Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Media tworzą kontrrzeczywistość

Treść

Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński nie sądzi, aby było zagrożenie, że rząd i Platforma Obywatelska nie wywiążą się z ustaleń zawartych między prezydentem Lechem Kaczyńskim a premierem Donaldem Tuskiem w sprawie nowelizacji tzw. ustawy kompetencyjnej i ustawowego zabezpieczenia tego, co wynegocjowano w traktacie lizbońskim. Jarosław Kaczyński był wczoraj gościem Radia Maryja i Telewizji Trwam. Jak zwrócił uwagę prezes PiS Jarosław Kaczyński, prezydent wcale nie ma obowiązku podpisywania ratyfikacji traktatu z Lizbony. - W pewnym momencie Europa zapyta Donalda Tuska w tej sprawie - powiedział były premier. Dlatego też, jak dodał, nie sądzi, aby istniało zagrożenie niewypełnienia przez Platformę zobowiązania. Odnosząc się do samej treści traktatu, Jarosław Kaczyński zaznaczył, że od początku był to dokument, do którego jego rząd podchodził sceptycznie i starał się go poprawić. Udało się np. wyłączyć w niebezpiecznej dla nas części działanie Karty Praw Podstawowych w naszym kraju. Zdaniem prezesa PiS, przy "dobrym, polskim rządzie" ten traktat nie jest niebezpieczny. Przy obecnie sprawującym rządy już jednak staje się niebezpieczny. Jarosław Kaczyński odniósł się także m.in. do próby uzależnienia od premiera mediów publicznych. Według niego, podporządkowanie mediów publicznych rządowi to "coś znacznie groźniejszego niż umocnienie premiera". - Zmierza to do tego, żeby ostatecznie zamknąć system osłony rządu przez media. Osłony, która prowadzi do swego rodzaju kontrrzeczywistości medialnej, która ma niewiele wspólnego z faktami. To powtórzenie tego, co było w socjalizmie. Myśmy te wybory przegrali dlatego, że znaczna część społeczeństwa uwierzyła właśnie w ten stworzony przez media świat rzekomych zagrożeń, dążenia do dyktatury, nadużywania władzy - powiedział prezes PiS. Jak wyjaśniał, największe telewizje prywatne już obecnie chronią rząd Donalda Tuska, tworząc wokół tego, co naprawdę się dzieje, sztuczną rzeczywistość. A teraz chodzi o to, aby robiła to też telewizja publiczna. - Na początku lat 90. tylko niewielka grupa ludzi mówiła o tym, co dzieje się naprawdę - że nomenklatura przejmuje gospodarkę, panowanie nad różnymi elementami życia społecznego. Ogromna część przedstawicieli mediów twierdziła, że to jest po prostu oszołomstwo. Później, po latach, przyznali tym ludziom rację. Nam też kiedyś przyznają rację - mówił Jarosław Kaczyński. Jak zaznaczył szef PiS, krytyka, jaka z największych mediów spływa na jego ugrupowanie, świadczyłaby raczej o tym, że dalej rządzi PiS, a nie Platforma Obywatelska. Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2008-05-09

Autor: wa