Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Narciarz to konsument

Treść

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przeprowadził kontrolę stacji narciarskich. Objęła ona większość obiektów w Małopolsce oraz kilka z Podkarpacia. Z raportu pokontrolnego wynika, że poziom usług w stacjach jest coraz wyższy. Wątpliwości UOKiK budzą jednak niektóre zapisy regulaminów. W miniony weekend prawie w każdej stacji narciarskiej panował tłok. Zwłaszcza niedziela sprzyjała amatorom białego szaleństwa. Lekki mróz, dość dobra pokrywa śnieżna zachęcały do szusowania. Właściciele wyciągów, aby przyciągnąć narciarzy, oferują coraz więcej atrakcji. Często organizują własnym sumptem dojazd z większych miast na stoki. Jednak, jak wynika z kontroli przeprowadzonej przez UOKiK, w niektórych ośrodkach konsumentów czekają niemiłe niespodzianki. Dotyczą one głównie obowiązujących tam regulaminów. W co trzeciej stacji narciarskiej nie ma możliwości uzyskania zwrotu pieniędzy za karnet niewykorzystany np. z powodu pogorszenia warunków atmosferycznych czy też w przypadku, gdy ulegniemy wypadkowi na stoku. Wątpliwości urzędu wzbudziły stosowane w regulaminach nieprecyzyjne określenia. "Sformułowanie w rodzaju: ťw wyjątkowych sytuacjach za zgodą kierownika kolei lub mechanika można dokonać zwrotu biletów, po uprzednim sprawdzeniu ważności karnetuŤ może prowadzić do dowolności i swobody interpretacyjnej, ponieważ konsument nie może przewidzieć, co przedsiębiorca rozumie pod tym nieprecyzyjnym pojęciem" - czytamy w raporcie UOKiK. Analizując regulaminy UOKiK zwrócił również uwagę na klauzulę przewidującą, że wszelkie spory, jakie mogą wyniknąć z umowy, rozstrzyga sąd właściwy ze względu na siedzibę przedsiębiorcy. Jest to sprzeczne z powszechnie obowiązującymi przepisami. Pocieszające, że jak piszą autorzy raportu, prowadzący stacje narciarskie "w toku postępowań współpracowali z UOKiK, a zakwestionowane przez urząd regulaminy i cenniki już dostosowują do obowiązującego prawa". Przedstawiciele urzędu przyznają, że walcząc o klientów właściciele stacji narciarskich oferują szeroki zakres usług. Oprócz wyciągów można również skorzystać z parkingów (ma je 90 proc. stacji), punktów gastronomicznych (94 proc.) czy wypożyczalni sprzętu narciarskiego i snowbordowego (90 proc.). Na co trzecim stoku można uczyć się jazdy na nartach i snowboardzie w szkółkach, które najczęściej nie należą do właścicieli stacji. Korzystając z wyciągu (coraz więcej jest krzesełkowych) miłośnicy białego szaleństwa mogą korzystać z różnych, również najnowocześniejszych systemów opłaty za przejazd. Z raportu wynika, że najpopularniejsze są karty magnetyczne oraz z kodem paskowym (stosuje je odpowiednio 61 proc. i 38 proc. stacji), które zawierają informacje o liczbie wykupionych przez konsumenta wjazdów wyciągiem lub punktów, w których wyceniany jest jeden wjazd. Cena punktu waha się od 0,10 do 1,40 zł, natomiast zwrotna kaucja za kartę wynosi od 10 do 25 zł. Narciarze mogą również korzystać z kart czasowych, m.in. godzinnych lub ważnych w określonym czasie, np. w godzinach 9-14, wielodniowych. Mniej popularne są karty papierowe (stosuje je 32 proc. stacji). MARIAN CHOLEWIŃSKI, "Dziennik Polski", 2007-02-05

Autor: ea