Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym

Treść

Justyna Kowalczyk i Adam Małysz będą naszymi największymi nadziejami na sukces w rozpoczynających się dziś w Libercu 47. mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym. Do Czech pojechało 13 reprezentantów Polski: 7 biegaczy i 6 skoczków, ogółem w zawodach weźmie udział rekordowa liczba uczestników, ponad 660 z 66 krajów.

Dwa lata temu, na mistrzostwach w Sapporo, swój czwarty złoty medal w imprezie tej rangi zdobył Adam Małysz. Nasz utytułowany skoczek w wielkim stylu triumfował na normalnej skoczni, potwierdzając tylko wielką klasę i nieprzeciętne możliwości. Do sukcesu doprowadził go fiński szkoleniowiec Hannu Lepistoe, który także teraz opiekuje się czterokrotnym zdobywcą Kryształowej Kuli. Z jakim skutkiem? Czy pod okiem rutynowanego fińskiego szkoleniowca Małysz zdoła(ł) wyeliminować wszystkie błędy i znów pofrunie jak nikt inny w świecie? Sam zawodnik żadnych hurraoptymistycznych deklaracji nie składał, ale szalenie sobie chwalił współpracę z Lepistoe. - Jestem optymistą, w obu konkursach postaram się powalczyć o najwyższe cele, ale konkretnych miejsc nie mogę obiecać. Tym bardziej że w skokach jeden podmuch wiatru może wywrócić do góry nogami zakładaną klasyfikację - przyznał Orzeł z Wisły. Pocieszające, że dziś Małysz jest zupełnie innym zawodnikiem niż na początku sezonu. Jeszcze kilka miesięcy temu wyglądał na kompletnie przybitego i zdołowanego, nie radził sobie z trapiącym go kryzysem, teraz, po treningach z Lepistoe, odzyskał dobry humor. A formę? Zobaczymy, część kibiców przestraszyła się nie na żarty, gdy podczas niedawnych mistrzostw Polski zajął dopiero piąte miejsce, ale wyciąganie wniosków z tych konkretnych zawodów mija się z celem. Zajęcia z rutynowanym Finem miały przynieść owoce w Libercu, Małysz oczekuje zawodów z nadziejami. Czy może powalczyć o medal? Może, zwłaszcza w sobotę, na normalnej skoczni, na której zawsze czuł się doskonale. Kandydatów do podium - i to niezwykle mocnych - jest jednak wielu, praktycznie każdy zawodnik z czołowej dziesiątki Pucharu Świata ma podobne ambicje i o medalu myśli bardzo poważnie. O ile Małysz jest naszą nadzieją na spektakularny wynik, o tyle Kamil Stoch powinien postarać się o miejsce w czołowej piętnastce (takie są cele), a pozostali kadrowicze o awans do trzydziestki. Prócz wspomnianej dwójki trener Łukasz Kruczek zabrał do Liberca Stefana Hulę, Łukasza Rutkowskiego, Rafała Śliża i Macieja Kota. Młody szkoleniowiec marzy, by prócz dobrych wyników indywidualnych jego podopieczni powalczyli o piąte-szóste miejsce w konkursie drużynowym.
Największą gwiazdą polskiej ekipy powinna być jednak Justyna Kowalczyk. Znakomita biegaczka broniła się i broni przed powszechnie przyznawaną jej łatką faworytki, nie chce niczego obiecywać i deklarować, ale nie da się ukryć, iż w aktualnej formie będzie się liczyć w walce o medal - i to zapewne niejeden. Już dziś pochodząca z Kasiny Wielkiej trzecia zawodniczka klasyfikacji Pucharu Świata może stanąć na podium - i to najwyższym jego stopniu. Polka będzie bowiem faworytką (no, jedną z kilku) biegu na 10 km techniką klasyczną, który rozegrany zostanie na początku mistrzostw. W sobotę w tej konkurencji nasza reprezentantka odniosła wspaniałe zwycięstwo we włoskiej miejscowości Valdidentro i od razu obwieściła, iż... nie ma to żadnego znaczenia. - Mistrzostwa świata są zupełnie inną historią, czystą kartką, którą dopiero musimy zapełnić. O Valdidentro już nie pamiętam, bo to nie ma sensu - powiedziała i trudno jej nie przyznać racji. Niezwykle ambitna, waleczna Kowalczyk wyruszy dziś na trasę, by bić się o najwyższe cele, ale nie zapominajmy, iż rywalki ma znakomite. Finki Aino-Kaisa Saarinen i Virpi Kuitunen, Włoszki Arianna Follis i Marianna Longa, Norweżka Marit Bjoergen czy Słowenka Petra Majdic też chcą stanąć na podium, a każdą z nich stać na wielkie rzeczy. Kto wie, być może w Libercu zabłyśnie gwiazda naszej młodzieżowej mistrzyni świata Sylwia Jaśkowiec? Niedawno we francuskim Praz de Lys Sommand zdobyła dwa złote medale, teraz do Liberca przyjechała, by sprawdzić się na tle najlepszych. Sama jest realistką. - Byłoby wspaniale powalczyć i "na fali" postarać się o kolejną niespodziankę, ale wydaje mi się, że medale są już rozdzielone. Chciałabym tylko po każdym biegu czuć radość i zadowolenie z dobrze wykonanej pracy - przyznała zawodniczka. Obok Kowalczyk i Jaśkowiec w Libercu będą nas reprezentować Kornelia Marek, Paulina Maciuszek, Martyna Galewicz, Janusz Krężelok i Maciej Kreczmer.
Mistrzostwa zaczynają się dziś, potrwają do 1 marca, gdy rozegrany zostanie bieg na 50 km mężczyzn. Już wiadomo, że zawody będą rekordowe, przynajmniej pod względem liczby uczestników: ponad 660 z 66 krajów, w tym tak egzotycznych jak Trynidad i Tobago, Iran oraz Peru. Sportowcy powalczą o 20 kompletów medali. Ile z nich trafi do Polski?
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2009-02-19

Autor: wa