Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie ma czasu na dyskusje

Treść

Politycy Platformy Obywatelskiej niemal w całym kraju zaplanowali spotkania z wyborcami, podczas których tłumaczą, "dlaczego konieczne jest podniesienie wieku emerytalnego". Sposobem na wyjście Platformy cało z tak niepopularnej społecznie reformy, już odbijającej się niekorzystnie na wynikach w sondażach, będzie jednak jak najszybsze jej przeprowadzenie i zamknięcie dyskusji o wieku emerytalnym.

Przez lata niemal wszystkie sondaże były dla Platformy Obywatelskiej bardzo łaskawe. Partia rządząca biła kolejne rekordy popularności, wskazujące, że gdyby przeprowadzono wybory, to zyskałaby tylu posłów, że mogłaby nawet rządzić samodzielnie. Aktualnie sytuacja uległa zmianie: w plebiscytach popularności PO notuje regres. Wciąż na stosunkowo wysokim poziomie - 69 proc. (według opublikowanego 19 marca sondażu TNS OBOP) - utrzymywał się odsetek badanych źle oceniających pracę rządu. A dla rewolucji prowadzonej przez rząd Donalda Tuska - podniesienia wieku emerytalnego - nie ma akceptacji społecznej. Według badania CBOS z 23 marca - 84 proc. Polaków jest przeciwnych podniesieniu wieku emerytalnego mężczyzn do 67 lat, a aż 91 proc. badanych opowiedziało się przeciw podwyższeniu wieku emerytalnego kobiet do 67 lat. Na dezaprobatę społeczeństwa dla proponowanej przez rząd zmiany wskazuje także olbrzymia liczba podpisów - blisko 2 miliony - pod wnioskiem o referendum w sprawie pozostawienia wieku emerytalnego bez zmian. Ich zebraniem mogła chwalić się NSZZ "Solidarność".

Bez wyliczeń
Nastroje społeczne uspokoić miał tzw. kompromis zawarty między rządzącymi ugrupowaniami w sprawie wprowadzenia, pod pewnymi warunkami, emerytur wcześniejszych tzw. częściowych. Po spotkaniu z posłami Janusza Palikota premier Donald Tusk powiedział, że "kompromis z PSL w sprawie reformy emerytalnej miał sens, gdyż odpowiadał na główny lęk: obawę przed utratą pracy w podeszłym wieku". Rząd przezornie nie prezentuje teraz szczegółowych wyliczeń co do wysokości ewentualnych emerytur częściowych. Gdyby bowiem poinformowano, że emerytury częściowe bardziej będą przypominały głodowe zasiłki niż emerytury, "kompromis" z koalicjantem, zamiast "odpowiadać na główny lęk", jeszcze bardziej rozjuszyłby obywateli przeciwnych fundowanemu przez rząd Tuska przymusowi pracy praktycznie aż do śmierci.

Chwyt na "krótką pamięć"
Do podniesienia wieku emerytalnego Polaków przekonywać miały prezentowane przez rząd wyliczenia, tak co do wysokości emerytury - na którą przejście w bardziej podeszłym wieku ma być korzystne finansowo dla przyszłego emeryta, jak i te wskazujące na przyczyny demograficzne - które według rządu miałyby wymuszać podwyższenie wieku emerytalnego. Do rewolucyjnej reformy - której zamiarem przeprowadzenia nie ośmielili się pochwalić politycy Platformy podczas ostatniej kampanii wyborczej do parlamentu - zaczynają przekonywać dopiero teraz, organizując w całym kraju spotkania z wyborcami. Premier Donald Tusk doskonale jednak zdaje sobie sprawę, że najskuteczniejszym krokiem dla uratowania popularności partii wśród wyborców będzie szybkie przeforsowanie niepopularnej ustawy, zamknięcie tematu i ogłoszenie jakichś nowych igrzysk, które zajmą wyborców. Scenariusz taki - zakładający krótką pamięć wyborców - był już niejednokrotnie przez rząd Platformy z sukcesem przerabiany. Premier już zdążył zapowiedzieć, że ustawa emerytalna będzie uchwalona i podpisana przez prezydenta w przyszłym miesiącu.

Aplauz Brukseli
Zarówno przy okazji podwyższenia wieku emerytalnego, jak i pomysłów dotyczących np. podnoszenia podatków często przywoływane są doświadczenia innych państw. Padają argumenty: musimy podnieść podatki - "bo Unia tego wymaga", wiek emerytalny podnosimy - "bo inne państwa Unii też się nad tym zastanawiają". Chociaż gdy się okazuje, że np. podatek w sąsiednim kraju jest niższy albo że Niemcy zawieszają ustawę o podniesieniu wieku emerytalnego, to już rząd udaje, że "nie dosłyszał pytania w tej sprawie". Niemcy o podniesieniu wieku emerytalnego dyskutowali sobie około dwóch lat, Polakom - ma wystarczyć najwyżej parę miesięcy. Tym razem granie na "krótką pamięć wyborców" również ma szanse się powieść. Podniesienie wieku emerytalnego nie będzie bowiem dla obywateli odczuwalne natychmiast, jak choćby podwyżka podatków. Niemal natychmiast rząd Tuska na podwyższeniu wieku emerytalnego zyska natomiast na arenie międzynarodowej - pochwały biurokratów w Brukseli i światowych agencji ratingowych za redukcję przyszłych zobowiązań państwa polskiego wobec własnych obywateli. A poprawa w ten sposób finansowych statystyk kraju bez wątpienia sprawi, że np. łatwiejsze i szybsze będzie wprowadzenie w Polsce euro.

Artur Kowalski

Nasz Dziennik Czwartek, 5 kwietnia 2012, Nr 81 (4316)

Autor: au