Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Młodzi wolą PiS

Treść

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Z poseł Beatą Szydło, wiceprezes PiS, rozmawia Maciej Walaszczyk

Jak ocenia Pani wyniki swojej partii w II turze wyborów samorządowych? Straciliście władzę w Radomiu, ale jest sukces w Zamościu czy w Białej Podlaskiej, porażki w dużych miastach, choć z dobrymi wynikami Waszych kandydatów.

– Jest rzeczywiście kilka bardzo dobrych wyników, niektóre wręcz zaskakujące, jak np. Zamość czy Biała Podlaska, utrzymaliśmy Nowy Sącz. Oczywiście w miastach takich jak Radom czy Elbląg straciliśmy naszych prezydentów. Jednak przy okazji tegorocznych wyborów jest tak wiele różnego rodzaju przedziwnych zdarzeń, które miały miejsce, że te wyniki są mocno zastanawiające. Przy obecnie panującej atmosferze i tym wszystkim, co się wydarzyło, wynik PiS w drugiej turze jest całkiem dobry. Uważam, że w dużych miastach, takich jak Wrocław, Warszawa i Kraków, ale także Gdańsk, kandydaci PiS lub popierani przez moją partię uzyskali naprawdę dobre wyniki. Są to wyniki lepsze niż do tej pory. Przecież uzyskiwaliśmy tam mniej, dlatego rysuje się szansa, by przy kolejnych wyborach ten sukces był w zasięgu ręki. Zresztą w Krakowie mamy największy klub w radzie miasta.

To nie za wysoka samoocena?

– Można oczywiście przewidywać, że gdyby wybory te odbywały się w normalnych warunkach, to nad tymi wynikami należałoby się bardziej pochylić i dokonać ich wnikliwej analizy. Musimy jednak pamiętać, że miało miejsce tak wiele nieprawidłowości i dziwnych wydarzeń, które towarzyszyły tegorocznemu głosowaniu i liczeniu jego wyników, że należy patrzeć na nie z dużą ostrożnością. Musimy brać pod uwagę, że była możliwość ich zafałszowania. Do sądów złożono kilkaset protestów wyborczych, które zgodnie z prawem będą rozpatrywane w najbliższych tygodniach. W tym świetle widać, że to nie jest tak, jak próbowano Polakom wmówić, że wszystko przebiegało bez problemów.

Była szansa na odbicie stolicy? Jacek Sasin miał kilkunastoprocentowe notowania; nie było wiadomo, czy przebije się do drugiej tury, ale widać, że w Warszawie mieszka dużo osób niezadowolonych z rządów Platformy i Hanny Gronkiewicz-Waltz.

– Jacek Sasin zrobił bardzo dobrą kampanię i zakończył ją z bardzo dobrym wynikiem. Tym bardziej że – jak pan słusznie zauważył – startował z poziomu kilkunastu procent i nikt nie dawał mu szans na drugą turę. Pracował przy zmasowanym ataku na PiS i niego samego, przy ataku mediów mainstreamowych, przy wsparciu, jakie otrzymała Hanna Gronkiewicz-Waltz od polityków koalicji i machiny rządowej – walka ta była bardzo nierówna. Rzeczywiście, jak on sam twierdzi, Warszawa jest do zdobycia. Trzeba oczywiście przeanalizować tę kampanię i wyciągnąć z niej wnioski. Zdajemy sobie również sprawę, że wszystko przebiegało w niej idealnie. Jest za to bardzo dobra perspektywa i szansa, aby w Warszawie zwyciężyć. Tym bardziej że z wyborów na wybory wyniki PiS w stolicy się stale poprawiają. Do tego dochodzi fakt, że wielu młodych ludzi poszło za Prawem i Sprawiedliwością. I to jest dla nas dobry sygnał na przyszłość.

Z pozytywnych sygnałów na pewno jest wynik we Wrocławiu, gdzie kandydatka PiS zdobyła 47 proc. głosów.

– Tak, to bardzo dobry wynik dla pani, której nikt nie dawał żad- nych szans. Myślę, że Rafał Dutkiewicz podszedł do niej z dużym lekceważeniem i był bardzo zdziwiony koniecznością walki w drugiej turze wyborów. Wynik jest naprawdę bardzo dobry i pokazuje, że wypaliły się możliwości prezydentów, którzy w dużych miastach rządzili przez kilka kadencji. Oczywiście pozostaje jeszcze Gdańsk czy Kraków.

Ale czy nie jest to znak, że postawienie na nowe twarze może przynieść sukces nawet w takim regionie jak Dolny Śląsk, gdzie PO dominuje? Czy nie jest to znak, że w wyborach do parlamentu trzeba szukać nowych ludzi, liderów w regionach, nowej recepty na przekonanie większości wyborców?

– Przy okazji choćby poprzednich wyborów na naszych listach pojawiały się nowe postaci. W 2011 r. na listach pojawiła się bardzo duża grupa ekspertów, naukowców i profesorów i oni dzisiaj są silną grupą w naszym klubie parlamentarnym. Oczywiście wyciągamy wnioski i nowi ludzie na naszych listach się znajdują i zdobywają zaufanie wyborców. W Stalowej Woli wybory na prezydenta miasta wygrał Lucjusz Nadbereżny, człowiek młody, który wygrał w pierwszej turze głosowania. To pokazuje, że sięgamy również po młodych. Dlatego nasza ocena wyników tych wyborów jest pozytywna, bo pokazują one, że mamy szanse wygrać w przyszłym roku wybory parlamentarne. Co więcej, uważam, że Andrzej Duda ma szanse wygrać wybory prezydenckie. Zarówno do wyborów do Parlamentu Europejskiego, jak i do zakończonej kampanii samorządowej startowaliśmy z bardzo trudnej pozycji w sytuacji, gdy machina koalicji PO – PSL zagarnęła wszystko, co było do zagarnięcia.

Byliśmy pod ostrzałem nie tylko partii, które są naszymi przeciwnikami politycznymi, ale również środowisk i instytucji, które koalicja PO – PSL konsekwentnie wykorzystywała przeciwko nam. To jest trochę walka Goliata z Dawidem, ale zaczynamy sobie coraz lepiej radzić. Wnioski wyciągamy i na pewno metody działania tych struktur partii, które osiągnęły sukces w wyborach, będziemy starali się zastosować tam, gdzie ponieśliśmy porażki. Wybory samorządowe są przez PiS traktowane jako element kampanii wyborczej, która obejmuje również przyszłoroczne wybory prezydenckie i parlamentarne. Machina ruszyła i jesteśmy o jeden krok do przodu, i idziemy dalej.

Czy PiS wróci do pomysłu organizacji Korpusu Ochrony Wyborów, żeby przypilnować liczenia głosów i tego, co może się wydarzyć w przyszłym roku wokół wyborów?

– Przede wszystkim najpierw musi zostać wyjaśnione, co stało się podczas wyborów tegorocznych. Wynik, który usłyszeliśmy po głosowaniu do sejmików wojewódzkich, nie jest wynikiem prawdziwym. Trzeba zbadać, dlaczego tak się stało, i niech najpierw sądy okręgowe pochylą się nad protestami wyborczymi, które obecnie spływają. Na pewno należy wprowadzić zmiany ustawowe do prawa wyborczego, o których mówiliśmy od dawna i o których mówi dziś również pozostała część opozycji. Trzeba przepisy zmienić tak, by wybory w Polsce były czytelne dla wyborców i transparentne. By ludzie wiedzieli, jak mają oddawać swoje głosy i nie byli wprowadzani w błąd. Trzeba również doprowadzić do tego, by proces wyborczy w Polsce nie był zależny od tego, czy jakiś system informatyczny się zepsuje, czy nie zepsuje. Byśmy nie musieli się zastanawiać, czy obecne zarządy sejmików, które właśnie obejmują w poszczególnych regionach władzę, są rzeczywiście tymi, które wybrali wyborcy, czy też tymi, które mogły zostać wyłonione w zupełnie innych okolicznościach. PiS na pewno będzie korzystało również z możliwości, które pozwalają nam nadzorować wybory. Jednak jeśli państwo nie będzie wykazywało tutaj zdolności, by proces demokratyczny został zachowany, to trudno spodziewać się, że poradzi sobie z tym sama opozycja.

Dziękuję za rozmowę.

Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik, 2 grudnia 2014

Autor: mj