Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Najważniejsza jest pasja

Treść

- mówi GEOFFREY DOUGLAS MADGE, pianista, kompozytor, profesor Królewskiego Konserwatorium w Hadze, juror rozpoczynającego się w Krakowie XI Międzynarodowego Konkursu Współczesnej Muzyki Kameralnej - Letnie kursy mistrzowskie, czyli kilka lekcji u znanego pedagoga, to bardzo popularny sposób zdobywania doświadczenia muzycznego. Czy jednak przez kilka godzin pracy nawet z najsłynniejszym artystą można się nauczyć muzyki? - Wbrew pozorom nawet krótka praca z dobrym pedagogiem może wiele pomóc, zwłaszcza że na kursy przyjeżdżają młodzi, którzy potrafią grać. Warsztaty dają im podstawę do dalszej pracy, wskazują cele. Czasem jedna uwaga może wiele zmienić. - Od wielu lat w wakacje młodzi muzycy podróżują po całym świecie od kursu mistrzowskiego do kursu. Są uczniami różnych osobowości muzycznych i otrzymują od nich różne, czasem sprzeczne, wskazówki. Czy to im nie przeszkodzi w znalezieniu własnej drogi? - Myślę, że nie. Dzięki różnym postawom muzycznym młodzi mają w czym wybierać. Pamiętajmy, że proces nauki jest procesem wchłaniania. Dzięki takim doświadczeniom młody muzyk kształtuje własne przekonania artystyczne. - Jaki zatem powinien być idealny pedagog prowadzący kursy mistrzowskie? - Musi być przede wszystkim wyrozumiały. Musi umieć słuchać, gdyż może się zdarzyć, że trafi mu się student, który muzykę pojmuje zupełnie inaczej niż on sam. Najważniejsze, aby pomóc młodemu artyście zbliżyć się do instrumentu, zbliżyć się do muzyki. Trzeba też pamiętać, że student nie może być kopią profesora, musi stać się niezależnym muzykiem. - Od poniedziałku prowadzi Pan warsztaty w Krakowie z laureatką ubiegłorocznego konkursu, pianistką Joanną Wicherek. - Uruchomienie warsztatów przy konkursie było bardzo dobrą decyzją organizatorów. Na konkurs do Krakowa przyjeżdża bardzo wielu dobrych pianistów. Chodzi o to, aby ich nie tylko ocenić, ale także dać im możliwość dalszego rozwoju. Takie warsztaty na pewno im w tym pomogą. Dlatego nagroda w postaci nauki to świetny pomysł. - Joanna Wicherek zaprezentuje umiejętności w czwartek, 30 sierpnia, podczas koncertu, który odbędzie się o godz. 20.30 w sali koncertowej szkoły muzycznej przy ul. Basztowej 9. - Joanna Wicherek jest młodą, utalentowaną dziewczyną, ciekawą muzyki i poważnie traktującą nasze zajęcia. Pracujemy razem nad trzema utworami przez trzy dni. Może to, co ode mnie usłyszy Joanna nie jest do wykorzystania na jutrzejszym koncercie, lecz może za pół roku lub rok. - Nie myślał Pan, aby wystąpić ze swoją uczennicą? - Dlaczego nie. Być może to dobry pomysł na przyszłość. Recitale wyróżniających się studentów oraz pedagogów mogłyby być bardzo inspirujące. Pewnie gdybym brał udział w konkursie, też chciałbym wiedzieć, jak grają ci, którzy mnie oceniają. Byłoby to uczciwe. - Pedagodzy w większości boją się takich konfrontacji. - To prawda. Zauważyłem to jeżdżąc na konkursy i warsztaty. - Dla wielu muzyków wykonywanie utworów współczesnych jest gwarancją szybszego wejścia na estrady. Łatwiej się przebić, grając nowe kompozycje niż Bacha. Jest mniejsza konkurencja. - Tak było może 20, 30 lat temu. Ci, którzy nie mogli się przebić z Bachem, postanowili grać muzykę współczesną i pewnie grali ją tak samo źle jak Bacha czy Mozarta. Teraz jest to jednak tak samo trudny rynek jak rynek muzyki klasycznej. Wiele osób myśli, że granie muzyki współczesnej jest proste, że wystarczy wykonać byle co i jakoś tam będzie. Nic bardziej błędnego. Utwory współczesne często są o wiele trudniejsze technicznie niż klasyczne. Aby dobrze grać najnowsze kompozycje, trzeba mieć solidne podstawy w grze na instrumencie. Moi studenci, choć zajmują się współczesnością, muszą grać Bacha, Mozarta i wielu innych mistrzów klasyki. - Przyzwyczajeni do idealnych studyjnych nagrań Bacha, Mozarta czy Beethovena inaczej odbieramy na koncercie np. pianistę grającego taki repertuar, a inaczej wykonującego utwory najnowsze. W pierwszym przypadku nie unikniemy niekorzystnych dla występującego porównań do nagrań. W drugim nie będziemy porównywać, bo często nie mamy odniesień. - To prawda. Istnieje wiele idealnych nagrań klasyki, z którymi jesteśmy osłuchani. Dlatego bardzo ważne jest, aby pomóc publiczności zinterpretować muzykę współczesną. Najlepszym sposobem jest opowiedzenie przed wykonaniem o danym utworze. Tak jak 50 lat temu o klasycznych utworach mówił w telewizyjnych programach Leonard Bernstein. - Pan na swoich koncertach opowiada o muzyce? - Tylko jeżeli gram utwory współczesne. O "Wariacjach Goldbergowskich" nie będę mówił, bo przecież wszyscy je znają. Innym ważnym sposobem, aby dopomóc w rozumieniu muzyki współczesnej, jest organizacja konkursów interpretacji najnowszych utworów. Wtedy fachowe jury ocenia muzyków, a tą oceną wskazuje na plusy i minusy wykonań. - Jakie cechy powinien mieć młody instrumentalista, aby dobrze wykonywać muzykę współczesną? - Powinien przede wszystkim być zainteresowany sztuką w szerokim słowa tego rozumieniu. Nie tylko muzyką. Dobrze byłoby, aby interesował się także różnymi dziedzinami życia, miał w sobie życie i potrafił je przełożyć na muzykę. Bo emocje, jakie się przekazuje grając, pochodzą ze studiowania życia. - Kilkudziesięciu młodych artystów z różnych krajów staje jutro do konkursu w Krakowie. Czego by Pan im życzył? - Aby byli szczęśliwi, tworząc muzykę. I aby pamiętali, że w grze najważniejsza jest pasja. Rozmawiała: AGNIESZKA MALATYŃSKA-STANKIEWICZ "Dziennik Polski" 2007-08-29

Autor: wa