Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Medialny "salon" się broni

Treść

Mroziewicz przyszedł na kolegium redakcyjne "Polityki" i powiedział, że zwrócił się do IPN o teczkę i uzyskał informację, iż w archiwach nie ma dokumentów dotyczących jego osoby. Wszyscy bili brawo, Paradowska rzuciła się z gratulacjami... jednak Mroziewicz takiego wniosku do IPN nie złożył Co łączy Krzysztofa Mroziewicza, Jana Marka Nowakowskiego, Jarosława Kociszewskiego, Andrzeja Nierychło i Jarosława Szczepańskiego? Obok ujawnionej i udokumentowanej współpracy z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi - również gremialne negowanie raportu i zapowiedź pozwów sądowych, czy to przeciwko Antoniemu Macierewiczowi, czy to gazetom, które ujawniły fakt ich kolaboracji. - Potwierdzam to, co powiedziałem w październiku, gdy w "Naszym Dzienniku" ukazał się artykuł na mój temat - nie byłem nigdy niczyim agentem. Już wtedy skierowałem sprawę do Naczelnej Prokuratury Wojskowej o popełnieniu przestępstwa przeciwko interesom państwa. Wystąpiłem też na drogę cywilną przeciwko gazecie - zapewnia Krzysztof Mroziewicz, dziennikarz "Polityki", do niedawna komentator telewizyjnego programu "7 Dni Świat", odsunięty przez TVP po ujawnieniu przez "Nasz Dziennik" informacji o powiązaniach Mroziewicza najpierw z peerelowskim wywiadem wojskowym, a później z WSI. Paradowska biła brawo Krzyszt of Mroziewicz używał pseudonimu "Sengi". Jego akta związane z agenturalną współpracą z wywiadem wojskowym PRL zostały niedawno przekazane przez likwidowane WSI do Instytutu Pamięci Narodowej. Tam zarchiwizowano je pod sygnaturą IPN-BU 00464/126/66. Dziś Krzysztof Mroziewicz grozi procesem, którego raczej nie będzie. Mroziewicz groził w październiku pozwami "Naszemu Dziennikowi" - jak ustaliliśmy, do chwili obecnej pozew taki nie trafił do sądu. - Kilka tygodni po waszej publikacji Mroziewicz przyszedł na kolegium redakcyjne "Polityki". Poprosił o głos, powiedział wówczas, że zwrócił się do IPN o teczkę i uzyskał informację, że w archiwach instytutu nie ma dokumentów dotyczących jego osoby. Wszyscy bili brawo, Paradowska rzuciła się z gratulacjami - mówi nasz informator, osoba związana z tygodnikiem "Polityka". Tyle że jak ustaliliśmy w IPN, Mroziewicz nigdy nie wystąpił o ujawnienie materiałów na swój temat. Inni też grożą sądami Podobne groźby sądowe - na użytek mediów - składają również i inni dziennikarze. Jerzy Marek Nowakowski zaprzecza, że jako konsultant WSI w 2002 roku pod pseudonimem "Falkowski" informował m.in. o swym zaangażowaniu w SKL i PiS, o spotkaniach PO i PiS przed wyborami samorządowymi. Choć nie neguje swojej współpracy z WSI, tłumacząc, że był konsultantem WSI w latach 90. tylko w sprawach polityki zagranicznej. Tymczasem ambasador Polski w Austrii Marek Jędrys został wezwany do Warszawy na konsultacje. W rzeczywistości oznacza to jednak niemal pewną dymisję dyplomaty, którego nazwisko pojawiło się w jednym z aneksów do raportu z weryfikacji WSI. Prezydent Lech Kaczyński potwierdził wczoraj, że z Raportu z weryfikacji WSI przed jego opublikowaniem usunięto dwa nazwiska. Prezydent poinformował, że pierwsze z dwóch nazwisk "zniknęło zgodnie z sugestią marszałka Senatu Bogdana Borusewicza". - Natomiast, jeśli chodzi o drugie nazwisko, to istnieje co najmniej bardzo poważne podejrzenie, że opublikowanie go w Raporcie przekroczyłoby ramy ustawowe, ponieważ osoba ta działała w bardzo dalekim kraju poza Polską - mówił prezydent Lech Kaczyński. Wojciech Wybranowski, "Nasz Dziennik" 2007-02-20

Autor: ea