Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mistrzostwa Europy siatkarek: Polska - Hiszpania

Treść

Miało być pewnie i spokojnie, i przez dwa sety było. Potem polskie siatkarki zafundowały sobie i kibicom gigantyczną porcję nerwów i niepotrzebnych emocji, na szczęście w najważniejszym momencie wzięły się w garść i postawiły kropkę nad "i". W pierwszym meczu rozgrywanych w naszym kraju mistrzostw Europy pokonały Hiszpanki 3:2.

Kiedy Polki wychodziły na parkiet, znały już wynik wcześniejszego meczu grupy A, w którym Holenderki wręcz rozbiły Chorwatki 3:0. Był to czytelny dowód możliwości i potencjału "Pomarańczowych", które mierzą w najwyższe cele i nie ukrywają swoich aspiracji - sięgających złotego medalu. Nasze panie też chciały dobrze rozpocząć mistrzostwa, wygrać nie tylko wysoko, ale i efektownie, po ładnej, widowiskowej grze. W taki scenariusz wierzyli też kibice, którzy w sile kilkunastu tysięcy osób zasiedli na trybunach pięknej łódzkie hali, by je dopingować.
Pierwszy punkt zdobyły Hiszpanki, ale potem było już z górki. Okazało się, że nasze panie są nie tylko w formie, ale i świetnie przygotowane pod względem mentalnym. Grały swobodnie, z dużą pewnością siebie, bardzo dobrze w obronie, blokiem i skutecznie w ataku. Zdobyły pięć punktów z rzędu i zdenerwowany trener rywalek widząc, co się dzieje, poprosił o czas. Poskutkowało... na chwilę, Hiszpanki doprowadziły do stanu 8:9. I to był jedyny moment, gdy jeszcze mogły coś ugrać. Kolejne minuty należały już tylko i wyłącznie do "Biało-Czerwonych". Potężne zbicia Anny Barańskiej siały spustoszenie po drugiej stronie siatki, skutecznie atakowały Joanna Kaczor i Aleksandra Jagieło, blokowała Katarzyna Gajgał. Inauguracyjny set okazał się "spacerkiem", Polki wygrały go bez problemów, w naprawdę dobrym, efektownym stylu.
Początek drugiej partii był świetny (2:0), potem też Polki spisywały się nieźle. Przy stanie 11:6 wydawało się, że nie będą miały żadnych kłopotów, ale te się pojawiły. Niespodziewanie. W poczynania naszych wkradła się nerwowość, błędy, a każdy nieskończony atak skutkował kolejnym. Nagle na tablicy wyników pojawił się remis 20:20 i zapachniało sensacją. Na szczęście w tym momencie klasę pokazała Gajgał, która zablokowała dwie akcje rywalek. Seta zakończyła Barańska.
Wydawało się, że jeszcze jedna partia i Polki zapiszą na swe konto pewne i zdecydowane zwycięstwo. Nic z tych rzeczy, niestety. W trzecim secie role się odwróciły. Do stanu 10:10 gra wyglądała jeszcze jako tako, ale potem przeważały i to zdecydowanie już Hiszpanki. Nasze myliły się, nie kończyły akcji, rywalki bezlitośnie punktowały. Jeszcze nadzieja odżyła, gdy Polki zmniejszyły stratę (20:18), ale więcej nie były w stanie zdziałać. W czwartym secie nasze długo grały fatalnie, poderwały się w końcówce, ale było już za późno. O wszystkim miał zadecydować tie-break. Dramatyczny, pełen zwrotów akcji, na szczęście zwycięski. Uff, kto by się spodziewał takich nerwów i emocji.
Dziś Polki zmierzą się z Chorwatkami, jutro z niezwykle mocnymi Holenderkami.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2009-09-26

Autor: wa