Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mularczyk przed sądem

Treść

Waldemar Olszyński, kandydat Platformy Obywatelskiej na posła do Sejmu RP domaga się przeprosin od kandydata Prawa i Sprawiedliwości posła Arkadiusza Mularczyka za to, że w wywiadzie dla "Dziennika Polskiego" powiedział, iż "przekupiono go za stanowisko w zarządzie powiatu". Wczoraj przed Sądem Okręgowym w Nowym Sączu odbyła się rozprawa w trybie wyborczym. Dziś sąd ogłosi wyrok. Olszyński domaga się od posła Mularczyka, żeby ten wydał oświadczenie prostujące nieprawdziwe oskarżenia pod jego adresem, wnioskował również, by sąd zakazał posłowi rozpowszechniania nieprawdziwych treści i aby poseł publicznie go przeprosił. Pełnomocnik Olszyńskiego, mecenas Wojciech Gąsiorowski w ramach ugody gotów był zrezygnować z dwóch pierwszych żądań, zadowalając się publicznymi przeprosinami. Jednak poseł Arkadiusz Mularczyk odmówił użycia słowa przepraszam. Zgodził się jedynie "wyrazić ubolewanie: za niefortunne czy nieprecyzyjne sformułowanie". - Nie mogę użyć słowa przepraszam, bo ono nie oddawałoby mojej oceny tego, co zrobił pan Olszyński - powiedział przed sądem. Jednak poseł Arkadiusz Mularczyk odmówił użycia słowa przepraszam. Zgodził się jedynie "wyrazić ubolewanie: za niefortunne czy nieprecyzyjne sformułowanie". - Nie mogę użyć słowa przepraszam, bo ono nie oddawałoby mojej oceny tego, co zrobił pan Olszyński - powiedział przed sądem. Taka forma przeprosin, bez słowa "przepraszam" nie usatysfakcjonowała Waldemara Olszyńskiego i do ugody nie doszło. Przez ponad pięć godzin sąd przesłuchiwał wezwanych przez strony świadków. Wśród nich starostę Jana Golonkę (świadka Olszyńskiego) oraz trzech radnych koalicyjnego Klubu PiS, SPS i LPR - Piotra Kocańdę, szefa Klubu, Józefa Świguta i Zbigniewa Miłkowskiego, których wezwali pełnomocnicy Arkadiusza Mularczyka. Zdaniem Mularczyka użycie słowa "przekupstwo" w wywiadzie było uprawnione, gdyż Olszyński otrzymał stanowisko w Zarządzie Powiatu Nowosądeckiego za swój głos poparcia dla obozu przeciwnego, choć w umowie koalicyjnej, którą podpisał w dniu obrad nowo wybranej Rady Powiatu Nowosądeckiego w listopadzie 2006 roku nie był brany pod uwagę jako członek zarządu. Piętnastu sygnatariuszy umowy zobowiązało się pisemnie do poparcia własnego kandydata na przewodniczącego Rady. Tymczasem dostał on 13 głosów. Podobnie wyglądały kolejne głosowania, choć obowiązywała dyscyplina klubowa. Radni Koalicji PiS, LPR i SPS zdecydowali, że w kolejnym tajnym głosowaniu będą pokazywać sobie karty, tak by partyjni koledzy widzieli, na kogo oddają głos. Tylko dwóch radnych koalicji - w tym Waldemar Olszyński wrzuciło do urny złożoną kartę. Dowodem na to, kto "zdradził", miało być - zdaniem Mularczyka - stanowisko, jakie otrzymał Olszyński po przejściu do drugiego obozu - bloku Jana Golonki związanego z Sądeckim Ruchem Samorządowym i Platformą Obywatelską. Już po głosowaniu Olszyński miał również przesiąść się na stronę sali zajmowaną przez "ludzi Golonki". Złamanie umowy koalicyjnej i przyjęcie stanowiska w zarządzie przez Olszyńskiego poseł już kilkakrotnie nazwał publicznie zdradą. W wywiadzie udzielonym "Dziennikowi Polskiemu" dodał, że doszło do "korupcji politycznej" i przekupstwa za stanowisko. Olszyński zeznał, że po tym, jak poseł Mularczyk polecił radnym pokazywać karty do głosowania, zdecydował, że nie chce dłużej być w jego ugrupowaniu. - Miałem prawo w tajnym głosowaniu oddać głos zgodnie z własnym sumieniem. Od tego momentu postanowiłem, że nie będę współpracował z posłem Mularczykiem - powiedział przed Sądem. Sąd poza wysłuchaniem zeznań świadków odczytał również definicję słowa "przekupstwo" w oparciu o dwa różne słowniki. Dziś poznamy wyrok. (MONK) "Dziennik Polski" 2007-10-12

Autor: wa