Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Moja praca została doceniona

Treść

Prawy obrońca krakowskiej Wisły Marcin Baszczyński nie ukrywał wczoraj radości z powołania do piłkarskiej kadry. - Zaskoczenie czy spełnienie oczekiwań? - Na pewno na to czekałem. Nominację otrzymałem w bardzo ciekawym okresie, gdy dojdzie do decydującego starcia w walce o awans do finałów mistrzostw Europy. Mecz z Belgią odbędzie się na Stadionie Śląskim, tym bardziej więc cieszę się ogromnie, że moja praca została doceniona. Jadę się pokazać. - Za kadencji Leo Beenhakkera trafił Pan znów do kadry, ale nie zagrał nawet minuty i chyba z tego powodu Pana odczucia były mieszane. - Mam szczęście do meczów z Belgami, bo pierwszy mój przyjazd na zgrupowanie reprezentacji trenera Beenhakkera był przed wyjazdowym spotkaniem z Belgami. Potem doszły jeszcze mecze z Armenią i Azerbejdżanem. Wtedy szansy nie dostałem, może teraz będzie inaczej. Liczę się jednak z tym, że na mojej pozycji pierwszeństwo ma Marcin Wasilewski, choćby dlatego, że gra w lidze belgijskiej, ale wiele zależeć może od dyspozycji na treningach i selekcjoner oceni moją pracę już na miejscu. - Co zadecydowało o Pana powołaniu? - Nie chciałbym patrzeć na problemy innych zawodników, mogę powiedzieć tylko o sobie. Trener Adam Nawałka wcześniej do mnie dzwonił. Powiedział, że obserwują mnie, doceniają to, co robię, i może nadejdzie powołanie. I przyszło. - Jest wciąż niepewność, może nawet mała trema, czy udało się już Panu przełamać lody z Leo Beenhakkerem? - Tremy raczej nie ma. Jest zadowolenie, są chęci. I w ten sposób to traktuję. - Wyniki Wisły Panu pomogły? - Niewątpliwie tak. Była przede wszystkim dobra gra w klubie. Trener Nawałka często bywał na naszych meczach, trener Beenhakker również i miał możliwość przyjrzeć się dobrej postawie całej naszej drużyny, także bloku defensywnego. Rozmawiał JERZY SASORSKI "Dziennik Polski" 2007-11-07

Autor: wa