Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie przybijemy premierowi tez na drzwiach

Treść

Z Januszem Śniadkiem, przewodniczącym Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność", rozmawia Grzegorz Lipka Na 29 sierpnia "Solidarność" zapowiada manifestację w Warszawie. Jaki jest jej cel? - Przesłaniem głównym naszej kampanii ma być uświadomienie innym, że najcenniejszym kapitałem polskich przedsiębiorstw i polskiej gospodarki jest człowiek. Bez inwestowania w ten najcenniejszy kapitał, bez inwestowania w człowieka na dłuższą metę nie będzie rozwoju Polski, nie będzie rozwoju gospodarczego. To najistotniejsze przesłanie kryjące się za hasłem: "Godna praca, godna emerytura równa się godne życie". Co Państwo rozumieją pod pojęciem "inwestycji w człowieka"? - Ewidentnie widać, że podział wzrostu gospodarczego jest bardzo nierównomierny. Nie tylko nie sprzyja on zmniejszaniu dysproporcji, ale wręcz je powiększa. Tylko 1/3 Polaków zarabia powyżej średniej krajowej. Według różnych opracowań, w tym pani prof. Zofii Jacukowicz, członka Komitetu Nauk o Pracy i Polityce Społecznej PAN, mamy do czynienia z dużą koncentracją wynagrodzenia nieznacznie wyższego od płacy minimalnej. To są elementy, które nie są dla nas do zaakceptowania. Nie może być tak, że bardzo duże grupy ludzi są pozbawiane możliwości korzystania z dużego wzrostu gospodarczego, który przecież też wypracowują. Pracodawcy, bez względu na sytuację wzrostu gospodarczego, kontynuują ataki na kodeks pracy. Rzucają hasła o uelastycznieniu prawa pracy, kontynuują hasła powtarzane już jak mantra o redukcji klina podatkowego. Jest to hasło samograj mówiące niby o obniżeniu kosztów pracy, ale jest to właśnie część środków służących inwestycji w człowieka. Bez inwestowania w człowieka, bez inwestowania w oświatę, naukę, kwalifikacje, szkolenia, bezpieczeństwo i higienę pracy, opiekę zdrowotną, system emerytalny i na końcu bez inwestowania w wynagrodzenia nie będzie dalszego rozwoju. Mamy do czynienia z uciekaniem od tych inwestycji. Pracodawcy uciekają np. od stałego stosunku pracy i cały czas pleni się fałszywe samozatrudnienie, co jest elementem ucieczki od inwestycji w człowieka. Jest to cięcie kosztów po stronie składek ZUS. Gdy dochodzi do wypadku, to z dachu spada firma nie człowiek. Jak liczna może być manifestacja? - Szacujemy, że będzie nas około 30 tysięcy. Uważamy, że jak na polskie warunki będzie to bardzo duża manifestacja. Mają Państwo przygotowany program manifestacji czy będzie np. jakieś spotkanie z przedstawicielami rządu? - Manifestacji nie uzależniamy od tego, czy uda nam się zorganizować spotkanie. Oczywiście będziemy chcieli złożyć petycję, natomiast nie wiemy, czy ktoś będzie ją w stanie odebrać. Z pewnością nie będziemy przybijać swoich tez na drzwiach. Chcemy, aby przesłanie, z którym wychodzimy, przebiło się dzięki mediom do opinii publicznej. Nie da się schować pod stołem kilkudziesięciu tysięcy manifestantów w Warszawie. Sytuacja, która jest w Polsce, bieżące wydarzenia nie pozostawiają cienia wątpliwości, że związek i pracownicy w całej debacie medialnej są mało słyszalni. Ale może to dlatego że wcale nie jest im tak źle... - Głos pracowników jest bardzo mało słyszalny, a w niektórych mediach wręcz nieobecny, zwłaszcza w mediach, które są zależne politycznie czy - co jest jeszcze bardziej skuteczne - zależnych od właścicieli i reklamodawców. Bardzo często tego doświadczamy, że niektóre gazety czy niektóre media powstrzymują się od zamieszczania pewnych tekstów i przesłań z tego powodu, żeby nie wywoływać irytacji czy zniechęcenia reklamodawców do publikowania swoich reklam na ich łamach. Organizowanie manifestacji tuż przed rocznicą zawarcia porozumień gdańsko-szczecińskich ma jakieś znaczenie? - To przypadek. Nie da się porównywać sytuacji tamtych lat z tym, co mamy obecnie. Dzisiaj powoli zaczyna się robić rynek pracownika. Pozyskanie na rynku pracy kompetentnego, wykwalifikowanego pracownika przestaje być takie łatwe, jak było niedawno przy ogromnym bezrobociu. Dziś pomimo jeszcze dość dużego bezrobocia trudno jest o dobrego pracownika, co powoduje, że jeszcze istniejący do niedawna lęk o utratę pracy powoli znika. Co więcej, rosną postawy roszczeniowe pracowników. Udział kosztów płac w kosztach firm maleje, a ciągle próbuje się kontynuować ucieczkę od inwestowania w człowieka. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-08-12

Autor: wa