Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie straszcie nas wojną

Treść

Wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego, prezesa Prawa i Sprawiedliwości, podczas debaty sejmowej w dniu 19 stycznia br. na temat działań rządu w sprawie ustalenia przyczyn i okoliczności katastrofy Tu-154M pod Smoleńskiem
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Muszę się przyznać, że nie spodziewałem się, że w dyskusji nad tym tragicznym problemem, tragiczną sprawą będzie tyle różnego rodzaju prób prowokacji. Ale my się sprowokować nie damy. (Oklaski) My chcemy prawdy, bo to jest nasz obowiązek. Przede wszystkim obowiązek wobec obywateli, wobec tych, którzy nas wybrali, i dlatego będziemy ten obowiązek spełniać. (Poseł Paweł Graś, PO: To chyba dobrze.)
Pan premier był łaskaw tutaj oświadczyć, że podjął niezwykle przemyślane działania, nawet była w tym pewna sugestia, że niemalże ograł Rosjan. (Wesołość na sali) Otóż ja chciałbym przedstawić tutaj nieco inną ocenę.
Pierwsze 20 stron polskich uwag to jest spis tego, czego nie otrzymaliśmy, więc mowa o tym, że otrzymaliśmy dużo, jest może cokolwiek przesadna. Te dokumenty, o których mowa od wczoraj, miały być rzekomo przegrane prywatnie przez pana Klicha. Panie premierze, pan jest premierem, ja nim byłem - daję przynajmniej 95 proc., że one są z innych źródeł. Krótko mówiąc, był pan łaskaw tutaj abstrahować i od tego wszystkiego, o czym była mowa w mediach, co opisywano, od tego wszystkiego, co widzieliśmy, choćby to niszczenie wraku, i od wszystkich faktów, które są powszechnie znane, jeśli chodzi o sposób prowadzenia czy raczej nieprowadzenia dochodzeń przez Rosjan; te wszystkie zostawiane części zwłok, zostawiane części samolotu, różnego rodzaju inne przedmioty... Przecież w tych sprawach są pewne reguły europejskie; jesteśmy państwem Unii Europejskiej. Niedawno było rozporządzenie w tej sprawie, które bardzo dokładnie mówi, jakim warunkom powinien odpowiadać organ, który przeprowadza tego rodzaju dochodzenie, jak powinien być traktowany wrak. Tego rodzaju wymogów jest mnóstwo.
Żaden z tych wymogów nie został spełniony. MAK z punktu widzenia europejskich reguł jest instytucją, której raporty można tylko i wyłącznie wyśmiać.
My, Panie Marszałku, Wysoka Izbo, chcielibyśmy pomóc; pomóc wyjść rządowi z tej pułapki, z tego wszystkiego, na co złożyły się niezmiernie liczne błędy, które popełniał od początku, począwszy od decyzji dotyczącej podstaw prawnych działania. Nasza uchwała nie byłaby niczym innym - bo jednak wrócę do tej uchwały, chociaż nie chcecie jej dzisiaj omawiać - jak właśnie takim aktem naprawczym wobec opinii światowej, wobec tego wszystkiego, co straciliśmy poprzez ten realizm, który tutaj premier Tusk był łaskaw prezentować, a który np. takie kraje jak nadbałtyckie doprowadziłby do tego, że po dziś dzień byłyby już nie republikami w ramach Federacji Rosyjskiej, ale okręgami autonomicznymi, i cieszyłyby się z tego, że mają po kilka liceów, gdzie można się uczyć w ich języku ojczystym. Powtarzam, na tym poziomie realizmu i odwagi politycznej takie byłyby efekty. Łotwa przez 18 lat nie miała nawet wyznaczonej granicy i żadnych stosunków z Rosją, świetnie się przy tym rozwijała.
I nie straszcie nas wojną. Nie jest, proszę państwa, w polityce tak, że jeżeli ktoś jest zdecydowany i twardy, szczególnie w takich sprawach, to na tym przegrywa. Na tym, proszę państwa, się wygrywa. (Oklaski) Żadne wojny nam tutaj nie grożą. Rosjanie są dzisiaj słabnącym państwem (Wesołość na sali), które musi się liczyć także z opinią międzynarodową.
Pan używa określenia: nasze uzupełnienia do raportu rozszerzają go i wzbogacają. Otóż to jest określenie całkowicie błędne, w ramach tego realizmu politycznego. One ten raport całkowicie, w 100 procentach, dezawuują. W świetle tego, co dzisiaj wiemy, załoga samolotu - nie były do tego potrzebne żadne naciski - nieinformowana o rzeczywistym stanie rzeczy, podjęła normalną, przewidzianą w rutynie tego rodzaju sytuacji, można tak powiedzieć, tego rodzaju działań, procedurę schodzenia do wysokości decyzji. Tyle że po drodze została radykalnie wprowadzona w błąd, nieostrzeżona, i to była przyczyna wypadku. Jeżeli chodzi o przyczyny bezpośrednie, leżą one po stronie rosyjskiej.
Ale jest tu jeszcze pewna sprawa, wydawałoby się tajemnicza, ale tak naprawdę prosta. Przecież kiedy 1 czerwca ogłaszano zapisy ze skrzynek, wszystkie dokumenty były znane. Dlaczego nie zostały opublikowane? Dlaczego zapisy ze skrzynek stały się podstawą różnego rodzaju insynuacji, obrażania świętej pamięci Prezydenta Rzeczypospolitej i innych wysokich urzędników? Było niespełna dwa tygodnie do pierwszej rundy wyborów. Jeżeli więc ktoś tu mówi o politycznym wykorzystywaniu, to jest pan [panie premierze] ostatnim, który może coś takiego powiedzieć, naprawdę ostatnim. (Oklaski) Ale przypomnę, że premier Węgier Gyurcs

Autor: jc