną życia. Sprawa nadrzędna, bo czy może być coś ważniejszego od ochrony życia, od ochrony niewinnych istot? Ten temat dzisiaj, w tym parlamencie, jest usuwany na dalszy plan, a Platforma robi wszystko, byśmy w tej najważniejszej sprawie nie podjęli dyskusji i konkretnych kroków zmierzających do wprowadzenia w Konstytucji zmian gwarantujących ochronę życia od chwili poczęcia do naturalnej śmierci. Czy można znaleźć lepszą okazję, niż jest w tej chwili? Zmiana ustawy to zmiana aktu najważniejszego, tego rozstrzygającego o najbardziej istotnych sprawach. Kiedy mówimy o zmianach w Konstytucji, to jest też okazja, by wrócić do tego tak ważnego tematu, jakim jest ochrona życia. Ale takiej woli ze strony Platformy Obywatelskiej nie ma. Jest to dowód na to, jak instrumentalnie Platforma traktuje zmiany w Konstytucji. To musi budzić nasze zastrzeżenia, nawet jeśli widzimy elementy, z którymi się zgadzamy, czyli szansę na wyeliminowanie z parlamentu osób pozostających w konflikcie z prawem. A PiS ma taką wolę zmiany? - Odnoszę wrażenie, że obecnie jesteśmy jakby w klimacie spojrzenia bardzo życzliwego i pełnego zaangażowania związanego z moratorium, które ma chronić dzieci poczęte przed procederem morderstwa. To sprawa, którą chcemy przedstawiać Sejmowi. Powiedzieć, jak ważne jest to, że skoro ONZ przyjmuje moratorium na karę śmierci, to o wiele ważniejsze jest mówienie o ochronie istot niewinnych, narażonych na haniebny proceder niszczenia życia. Mówi Pan, że Sejm nie pracuje. Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski, pytany o nowelę ustawy lustracyjnej, do czego zobligował Sejm Trybunał Konstytucyjny, powiedział, że takich działań nie będzie, bo posłowie są obłożeni pracą. - To jest wypowiedź, która ilustruje cały styl rządzenia Platformy Obywatelskiej. Styl tematów zastępczych, unikania tematów trudnych, wymagających bezwzględnego rozwiązania. I tak jak mówiliśmy, że sprawy gospodarcze zostają obecnie na bardzo, bardzo dalekim planie, tak samo sprawy, które porządkują czystość naszego życia politycznego, Platforma odsuwa na dalszy plan, nie chcąc się narazić tym, którzy myślą "poprawnie politycznie" i próbują zamazać sprawę niedobrych zdarzeń z przeszłości. Osobiście jestem zaskoczony retoryką pana Chlebowskiego: "mamy wiele pracy, składamy wiele ustaw, chcemy tworzyć dobre prawo", którą się słyszy w sytuacji, gdy rzeczywistość jest zupełnie inna. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-05-09

Autor: wa