Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mieczysław Karłowicz - kompozytor i taternik

Treść

Miłość do muzyki i Tatr stanowiły dwie nieodłączne pasje Karłowicza. Im to poświecił całe swoje krótkie życie, tak nagle przerwane w najlepszym okresie jego twórczych dokonań. Dzisiaj mija 100. rocznica śmierci tego jednego z najwybitniejszych polskich kompozytorów.

"Los rzucał mną dużo po świecie: widziałem zastygłe w lodzie cielska olbrzymów alpejskich, podziwiałem ponurą dzikość Czarnogórza, wpatrywałem się w białą szatę majestatycznej Etny. Lecz żadne z tych gór nie były mi tym, czym Tatry. Te Tatry, co na tygodnie całe otulają się w zasłony z mgieł, każąc czekać bez końca na uśmiech, jak najkapryśniejsza z kobiet. Gdy jednak zasłony spadną i błysną modre oczy stawów, gdy rozrumienią się śniegi, a turnie odetchną świeżym wiatrem wschodnim, wtedy jakaś tajemnicza dłoń wyciąga się do mnie z wyżyn górskich, chwyta i porywa ze sobą. I gdy znajdę się na stromym wierzchołku sam, mając jedynie lazurową kopułę nieba nad sobą, a naokoło zatopione w morzu równin zakrzepie bałwany szczytów - wówczas zaczynam rozpływać się w otaczającym przestworzu, przestaję się czuć wyodrębnioną jednostką, owiewa mnie potężny, wiekuisty oddech wszechbytu" - pisał Karłowicz w 1907 roku w "Taterniku".
Przyszły kompozytor urodził się 11 grudnia 1876 r. w Wiszniewie na Litwie jako syn Ireny z Sulistrowskich i Jana Aleksandra Karłowicza, słynnego etnologa i językoznawcy. W Wiszniewie przebywał do szóstego roku życia. W 1882 r. rodzina Karłowiczów sprzedała majątek i zamieszkała najpierw w Heidelbergu, a następnie w Pradze i w Dreźnie, gdzie Mieczysław uczęszczał do szkół. Od 1888 r., po ostatecznym osiedleniu się Karłowiczów w Warszawie, naukę kontynuował w szkole realnej Wojciecha Górskiego. Chłopiec wychowywany był w kręgu bogatych tradycji patriotycznych i w muzycznej atmosferze. Ponieważ jego rodzice również zajmowali się muzyką, szybko zainteresowali nią syna. Od siódmego roku życia pobierał on naukę gry na skrzypcach. Co warte podkreślenia, w domu Karłowiczów bywali wybitni ludzie sztuki i literatury, m.in. Eliza Orzeszkowa, współpracujący z ojcem lingwiści i etnografowie oraz muzycy.

Mistrz poematu symfonicznego
Jeszcze w czasie pobytu w Pradze i w Dreźnie Mieczysław miał okazję zapoznać się z muzyką symfoniczną i operą, a więc dziełami Georges'a Bizeta, Carla Marii von Webera, Johannesa Brahmsa czy Bedřicha Smetany. Po przyjeździe do Warszawy kontynuował naukę gry na skrzypcach u Jana Jakowskiego, równocześnie studiując harmonię. Nie tylko jednak nauka gry i kompozycji u takich sław jak Stanisław Barcewicz, Zygmunt Noskowski czy Piotr Maszyński wypełniała cały jego czas. Karłowicz studiował bowiem nauki przyrodnicze na Uniwersytecie Warszawskim, a następnie filozofię w Berlinie, próbując oczywiście jednocześnie swoich sił jako kompozytor. Warto wspomnieć, że w latach 1895-1896 powstała większość spośród 22 zachowanych jego pieśni solowych. W czasie zagranicznych studiów stworzył m.in. muzykę do dramatu Józefata Nowińskiego pt. "Biała gołąbka", a także rozpoczął pracę nad symfonią "Odrodzenie", którą ukończył już po powrocie do kraju. Tutaj od 1903 r. działał w Zarządzie Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego, przy którym założył i prowadził orkiestrę smyczkową.
Już od następnego roku Karłowicz zaczął tworzyć poematy symfoniczne, których do roku 1909 powstało sześć. Zapewniły mu one miano najwybitniejszego polskiego symfonika. Oprócz nich napisał jeszcze m.in. Serenadę op. 2 na orkiestrę smyczkową oraz koncert skrzypcowy a-dur op. 8. "Jak wyglądałyby jego dokonania twórcze, gdyby nie zginął zasypany lawiną w wieku trzydziestu trzech lat? Byłyby zapewne bogatsze, ale w dziedzinie muzyki symfonicznej pozostają i tak niezrównane. Wcześniejszy dorobek naszych kompozytorów - twórczość Jakuba Gołąbka, Antoniego Milwida i Wojciecha Dankowskiego w wieku XVIII, Józefa Elsnera i Karola Kurpińskiego w I połowie XIX wieku, wreszcie Władysława Żeleńskiego i Zygmunta Noskowskiego w jego drugiej połowie - był co najwyżej drugoplanowym zjawiskiem w historii muzyki europejskiej. Karłowicz dzięki swojej muzyce symfonicznej zajął w jej neoromantycznym nurcie z początków XX wieku jedno z najważniejszych miejsc" - czytamy na stronie Związku Kompozytorów Polskich.
Natchnieniem dla poszukiwań twórczych naszego kompozytora były w tamtym okresie dzieła Straussa, Wagnera i Czajkowskiego, co później mu wypominano, zarzucając eklektyzm. Jednocześnie doceniano jego "dobrą technikę orkiestrową". Co ciekawe, po koncercie 27 kwietnia 1908 roku w Filharmonii Warszawskiej, na którym odbyło się prawykonanie poematu "Stanisław i Anna Oświecimowie", pisano m.in.: "Poemat jest współczesny ze względu na bogactwo pomysłów instrumentacji, świeżość i oryginalność harmonii, nie ustępujących, a jednak wolnych od niewolniczego przedrzeźniania Straussa. (...) Karłowicz rozwija po swojemu zasady nowoczesnej kolorystyki orkiestrowej Ryszarda Straussa i dochodzi do wyników imponujących". Dwa tygodnie przed tragiczną śmiercią, 22 stycznia 1909 roku, odniósł on kolejny sukces. W Filharmonii Warszawskiej wykonane zostały "Odwieczne pieśni", po wysłuchaniu których muzykolog Aleksander Poliński, stały antagonista Karłowicza, nazwał je "cenną tęczowego blasku perłą muzyczną".

Pionier polskiego taternictwa
Już od 1889 r. Karłowicz zaczął systematycznie poznawać Tatry, które w owym czasie stawały się coraz bardziej modne. Wielu ludzi ze świata nauki i sztuki szukało tu wypoczynku. "Rok, w którym Mieczysław Karłowicz poznał Tatry, był dla Zakopanego bardzo ważny: oto wtedy właśnie zostaje ostatecznie rozstrzygnięta kwestia własności tzw. dóbr zakopiańskich: od zbankrutowanego niemieckiego właściciela Magnusa Pelza kupił je na licytacji hr. Władysław Zamoyski. Wielki patriota, prześladowany przez Prusaków w swych rodzinnych dobrach wielkopolskich, społecznik i zapobiegliwy gospodarz - za 360 tys. złotych reńskich (z których tylko nikły procent dostał do ręki Magnus Pelz, resztę zabrali jego wierzyciele) stał się posiadaczem terenów w Tatrach - w Dolinie Rybiego Potoku z Morskim Okiem, w dolinach Roztoki i Pięciu Stawów Polskich aż po Wołoszyn i od Doliny Bystrej na zachód do Doliny Kościeliskiej włącznie oraz dóbr we wsiach Waksmund, Białka, Groń, Leśnica, Bukowina, Brzegi, Zakopane, Zubsuche, Stare Bystre, Maruszyna, Międzyczerwienne, Ostrowsko, Dębno i Gronków. Po raz pierwszy od zaborów tak wielkie tereny w Tatrach i na Podhalu stały się własnością Polaka. Cieszyli się zakopiańscy górale i ich coraz liczniej przybywający pod Giewont goście, cieszyła się polska opinia publiczna" - pisze Maciej Pinkwart w pracy "Zakopiańskim szlakiem Mieczysława Karłowicza". I dodaje: "Tatry, za sprawą literatury, legendy i... mody stawały się z roku na rok coraz wymowniejszym symbolem niezniszczalnej polskości, a Zakopane Mekką jedności narodowej. Tu przecież, w Galicji, obdarzonej największą autonomią i swobodami narodowymi, w Zakopanem, gdzie nie docierała niemal austriacka władza - tutaj Polacy z trzech zaborów i o niezliczonych odcieniach oraz orientacjach politycznych czuli się jak u siebie i między swymi". Wspomnijmy, że wśród stałych bywalców na Krupówkach byli wówczas m.in.: Wojciech Gerson, Ferdynand Hoesick, Wojciech Kossak, Henryk Sienkiewicz, Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Zofia Urbanowska, Stanisław Witkiewicz, Ludwik Solski, Helena Modrzejewska czy Ignacy Jan Paderewski.

Przedwczesna śmierć
W 1907 r. Karłowicz na stałe osiadł w Zakopanem, gdzie działał w Towarzystwie Tatrzańskim, będąc znakomitym taternikiem. Na początku górskie wycieczki uprawiał ze znanym przewodnikiem Klimkiem Bachledą, w późniejszym czasie wspinał się już samotnie. Karłowicz zdobył wiele szczytów, wśród jego górskich wypraw wspomnieć można chociażby wejście na Wielką Kołową Turnię granią od Modrej Turni, wejście na Ciężką Turnię granią północno-wschodnią z Dolinki Spadowej, wejście na Ostry Szczyt południową ścianą, drogą Häberleina czy wejście na Kościelec. A oto jak sam Karłowicz opisał w "Kurierze Zakopiańskim" z 29 lipca 1892 r. tę ostatnią wyprawę. Artykuł, który jest zatytułowany "Kościelec", stanowi świetną próbkę jego publicystycznych zdolności: "Jest to naga turnia, przedstawiająca się dziko ze wszystkich stron. Od strony Czarnego Stawu przedstawia się nam ona jako przepaścista ściana, wznosząca się nad powierzchnię jeziora na 532 m. Jest to szczyt pomijany przez turystów, chociaż na to bynajmniej nie zasługuje. Zachęceni przez jednego z przewodników udaliśmy się z Zakopanego na szczyt Kościelca i niemało byliśmy zdziwieni, gdyśmy się przekonali, że wyjście na niego nie jest takie trudne, jak by się mogło zdawać. Znajomą drogą dostajemy się na brzeg Czarnego Stawu. Stąd podążamy pod górę ścieżką w zakosy wyrobioną przez Towarzystwo Tatrzańskie i wychodzimy na przełęcz Pod Karbem. Tu zwracamy się na lewo i po olbrzymich głazach dochodzimy do podnóża pochyłej ściany, stanowiącej bok Kościelca widziany dobrze z Zakopanego. Połogą, tą ścianą, której pochyłość ciągle się zmniejsza, wychodzimy na wierzchołek, który jest właśnie szczytem Kościelca. Sam wierzchołek jest wąski, lecz długi. Widzimy z niego całą dolinę stawów Gąsienicowych i dolinę Zakopanego. U stóp naszych czerni się zwierciadlana powierzchnia Czarnego Stawu. Spoza Granatów wyziera urwisty czub Wysokiej. Dodać należy, iż tylko z Kościelca widoczne są bez wyjątku wszystkie stawy Gąsienicowe. Usunięcie niektórych nieznacznych przeszkód uczyniłoby ten tor bardzo przyjemny i pożyteczny tym więcej, gdy wycieczka na Kościelec może być połączona ze zwiedzaniem wszystkich stawów Gąsienicowych. Wracając bowiem ze szczytu, można z przełęczy zejść do stawu Długiego, a stąd koło prześlicznego stawu Zielonego i reszty mniejszych stawków - do Hali Gąsienicowej".
Co ciekawe, Mieczysław Karłowicz był również jednym z pionierów narciarstwa, które uprawiał od 1907 roku, i działaczem Zakopiańskiego Oddziału Narciarzy. Wspomnijmy, że sam dokonał pierwszego przejścia na nartach z Hali Gąsienicowej przez Liliowe, Zawory i Koprową Przełęcz do Szczyrbskiego Jeziora. Kompozytor zajmował się również fotografiką - uwieczniając na kliszach tatrzańskie krajobrazy, oraz wspomnianą wyżej publicystyką - popularyzując w swoich artykułach Tatry i Podhale. Wraz z Mariuszem Zaruskim stworzył także podwaliny Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Zginął 8 lutego 1909 r. w wieku zaledwie 33 lat przysypany lawiną na wschodnich zboczach Małego Kościelca w Tatrach, w trakcie wycieczki narciarsko-fotograficznej. W miejscu jego śmierci stoi dziś pomnik zwany Kamieniem Karłowicza z napisem: "Non omnis moriar" (Nie wszystek umrę). 22 stycznia br. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w uchwale podjętej w sprawie uczczenia pamięci Mieczysława Karłowicza stwierdził m.in.: "Mieczysław Karłowicz zapisał się w dziejach polskiej kultury muzycznej jako jeden z najwybitniejszych kompozytorów, wspaniały symfonik, autor genialnych poematów symfonicznych, nieustępujących pod względem artystycznym arcydziełom tego gatunku współczesnych mu kompozytorów europejskich, twórca kanonu młodopolskich pieśni, wspaniały publicysta. Był też znakomitym taternikiem. Pasjonował się fotografią. (...) Mieczysław Karłowicz wciąż jest artystą symbolem, który z urody polskich krajobrazów, polskich gór czerpał inspirację do swojej twórczości artystycznej. Uznając ponadczasowy i uniwersalny wymiar twórczych dokonań Mieczysława Karłowicza, Sejm Rzeczypospolitej Polskiej czci Jego pamięć".
Piotr Czartoryski-Sziler
"Nasz Dziennik" 2009-02-07

Autor: wa