Przejdź do treści
Przejdź do stopki

NATO w defensywie

Treść

Członkowie NATO muszą zrozumieć, że nadzieja nie jest planem; wiara nie jest metodą. Zaanektowanie Krymu przez Rosję i jej agresja wymierzona we wschodnią Ukrainę powinny przyciągnąć uwagę Sojuszu. Podczas zakończonego w piątek szczytu Paktu Północnoatlantyckiego w Walii prezydent Barack Obama, spotykając się z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką, napomknął o możliwym członkostwie w NATO tego oblężonego kraju. Ale przecież nie ma na to co liczyć w obecnej sytuacji, kiedy rosyjskie siły obecne są już na wschodniej Ukrainie. Szacuje się, że na terenie Ukrainy znajduje się ok. 10 tys. rosyjskich żołnierzy, a jeszcze więcej jest ich tuż przy granicy.

Obiecane przez NATO logistyczne wsparcie dla Kijowa – obejmujące paliwo, racje żywnościowe, uzbrojenie oraz środki medyczne – nie zatrzyma rosyjskich czołgów ani nie powstrzyma śmigłowców bojowych Mi-24. Ukraina potrzebuje takiego rodzaju broni defensywnej, która będzie w stanie zahamować zbrojny atak: pocisków przeciwczołgowych oraz ręcznych wyrzutni rakietowych typu Stinger na dobry początek.

Podczas walijskiej konferencji państwa NATO, które nie wydają 2 proc. PKB na obronność, w tym Polska, zobowiązały się do podniesienia wydatków na bezpieczeństwo w ciągu 10 lat; zapadła też decyzja o utworzeniu liczących 4 tys. żołnierzy sił natychmiastowego reagowania, by przeciwstawić się rosyjskiej agresji. Jednak groźba wprowadzenia tych sił nie powstrzyma Władimira Putina i może go utwierdzić w przekonaniu, że NATO brakuje determinacji. Wolność warta jest tyle, ile jest się gotowym za nią zapłacić.

Jeśli rosyjskie siły ruszą na Kijów, NATO powinno umieścić w Polsce wysuniętą bazę z eskadrą Polskich Sił Powietrznych z samolotami F-16 przyjmującą eskadrę Amerykańskich Sił Powietrznych, złożoną z mniej więcej dwunastu myśliwców F-15C i dwunastu myśliwców wielozadaniowych F-15E. Brytyjczycy mogą dostarczyć ok. dwunastu samolotów Tornado F-4 w wersji szturmowej oraz dwanaście myśliwców Eurofighter. Skoro Amerykańskie Siły Powietrzne redukują flotę samolotów bliskiego wsparcia w wersji szturmowej A-10 przeznaczonych do niszczenia czołgów i pojazdów opancerzonych, to przynajmniej jedna ich eskadra powinna trafić w polskie ręce. To również pora na to, aby wreszcie umieścić w Polsce i Czechach długo wyczekiwany system antyrakietowy i wyznaczyć odpowiednią liczbę sił do ochrony tych instalacji.

Te posunięcia, z natury swej defensywne, zbliżyłyby Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię z Polską i pozwoliłyby odstraszyć Putina od nierozważnych i ryzykownych działań względem NATO.

Autor jest emerytowanym oficerem lotniczych służb wywiadowczych, w latach 1993-2001 był dyrektorem badań w Instytucie Studiów Strategicznych Armii Stanów Zjednoczonych. Obecnie wykłada historię wojskowości w Grove City College (USA).

Earl H. Tilford
Nasz Dziennik, 10 września 2014

Autor: mj