MSZ kluczy
Treść
Szef MSZ Radosław Sikorski unika jednoznacznej deklaracji w sprawie  kwalifikacji zbrodni katyńskiej jako ludobójstwa. W ocenie opozycji,  oznacza to kwestionowanie ludobójstwa. Sikorski stwierdza też, że resort  nie ma sobie nic do zarzucenia w kwestii tablicy ze Smoleńska, mimo że  polski dyplomata był przy jej instalowaniu.
- Ja nie jestem  prawnikiem międzynarodowym. Sejm uzgodnił, że to była zbrodnia o  znamionach ludobójstwa. Z tego, co wiem, definicja ONZ jest bardziej  restrykcyjna, więc jest pole do sporu. Ale nie można tego rozstrzygnąć  za pomocą wiertarki i samodzielnie zawieszonej tablicy - stwierdził  Sikorski w TVN 24. - To jest nie tylko sprawa tablicy, która została tam  umieszczona bez uzgodnienia z kimkolwiek i która nosiła zapisy, które  były dla gospodarzy nie do przyjęcia, bo sprawa kwalifikacji zbrodni  katyńskiej jest kontrowersyjna w Polsce, a co dopiero w Rosji -  argumentował.
To jest pierwszy polski rząd, który kwestionuje  ludobójczy charakter zbrodni katyńskiej - stwierdził poseł Karol Karski,  wiceszef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Poseł zwrócił uwagę, że  na posiedzeniu komisji wiceminister spraw zagranicznych Henryk Litwin  powiedział, iż oficjalną doktryną jest zbrodnia ludobójstwa, a minister  Sikorski zaczął to podawać w wątpliwość, stwierdzając, że są różne  punkty widzenia. 
- Za chwilę się okaże, że państwo polskie ustami  ministra Sikorskiego przyzna, że to nie była zbrodnia ludobójstwa, a  Rosjanie stwierdzą, że to nie była też zbrodnia wojenna i się okaże, że  ta zbrodnia dawno się przedawniła - powiedział poseł. 
Sikorski uważa  także, że MSZ nie ma sobie nic do zarzucenia w sprawie tablicy  umieszczonej w Smoleńsku przez rodziny ofiar katastrofy, mimo że był tam  polski konsul z ambasady w Moskwie. Przyznał to wiceminister Litwin na  sejmowej komisji, a potwierdził poseł Andrzej Halicki, przewodniczący  sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. - Był obecny polski konsul - mówił  Halicki. - Towarzyszył tej delegacji i powstała w tej sprawie notatka -  przyznał w audycji "7. Dzień Tygodnia". Litwin tłumaczył, że polski  konsul był "zdumiony" działaniami Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010 w  Smoleńsku. 
- Oczywiście, że był obecny polski konsul i dobrze by  było, żeby minister Sikorski był osobą bardziej kompetentną, skoro się  wypowiada o tym publicznie - mówi nam Zuzanna Kurtyka, przewodnicząca  stowarzyszenia. - Polski konsul uczestniczył w tym naszym przyjeździe,  właściwie cały czas był z nami, zresztą to był bardzo ładny gest. Prawdę  mówiąc, to nie spodziewałam się po naszej ambasadzie, że akurat przyślą  swojego przedstawiciela - mówi. 
- Nie sądzę, żeby on z własnej  inicjatywy był, tylko prawdopodobnie dostał takie, a nie inne wytyczne.  Byłam zaskoczona, że polskie służby konsularne wiedzą tak dokładnie o  tym naszym wyjeździe i że przysłały swojego przedstawiciela, żeby nam  towarzyszył, to było dla mnie duże i miłe zaskoczenie - dodaje.  
Członkowie stowarzyszenia zawiesili tablicę w listopadzie 2010 roku. 
Zenon Baranowski
 Nasz Dziennik 2011-04-18
Autor: jc