Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Na kogo zrzucić winę za podwyżkę podatków?

Treść

Prezes Narodowego Banku Polskiego Sławomir Skrzypek zaapelował do rządu o współpracę, a mianem "oszczerczego" określił zarzut ministra finansów, iż NBP wybiórczo stosuje zasady rachunkowości. Wystąpienie prezesa NBP to odpowiedź na sugestie ze strony rządu, że NBP ukrywa przed budżetem państwa jakieś pieniądze.

Minister finansów dał niedawno do zrozumienia, że Polaków przed podwyżką podatków uratować może wpłata do budżetu państwa zysku osiągniętego przez Narodowy Bank Polski za ten rok. Ministerstwo Finansów szacowało, że może to być nawet kilkanaście miliardów złotych. Wystąpienia w mediach członków rządu, namawiających prezesa NBP, aby przeznaczył tegoroczny zysk na zasilenie budżetu państwa, uznać można jedynie za propagandę.
Prezes NBP, nawet jakby nie chciał bądź chciał zrobić na złość rządowi, wyjścia by nie miał, bo niezależnie od jego chęci wypracowany przez NBP zysk musiałby trafić do budżetu. Ustawa o NBP jasno bowiem stanowi, że 95 proc. tego zysku zasila budżet państwa. Jeśli NBP osiągnie w tym roku kilkanaście miliardów złotych zysku, to prawie wszystko trafi do budżetu. Jeśli jest pewność, że zysk NBP trafi do budżetu państwa, to o co chodzi rządowi? Problem w tym, że przewidzenie, jaki dokładnie będzie zysk NBP, jest praktycznie niemożliwe. Prognozy banku centralnego wskazują jednak, że w tym roku trudno będzie się zysku spodziewać, a już na pewno nie kilkunastu miliardów złotych. A to oznacza, że wymyślone przez rząd wirtualne miliardy do budżetu nie trafią. Sytuacja finansów państwa, do której doprowadziła ekipa Donalda Tuska, jest najwyraźniej tak tragiczna, że w przyszłorocznym budżecie zabraknąć może przynajmniej tych kilkunastu miliardów.
Aby zasypać dziurę budżetową, premier Tusk będzie musiał najprawdopodobniej zdecydować o podwyżce podatków. Wtedy to NBP będzie pierwszym winnym podwyżki podatków, gdyż przecież bank nie wpłacił zysku, którego nie miał. Dla premiera będzie to idealny sposób, by usprawiedliwić się z podwyżki podatków przed swoimi wyborcami, niezwykle podatnymi na manipulację ze strony ekipy Tuska.
Prezes NBP Sławomir Skrzypek odpierał wczoraj zarzuty ministra finansów Jacka Rostowskiego, że bank centralny stosuje zasady rachunkowości tak, jak mu wygodnie. - Oszczerczy jest zarzut pana ministra, że NBP stosuje wybiórczo zasady rachunkowości. Wszystkie wytyczne Europejskiego Banku Centralnego są w NBP skrupulatnie realizowane, nie zaś, jak mówił Jacek Rostowski, stosowane wybiórczo. Pewne różnice mogą wynikać z tego, że nie mamy jeszcze euro. Gdyby zarzut wybiórczego stosowania standardów był prawdziwy, to źle świadczyłby nie tylko o samym NBP, ale i o audytorze, który od lat wysoko ocenia realizację standardów w Narodowym Banku Polskim - tłumaczył Skrzypek.
Według Skrzypka, nieuprawnione jest szacowanie wyników finansowych za 2009 r. jeszcze w połowie roku. Zaprzeczył on też, jakoby w zeszłym roku NBP wypracował zysk. - W Ministerstwie Finansów brakuje wiedzy, jak tworzy się wynik banku centralnego. Rezerwy walutowe w banku centralnym obciążają jego koszty, nie zaś zyski. Obowiązujące w tej mierze zasady określa uchwała Rady Polityki Pieniężnej, podjęta na wniosek poprzedniego prezesa NBP Leszka Balcerowicza - dodał Skrzypek. Zaapelował także do ministra finansów o współpracę. - Wielokrotnie występowałem z propozycjami różnych form współpracy. Ten apel pozostaje cały czas aktualny. Chciałbym zaapelować też do pana ministra, żeby zanim zacznie prezentować nieuzasadnione oczekiwania wobec banku centralnego, podjął dialog merytoryczny w tym zakresie. Jesteśmy gotowi wszystko wyjaśnić, wytłumaczyć, jak funkcjonuje rachunkowość banku centralnego - powiedział prezes NBP.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-07-21

Autor: wa