Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Na razie "w sprawie", ale rozwojowo

Treść

Czy prywatyzacja PZU uruchomiła mechanizm wyprowadzania pieniędzy z tej firmy? Śledztwo ma osiemnaście wątków, a każdy z nich to - według prokurator Katarzyny Szeskiej, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która je prowadzi (wciąż "w sprawie") - "potężna sprawa gospodarcza". Prokuratorzy badają kontrakty podpisywane przez byłych szefów PZU z firmami zewnętrznymi McKinsey i Boston Consulting Group. Wiceprezes tej ostatniej firmy, Andrzej Klesyk, został z inicjatywy Platformy Obywatelskiej prezesem PZU. Minister skarbu nie dostrzega w tym nic niewłaściwego. Osiemnaście wątków bada warszawska prokuratura okręgowa prowadząca śledztwo w sprawie wyprowadzania pieniędzy z PZU. Każdy z nich to potężna sprawa gospodarcza - poinformowała rzecznik prokuratury Katarzyna Szeska. Uchyliła się od odpowiedzi, czy mamy do czynienia z kolejną "aferą PZU", powtórzyła tylko z naciskiem, że "chodzi o osiemnaście bardzo obszernych wątków gospodarczych". Postępowanie wszczęte 3 sierpnia ub.r. prowadzone jest w kierunku art. 296 par. 1 i 3 kodeksu karnego, tj. przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez osoby zarządzające PZU w latach 2001-2006, wskutek czego wyrządzona została spółce szkoda w wielkich rozmiarach. Przestępstwo zagrożone jest karą do 10 lat pozbawienia wolności. Śledztwo po 9 miesiącach nadal toczy się "w sprawie", a nie przeciwko konkretnym osobom. - W grę wchodzi kwota co najmniej 21 mln zł - podała prokurator Szeska. W zawiadomieniu do prokuratury, złożonym w kwietniu 2007 r. przez ówczesnego prezesa PZU Jaromira Netzla, wymieniona jest kwota znacznie wyższa: 107 mln zł strat po stronie PZU. Padają też nazwiska osób, które mogą ponosić odpowiedzialność za nieprawidłowości, m.in. byłych prezesów firmy: Cezarego Stypułkowskiego (na zdjęciu), Zygmunta Kostkiewicza i Jerzego Zdrzałki; byłych wiceprezesów - Piotra Kowalczewskiego i Antonia Martins da Costa; a także Stefana Kawalca, Krzysztofa Kluzy i Jakuba Stolarczyka. W zawiadomieniu z kwietnia ub.r. poprzedni zarząd PZU zwrócił się do prokuratury o zbadanie umów zawieranych przez swoich poprzedników z firmami zewnętrznymi. Wypłaty z PZU na rzecz tych firm szły w miliony, chociaż część zleceń była zgoła zbędna (np. mogła być wykonana przez sam PZU). - Trwają przesłuchania świadków i analiza bardzo obszernej dokumentacji związanej ze zdarzeniami gospodarczymi objętymi śledztwem - usłyszeliśmy w prokuraturze. - Badane są umowy zawarte z firmami McKinsey i Boston Consulting Group - informuje Szeska. Sam McKinsey zarobił na tej współpracy ok. 80 mln złotych. Według zawiadomienia, umowy z McKinseyem miały być zawierane przez ówczesne kierownictwo PZU z inicjatywy Eureko, w trybie bezprzetargowym. W projektach tych z ramienia McKinseya występował Witold Jaworski. Po objęciu władzy przez Platformę został wiceprezesem PZU. Na współpracy z Boston Consulting Group państwowy ubezpieczyciel miał stracić co najmniej 5 mln złotych. Projektami BCG przygotowywanymi dla PZU zajmował się ówczesny wiceprezes BCG Andrzej Klesyk. - We wszystkich miałem mniejszy lub większy udział - przyznał na łamach "Rzeczpospolitej". Obecnie Klesyk jest prezesem PZU. Powołał go na to stanowisko minister skarbu Aleksander Grad. Czy mianowanie prezesem PZU osoby piastującej funkcję szefa spółki, podejrzewanej, iż była beneficjentem wyprowadzania pieniędzy z PZU, jest rozwiązaniem przejrzystym? Czy nie stwarza takiej osobie możliwości wpływania na śledztwo? - zapytaliśmy ministra skarbu Aleksandra Grada. - Sprawa prowadzona przez prokuraturę dotyczy byłego zarządu PZU, a nie osób aktualnie sprawujących funkcje w zarządzie, a ponadto postępowanie toczy się "w sprawie" pana Zdrzałki i pana Stypułkowskiego, a nie przeciwko nim - otrzymaliśmy wymijającą odpowiedź MSP. Rzecznik prokuratury apelacyjnej Katarzyna Szeska uchyliła się od odpowiedzi na nasze pytanie. Na reakcję samego zainteresowanego na razie czekamy. W sierpniu 2007 r., kiedy prokuratura, zawiadomiona przez zarząd PZU pod kierunkiem Jaromira Netzla, wydała postanowienie o wszczęciu postępowania w sprawie domniemanego wyprowadzania pieniędzy z PZU, Netzel znalazł się nagle w kręgu podejrzanych w związku z tzw. aferą w ministerstwie rolnictwa (zgodził się dostarczyć alibi jednemu z uczestników wydarzeń) i stracił stanowisko prezesa PZU. Małgorzata Goss "Nasz Dziennik" 2008-05-21

Autor: wa