Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie ma fotografii z sekcji?

Treść

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nadal nie wie, czy Rosjanie przekazali wszystkie akta z sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. Powód? Są one nadal tłumaczone. Nie ma też pewności, że Rosjanie posiadają dokumentację fotograficzną sekcji zwłok. Pełnomocnicy przypuszczają, że może jej w ogóle nie być, skoro do tej pory nie trafiła do Polski.
Wiadomo, że rosyjscy śledczy sporządzili aż 320 opinii medycznych. Dlaczego tak dużo? Rosjanie poddawali sekcji zwłok każdy fragment ciała odnaleziony na miejscu katastrofy - tłumaczył wcześniej płk Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Materiały z oględzin i sekcji zwłok były przekazywane z Rosji w dwóch transzach, w październiku i listopadzie. W sumie do Polski trafiło kilkanaście tomów. Ale czy akta te zawierają wszystkie ekspertyzy? Prokuratura wciąż tego nie wie. - Nie znamy jeszcze odpowiedzi na to pytanie, akta nadal są tłumaczone - wyjaśnia kpt. Marcin Maksjan z prokuratury.
Wyjaśniając wcześniejsze doniesienia o braku rozeznania, które opinie dotyczą konkretnych ofiar tragedii, prokurator powiedział, że wynikały one z procedury przyjętej przez Rosjan. - Rosjanie nadawali numer, polscy prokuratorzy musieli przyporządkować je do konkretnej osoby - mówi Maksjan. - Zidentyfikowane są wszystkie osoby - podkreśla.
Nadal nie wiadomo także, czy prokuratura rosyjska posiada dokumentację fotograficzną z przeprowadzonych czynności sekcyjnych. Poza fotografiami z sekcji prezydenta inne materiały tego typu nie trafiły do wojskowej prokuratury. - Bez nich wartość innych dokumentów dotyczących identyfikacji ciał jest co najmniej ograniczona - zwraca uwagę pełnomocnik kilku rodzin ofiar tragedii mecenas Bartosz Kownacki.
Na spotkaniu z rodzinami prokuratorzy prowadzący śledztwo podkreślali, że biorąc pod uwagę wymogi proceduralne i okoliczności sprawy, taka dokumentacja powinna być sporządzana. Co więcej, sekcje powinny być filmowane. Ale wiemy na pewno, że sekcja prezydenta Lecha Kaczyńskiego przeprowadzona w nocy z 10 na 11 kwietnia w zakładzie medycyny sądowej na obrzeżach Smoleńska nie była w ten sposób udokumentowana. Prokuratorzy podkreślają, iż nie wyobrażają sobie, aby fotografie te nie trafiły do Polski. Ale pełnomocnicy rodzin ofiar powątpiewają, czy taki materiał w ogóle istnieje.
- Mogą być podejrzenia, że fotografii nie ma - ocenia Kowanacki, dodając, że rodzą się takie wątpliwości, bo do tej pory ta dokumentacja nie trafiła do Polski, skoro większość akt sekcyjny została już przekazana.
Mecenas Kownacki jest natomiast zadowolony z faktu uzyskania, aż po 8 miesiącach, protokołów z zamknięcia trumien, które były sporządzane przez konsula z ambasady polskiej w Moskwie. - Pozostaje jednak pytanie, dlaczego tak późno? - zastanawia się adwokat. Wcześniej pytany o to prokurator Ireneusz Szeląg informował, że procedura nie zna tego typu dokumentów. Kownacki podkreśla, że protokoły te będą miały istotne znaczenie m.in. przy rozpatrywaniu wniosków rodzin o ekshumacje.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2010-12-09

Autor: jc