Przejdź do treści
Przejdź do stopki

NATO to nie tylko USA

Treść

Kryzys finansowy na świecie może przerodzić się wkrótce w kryzys bezpieczeństwa - uważa sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen. Dodał, że aby zapobiec takiemu rozwojowi sytuacji, Pakt Północnoatlantycki przygotowuje zestaw trzech priorytetów dotyczących zwiększenia bezpieczeństwa w Europie. Szef Sojuszu wziął udział w IV Forum Bezpieczeństwa Euroatlantyckiego, które odbyło się wczoraj w Warszawie.
Sekretarz generalny NATO widziałby rolę Warszawy we wzmacnianiu współpracy struktur unijnych z Sojuszem. - Kiedy Polska przejmie prezydencję w Unii w drugiej połowie bieżącego roku, mam nadzieję, że wśród jej priorytetów znajdzie się umocnienie współpracy tej wspólnoty z NATO - podkreślił Rasmussen. Ściślejsza współpraca jest coraz bardziej konieczna, zwłaszcza z uwagi na dynamicznie zmieniającą się sytuację geopolityczną na świecie.
Szczególnie mocno w opinii szefa Paktu należy zwracać uwagę na globalną sytuację finansową, tak aby kryzys ekonomiczny nie spowodował także kryzysu bezpieczeństwa. Jedną z recept na ten problem jest w jego opinii wprowadzanie tzw. mądrej obrony. Według jego wyjaśnień oznacza to wzmocnienie obrony NATO przy jednoczesnym wydawaniu jak najmniejszych pieniędzy. Plan "smart defence" był kolejnym z natowskich priorytetów zaprezentowanych na forum. Postulaty te nie do końca spodobały się Komorowskiemu, który stwierdził, że myślenie, iż za mniejsze pieniądze da się stworzyć lepszą obronę, ociera się o hipokryzję. W jednym aspekcie obaj byli całkowicie zgodni. Chodziło o zaproponowaną przez sekretarza NATO współpracę z państwami nienależącymi do Sojuszu, w tym w szczególności z Rosją. - Tu także widziałby on szczególną rolę Warszawy. Możecie przyprowadzić Rosję bliżej do Europy i bliżej do NATO - mówił Rasmussen. Z taką oceną całkowicie zgadzał się prezydent, który w czasie swojego przemówienia wielokrotnie zapewniał o wyjątkowo dobrych stosunkach Polski z sąsiadami, w tym z Moskwą.
Oceniając Nową Koncepcję Strategiczną NATO podpisaną w ubiegłym roku w Lizbonie, zgromadzeni na sali obok sekretarza Rasmussena i prezydenta Komorowskiego ministrowie obrony państw Europy Środkowej zgodnie stwierdzili, że jest to bardzo dobry dokument, lecz dodali, że sytuacja na świecie zmienia się tak dynamicznie, iż aby nie stał się on martwym papierem, konieczne będzie stałe jego udoskonalanie. - Nową koncepcję strategiczną w rzeczywistości, w dniu dzisiejszym można uznać za przestarzałą, ponieważ nie uwzględnia ona tego, co się stało w ostatnim czasie w Afryce Północnej - powiedział szef resortu obrony Bułgarii Anyu Angelov. Także nieco krytyczniej o dokumencie z Lizbony wypowiadał się Jaak Aaviksoo, szef MON Estonii. - NATO ostatnio zbyt często daje się wziąć z zaskoczenia. Tak było w 2008 roku, kiedy Rosja zaatakowała Gruzję, i tak jest teraz w związku z sytuacją w świecie arabskim - mówił Aaviksoo. - Przed nami jeszcze mnóstwo niebezpieczeństw, których nie będziemy w stanie przewidzieć - mówił jego odpowiednik z Łotwy Artis Pabriks. Podkreślał jednak, jak ważne jest formułowanie tzw. planów ewentualnościowych, które przynajmniej w pewnym stopniu przygotowują na zmienną sytuację. Dodawał, że w tym kontekście nie można jedynie cały czas spoglądać na większych od siebie, czyli na Stany Zjednoczone, licząc na to, że przyjdą nam z pomocą, lecz liczyć przede wszystkim na lepszą współpracę państw Starego Kontynentu.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2011-03-18

Autor: jc