Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Na ERM2 za wcześnie

Treść

Z Andersem Svendsenem, starszym analitykiem banku Nordea AB w Danii, ekspertem rynków Europy Wschodniej, rozmawia Łukasz Sianożęcki

W ostatniej analizie stwierdza Pan, że w niedługim czasie wartość złotego i innych walut państw Europy Wschodniej zacznie rosnąć. Co za tym przemawia?
- Widzieliśmy już kilka przejawów tego procesu. Na początek zauważamy, że rynki kredytowe pracują nieco lepiej. Oczekujemy, że będzie to oznaczało stopniowy wzrost rynków finansowych. Nie nazywałbym tego wyjątkowo silnymi wskaźnikami, ale pozwalają one przyjąć hipotezę, że rynki zaczynają się uspokajać i za 3 do 6 miesięcy odzyskają pełną równowagę. A to oznacza, że ryzyko będzie stopniowo spadać, co przyciągnie inwestorów. Nie spodziewamy się wszakże zobaczyć gigantycznego ożywienia wśród tych walut, lecz coś więcej niż stałe szybowanie uwydatniające trend wzrostowy.

Jak Pan ocenia pomysły polskiego rządu, aby jak najszybciej przyłączyć się do strefy ERM2?
- Nie chciałbym mówić, czy jest to dobry, czy zły pomysł. Mogę jedynie powiedzieć, czego się spodziewamy. Jeśli rynki będą nadal wyglądały tak jak obecnie, to nie wydaje mi się, aby Polska dołączyła do tej strefy. Po pierwsze - dlatego że nie chce tego NBP i uważa to za kiepski pomysł. Po drugie - ponieważ Europejski Bank Centralny byłby temu niechętny. Jednak jeśli rynki finansowe "uspokoją się", to wówczas będzie odpowiedni czas, aby realizować zapowiedzi rządu. A myślę, że nastąpi to najwcześniej latem.

Co powinien zrobić Narodowy Bank Polski w momencie, gdy złotówka jest słaba?
- Jeśli chodzi o konkretne interwencje, to NBP ma trzy wyjścia. Może interweniować werbalnie, tzn. przynajmniej zapewniać, że złoty jest stabilny i wkrótce się umocni. I tego typu działania już widzieliśmy w ostatnim czasie, chociażby podczas spotkania Rady Polityki Pieniężnej. Wówczas dyskutowano o tym, jak prowadzona polityka monetarna wpłynie na złotego i o możliwych działaniach w tym zakresie. Drugim sposobem jest zaprzestanie cięcia stóp procentowych. Ponieważ obecnie NBP tnie je dość agresywnie, byliśmy tego świadkami na dwóch ostatnich posiedzeniach Rady Polityki Pieniężnej, to przy słabnącej złotówce powinno się z tego zrezygnować. Częściowe osłabienie waluty było dobre dla eksportu, jednak tak gwałtowny spadek działa wyjątkowo destabilizująco. Może dojść nawet do takiej sytuacji, że RPP będzie zmuszona - podobnie jak Czesi - podnosić stopy, jeśli złoty spadłby jeszcze bardziej. Jeśli i to nie przyniesie pozytywnych efektów, wówczas należy dyskutować o poważniejszych interwencjach. Myślę jednak, że jest jeszcze nieco zbyt wcześnie, aby cokolwiek proponować.

W ostatnim czasie kontrowersje wywołały tzw. opcje walutowe. Jakie kroki powinny być podjęte przez polskie władze?
- Nie chciałbym wyrażać opinii na temat tego, co powinno być zrobione, ale jestem przekonany, że sprawa ta może szkodzić złotówce jeszcze przez kilka miesięcy, ponieważ część firm będzie musiała w związku z tym kupować euro i sprzedawać złotego, aby pokryć przeszacowane zapowiedzi eksportowe. Toteż opcje walutowe będą negatywnym czynnikiem oddziałującym na polski pieniądz jeszcze przez jakiś czas.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-02-24

Autor: wa