Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Można wykorzystać kolej

Treść

Rozmowa z prof. Marianem Traczem, kierownikiem Katedry Budowy Dróg i Inżynierii Ruchu Politechniki Krakowskiej - Podoba się Panu pomysł wprowadzenia w Śródmieściu Krakowa zamkniętych sektorów, które wyeliminowałyby tranzyt przez ścisłe centrum? - To mogłoby być dobre rozwiązanie. Trzeba jednak określić jego zadania. Czy powinno chodzić o mieszkańców tych stref, czy o krakowian, którzy chcą w centrum coś załatwić, czy o turystów. W tym ostatnim przypadku taki system powinien być powiązany z siecią parkingów, których w Krakowie brakuje. Od nich trzeba zacząć. Jeżeli myślimy o turystach, to także trzeba wprowadzić system informacji, pozwalający dojechać do tych parkingów, które oferują wolne miejsca. Zatem powinny być one dość duże. - Czyli nie jest Pan zwolennikiem stawiania szlabanów na drogach prowadzących do centrum? - Szlabany już istnieją w formie korków i braku miejsc do parkowania. Ważne jest określenie, jakie funkcje ma pełnić centrum miasta. Tu znajdują się główne urzędy. Nie jest to najlepsze rozwiązanie, ponieważ pod Urząd Miasta bardzo trudno dojechać. Tymczasem mówiąc o uspokojeniu ruchu, trzeba mieć na myśli ograniczenie dojazdu. Biura urzędów, wzorem innych krajów, powinny migrować na obrzeża Śródmieścia, a inne biura tam, gdzie łatwo dojechać i łatwo zaparkować. - Miasto stawia na komunikację zbiorową. Czy sądzi Pan, że kiedyś niemal w całości zastąpi ona ruch samochodowy? - Przy dzisiejszym rozwoju motoryzacji nie byłoby to w pełni dobre założenie. Należy dawać tym większy priorytet komunikacji zbiorowej, im bliżej centrum, bo przy wskaźniku motoryzacji ok. 400 samochodów osobowych na 1000 mieszkańców, nie rozwiążemy problemów komunikacyjnych Śródmieścia samochodem osobowym. Porzucenie planowania i liberalizm w zagospodarowaniu przestrzennym, a także moda na osiedlanie się poza miastem, spowodowały najpierw zabudowę południa Krakowa, a obecnie proces ten dotyczy północy. Ta zabudowa, rosnąca bez miejscowych planów zagospodarowania, ma jedną cechę - pasażerów z tych miejsc nie opłaca się przewozić nawet mikrobusem, o autobusie czy tramwaju nie wspominając. Zniechęca do tego niewielka gęstość zaludnienia. Zatem spoza miasta najczęściej dojeżdża się do Krakowa samochodem. - Sugeruje więc Pan, że popełniono błąd przy planowaniu? - Dobrym rozwiązaniem byłby system satelitarny, czyli budowa osiedli blisko przystanków kolejowych. Trzeba było wykorzystać istniejącą infrastrukturę kolejową i rozwijać ten rodzaj transportu. W znaczniej mierze szansa została zaprzepaszczona przez brak powiązania planowania miejskiego i regionalnego. Wciąż mamy jednak dobre układy torowe, które można jeszcze wykorzystać. Spójrzmy na Japonię albo bliżej, na Helsinki, gdzie głównym i niezawodnym środkiem transportu jest kolej miejska. - Może rozwiązaniem byłaby budowa metra? - Myślę, że ta sprawa została przesądzona przez plany zagospodarowania przestrzennego z początku lat 90., polegające na dogęszczaniu zabudowy Krakowa oraz budowę coraz większej liczby domów poza miastem. Nie mamy liniowej urbanizacji i odpowiednich potoków ruchu pasażerów. To powoduje, że metro nie byłoby opłacalne. - Jednym z największych problemów w centrum jest uciążliwy dojazd do dworców PKP i autobusowego. Popełniono jakiś błąd w planowaniu rozwiązań komunikacyjnych w tym rejonie? - Dojazdy do tej części miasta (ul. Westerplatte, al. 29 Listopada, Aleje Trzech Wieszczów) mają wyczerpaną przepustowość. Nowymi elementami jest odcinek ulicy Wita Stwosza/Lubomirskiego, karykaturalne rozwiązanie tunelowe pod Dworcem Głównym PKP i źle zaprojektowana ul. Pawia związana z obsługą komunikacyjną Galerii Krakowskiej. Na całym świecie wielkich centrów handlowych nie buduje się w samym centrum. To nie uspokaja, tylko generuje ruch. Stąd korki na drogach dojazdowych do galerii. Można podjechać pod samo wejście. Nie ma natomiast takiej możliwości w przypadku Regionalnego Dworca Autobusowego. Prezydenci Krakowa starszym osobom oferują wysiadanie z bagażem na platformach parkingowych nad dworcem kolejowym. To jest absurd. Niezbyt wygodne jest także dojście do peronów kolejowych z przystanków autobusowych i tramwajowych. Zaoferowano nam bieganie z bagażem po galerii handlowej. A przecież to miało być centrum komunikacyjne. "Dziennik Polski" 2007-10-16

Autor: wa