Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Na tropie zakażeń szpitalnych

Treść

W Polsce brakuje 2-2,5 tysiąca pielęgniarek epidemiologicznych, a Ministerstwo Zdrowia wyznaczyło w tym roku jedynie 75 miejsc specjalizacyjnych. Rozmawiamy z Józefą Zapałą i Małgorzatą Krzystek-Pural z Polskiego Stowarzyszenia Pielęgniarek Epidemiologicznych oraz z prezesem Bogumiłą Bober-Gheek.




- Skąd w dobie nowoczesnych, sterylnych szpitali biorą się zakażenia szpitalne?

- Drobnoustroje pojawiają się wszędzie tam, gdzie są ludzie, a nawet możemy powiedzieć, że wszędzie tam, gdzie jest jakieś życie, np. woda. Dodajmy do tego, że szpital to ogromne skupisko ludzi chorych, którzy sami dla siebie stanowią źródło zakażenia. Pamiętajmy, że każdy zdrowy człowiek jest naturalnie skolonizowany przez drobnoustroje. Są jednak miejsca, gdzie nie powinny się znajdować i jeśli się tam znajdą, to wywołają chorobę, np. we krwi, w dolnych drogach oddechowych.

Musimy sobie zdać sprawę z tego, że każda prawie interwencja medyczna prowadzi do przeniesienia tych drobnoustrojów. Np. dostając się cewnikiem do dolnych dróg oddechowych, musimy przejść przez górne, gdzie są bakterie.

Około 80 proc. zakażeń szpitalnych odbywa się tą właśnie drogą - są związane z własną florą bakteryjną pacjenta.

- Zakażenia wirusowym zapaleniem wątroby mają jednak inne źródło.

- Oczywiście. Należą do tych 20 proc. zakażeń, w których drobnoustroje przenoszą się poprzez ręce, sprzęt, niewłaściwą higienę. Jednak zakażeń nie należy utożsamiać ze złym stanem higienicznym placówki. Drobnoustroje nie rezydują na odrapanych ścianach czy starych płytkach. Muszą mieć nosiciela - przenoszą się poprzez ręce pacjentów i personelu.

W problemie zakażeń szpitalnych kryje się pewien paradoks. Supernowoczesny, piękny szpital miewa często więcej zakażeń niż mała, skromna placówka. Dzieje się tak dlatego, że w tym dużym szpitalu wykonuje się więcej skomplikowanych zabiegów, przyjmuje trudniejsze przypadki. W nowoczesnym leczeniu stosuje się coraz więcej procedur inwazyjnych, które niosą ryzyko. Rozwój medycyny, paradoksalnie, powoduje więcej problemów z zakażeniami.

- Jaka jest rola pielęgniarki epidemiologicznej?

- Przede wszystkim monitoruje zakażenia. Analizuje dane. Żeby walczyć z wrogiem, trzeba go najpierw poznać. Poza tym pilnuje przestrzegania standardów i procedur.

- A gdy już dojdzie do zakażenia?

- Prowadzi dochodzenie epidemiologiczne, czyli bada, jak do zakażenia doszło. To bardzo trudna i delikatna sprawa, wymagająca zdobycia zaufania personelu. Traktowanie dochodzenia w kategoriach "polowania na winowajcę" spowoduje, że przypadki zakażeń będą ukrywane. Dlatego podawanie informacji o zakażeniu w formie sensacji przynosi tyle szkód. A nam nie zależy na napiętnowaniu winnego, lecz na odkryciu słabego punktu, w wyniku którego doszło do zakażenia.

- Co można zrobić, aby zmniejszyć zagrożenia?

- Zakażenia w szpitalach były i będą. Współczesna medycyna jeszcze nie znalazła sposobu na całkowite ich wyeliminowanie. Można je jednak bardzo ograniczyć.

Lekarstwem jest tutaj praca nad rozwojem pielęgniarstwa epidemiologicznego. Pielęgniarek - specjalistek powinno być w Polsce drugie tyle. Brakuje też lekarzy - epidemiologów. Bardzo nam również zależy na powołaniu krajowego konsultanta ds. pielęgniarstwa epidemiologicznego, który koordynowałby nasze działania.
(SIE), "Dziennik Polski" 2007-04-25


Autor: ea