Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mi-17 mogą nie wystarczyć

Treść

Szkolenia pilotów i budowa systemów teleinformatycznych - to najważniejsze wymogi do uzyskania przez Polskę zdolności dowództwa nad operacjami specjalnymi NATO. O nowym sprzęcie MON wspomina sporadycznie. A może okazać się, że wysłużone Mi-17 nie wystarczą.

Przygotowania mające na celu osiągnięcie statusu Dowództwa Ramowego przez Wojska Specjalne RP teoretycznie mają się zakończyć w przyszłym roku. W trzecim kwartale 2013 r. siły specjalne przejdą jeszcze ćwiczenia certyfikujące, które będą realizowane na terenie pięciu państw w Europie Środkowo-Wschodniej. Zaliczenie tego sprawdzianu oznaczać będzie, że Polska dysponować będzie Dowództwem Operacji Specjalnych. Przedtem, w listopadzie, zrealizowany zostanie m.in. międzynarodowy trening Dowództwa Sojuszniczych Sił Specjalnych. - W pełni gotowi będziemy do końca 2013 roku. Aktualnie koncentrujemy się na szkoleniu pilotów, budowie systemów teleinformatycznych (w tym budowie aplikacji/programów do pracy w międzynarodowym środowisku) oraz przygotowujemy ćwiczenie certyfikujące, które będzie miało miejsce w ostatnim kwartale 2013 r. - mówi ppłk Ryszard Jankowski, rzecznik prasowy Dowództwa Wojsk Specjalnych. Jak zaznacza, główny wysiłek przygotowań koncentruje się na szkoleniu i treningach żołnierzy DWS oraz Jednostek Specjalnych.

Samemu stanąć na czele
Chociaż polskie Wojska Specjalne od końca 2008 r. posiadają zdolność samodzielnego prowadzenia narodowych operacji specjalnych, to uznano, że uzyskanie umiejętności dowodzenia siłami specjalnymi różnych państw będzie służyło rozwojowi naszych zdolności obronnych. - Chodzi o to, by do potencjalnych operacji NATO nie kierować wyłącznie żołnierzy realizujących strategię działania dowódcy z innego państwa, lecz samemu stanąć na ich czele - wyjaśnia ppłk Jankowski. Jak zapewnia, kalendarz polskich przygotowań został uzgodniony z NATO, które aktywnie wspiera jego realizację. I tak w ramach przygotowań USA, Francja oraz osiem innych państw z Europy Środkowo-Wschodniej przystąpiło do polskiego projektu i skierowało żołnierzy sił specjalnych w celu przygotowania do prowadzenia operacji właśnie pod polskim dowództwem.
Koordynowanie przygotowań ze wszystkimi państwami, które oddały do naszej dyspozycji żołnierzy sił specjalnych, jest jednak sporym wyzwaniem. - Analizujemy proces osiągania podobnych zdolności np. przez Turcję czy Francję. Bliskie relacje z tymi partnerami (w DWS na stałe służbę pełnią oficerowie amerykańskich i francuskich sił specjalnych) umożliwiają nam uniknięcie wielu błędów oraz skorzystanie i zaadaptowanie wielu sprawdzonych rozwiązań. Każdego roku Dowództwo Operacji Specjalnych USA dokonuje oceny naszych przygotowań, jak do tej pory oceny te są pozytywne - tłumaczy ppłk Jankowski. Uzyskanie zdolności dowodzenia operacjami specjalnymi wiąże się ze ścisłą współpracą z Siłami Powietrznymi, które wzięły na siebie ciężar zorganizowania wspierającej z powietrza żołnierzy eskadry działań specjalnych. - Jako DWS wspieramy działania Dowództwa Sił Powietrznych, m.in. poprzez wspieranie procesów szkoleniowych pilotów i bezpośrednie szkolenie oficerów planistów z eskadry. Aktualnie na mocy porozumienia DWS-USSOCOM w USA przebywa grupa pilotów z eskadry działań specjalnych szkolonych do lotów przez elitę lotnictwa sił specjalnych USA, tj. 1. Skrzydło Operacji Specjalnych USA. Sztab eskadry poznaje specyfikę operacji specjalnych na kursach organizowanych przez Dowództwo Wojsk Specjalnych i Joint Special Operation University z USA - zaznacza Jankowski.
Według zapewnień Dowództwa Sił Powietrznych, przygotowania 7. Eskadry Działań Specjalnych idą zgodnie z planem zarówno pod względem realizacji szkoleń, jak i pozyskiwania niezbędnego wyposażenia. Jak ocenia Dowództwo, jednostka ma do dyspozycji śmigłowce Mi-17 i w zakresie sprzętu lotniczego inwestycje nie są konieczne. - Mimo że Polacy szkolą się w Stanach Zjednoczonych, latają tam śmigłowcami Mi-17, takimi, jakie użytkuje w kraju polska eskadra. Szykowane są też następne kursy zagraniczne dla personelu 7. eskadry. Jednak ze względu na przeznaczenie jednostki część przygotowań ma charakter niejawny, zatem więcej informacji będziemy mogli podać po zakończeniu procesu przygotowań - wskazuje ppłk Artur Goławski z wydziału prasowego Dowództwa Sił Powietrznych. Jak zapewnia, po wielu zaplanowanych na ten rok ćwiczeniach w przyszłym roku jednostka będzie gotowa do certyfikacji narodowej i sojuszniczej. Jak przyznał Goławski, są plany, by lotnicy otrzymali uzbrojenie i wyposażenie indywidualne (broń, amunicję, środki ochrony), takie jakie mają operatorzy Wojsk Specjalnych. - To racjonalne, bo mają oni działać na ich korzyść i w razie potrzeby uzupełniać się amunicją czy bronią - dodał.

Problem z helikopterami
Jak zauważył Marek Opioła, poseł PiS, członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych i Komisji Obrony Narodowej, gdy myśli się o pełnieniu przez Polskę roli dowódczej w misjach specjalnych NATO, to widać tu brak wydzielonej samodzielnej grupy śmigłowcowej i dobrze byłoby, aby w ramach przetargu na zakup 26 śmigłowców znalazły się maszyny przeznaczone stricte do zadań specjalnych. W jego opinii, MON powinno też skupić się na stworzeniu jednolitego programu śmigłowcowego i najbliższy zakup powinien stać się jego pierwszym elementem. - W czasie wizyty w Afganistanie posłów z Komisji ds. Służb Specjalnych problem śmigłowców Mi-17 był sygnalizowany przez żołnierzy. Słyszeliśmy opinie, że są to przestarzałe maszyny, że nie mogą zabrać odpowiedniego sprzętu, że są w tym zakresie pewne większe oczekiwania, że w operacjach specjalnych nasze śmigłowce wykorzystywane są w mniejszym stopniu, a jesteśmy w tym zakresie skazani na wsparcie Amerykanów - mówi Opioła.
Jeżeli chcemy efektywnie wykonywać swoje zadania, to musimy mieć nowe śmigłowce, które spełnią swoją rolę. - Sprzęt lotniczy musi współgrać z całością. Skoro jest wysiłek, by wyszkolić żołnierzy, by uzyskać certyfikaty, to nie może okazać się, że np. nie możemy dostać się na operację, bo nie mamy czym - podkreśla Opioła. Jego zdaniem, pozostaje też pytanie, jakie miejsce, po planowanej reformie dowództw, zajmie Dowództwo Operacji Specjalnych, jak będzie ono funkcjonować i czy zmiany nie będą przekreślały wieloletnich starań mających na celu uzyskanie certyfikatu. - Zmiana filozofii dowodzenia jest ważna, ale trzeba też pamiętać, że w sytuacji niedoboru sprzętowego należy skoncentrować się na jego pozyskaniu. Istotna jest też tzw. kariera zawodowa przyszłych oficerów Wojska Polskiego. Szczególnie po tym, co wydarzyło się w kwestii emerytur mundurowych. Dziś przede wszystkim trzeba pokazać, jak będzie funkcjonowała armia, a nie jak będzie funkcjonowała generalicja - zauważył. Jak podkreśla poseł, pozytywne jest to, że działania naszych oddziałów specjalnych są bardzo dobrze oceniane i widać, że polski komponent dobrze współgra z wojskami NATO. - Wyszkolenie tych żołnierzy, ich zaangażowanie przynosi efekty i to taki promyk dla naszego wojska. Jednak czy wszystkie przygotowania zostały zrealizowane właściwie, pokaże czas, a stanie się to w czasie certyfikacji - kwituje poseł.

Marcin Austyn

Nasz Dziennik
Środa, 23 maja 2012, Nr 119 (4354)

Autor: au