Media masowego rażenia
Treść
Media są niezwykle skuteczne w mówieniu swoim czytelnikom i  słuchaczom, o czym mają myśleć. Twórcy serwisów informacyjnych  manipulują przekazem tak, by został odczytany w ściśle określony sposób i  wywołał pewne określone reakcje. Ostatnie tragiczne wydarzenia:  katastrofa smoleńska i brutalny napad na łódzką siedzibę PiS, są  doskonałym przykładem tego, jak bezpardonowo działa system manipulacji  faktami. Do takich konkluzji doszli uczestnicy corocznej, czwartej  ogólnopolskiej konferencji "Dziennikarz - między prawdą a kłamstwem",  która odbyła się w minioną sobotę w Łodzi. Motywem przewodnim  tegorocznego spotkania były słowa: "Manipulacja - kłamstwo  zorganizowane". 
Naukowcy i środowisko dziennikarskie  dyskutowali w sobotę w Łodzi na temat kondycji ludzi tego zawodu na IV  Ogólnopolskiej Konferencji "Dziennikarz - między prawdą a kłamstwem.  Manipulacja - kłamstwo zorganizowane" pod medialnym patronatem "Naszego  Dziennika" i Telewizji Trwam. Patronat honorowy nad przedsięwzięciem  objęli metropolita łódzki ks. abp Władysław Ziółek, wojewoda łódzki  Jolanta Chełmińska oraz Wojewódzki Urząd Marszałkowski w Łodzi. 
Clou  spotkania było to, że dziennikarze, godząc się na poprawność  polityczną, która stała się dziś formą bezwzględnej cenzury, przyzwalają  tym samym na konformizm i manipulację prawdą, która w efekcie przybiera  formę zorganizowanego kłamstwa.
- Kłamstwo zorganizowane jest  wcześniej zaplanowane i zlecone, by następnie jako rzekoma prawda zostać  upowszechnione. Przekazuje się je w sposób atrakcyjny z użyciem  niezawodnych technik perswazji, aby mogło zwabić jak najwięcej naiwnych  Polaków, którzy z kolei będą namawiać do niego innych. Wyrafinowana  manipulacja nadaje się do tego idealnie - mówił ks. bp Adam Lepa,  członek Komisji Episkopatu Polski ds. Środków Społecznego Przekazu. Jak  podkreślił hierarcha, manipulować to znaczy zakłamywać obraz świata i  człowieka. - Przyjmuje się, że "wielka manipulacja" jest przejawem  zorganizowanego kłamstwa politycznego. Można przywyknąć do faktu, że  zdarza się kłamstwo w obronie własnej, z przypadku. Ale zgoda na  kłamstwo zorganizowane narusza wszelkie standardy etyczne - stwierdził  ks. bp Lepa. Jak zaznaczył, istnieje szereg systemów manipulacji. Jednym  z nich jest system kreowania wroga, wykorzystywany często w tzw.  nagonce politycznej. System ten, na którym opierają się wszystkie  systemy totalitarne, polega na wyselekcjonowaniu osoby lub grupy osób,  które ukazuje się społeczeństwu jako zagrażające ładowi społecznemu.  Wywołuje to niemal błyskawiczną reakcję - społeczeństwo jest przekonane o  szkodliwości takiej jednostki i dąży do jej wyeliminowania. Taką metodę  manipulacji stosował system komunistyczny, w którym popularnymi  słowami-wytrychami w rękach władzy stały się frazesy typu "zapluty  karzeł reakcji" - na określenie żołnierzy Armii Krajowej, czy też  bardziej ogólny - "wróg ludu". Zdaniem prelegentów, system kreowania  wroga został obecnie zmaksymalizowany. - Straszy się dziś ludzi, że ktoś  posługuje się językiem nienawiści, że jest tak szkodliwy społecznie, że  należy go wysłać do zakładu dla obłąkanych. Zmanipulowany lud przyjmuje  to wszystko za dobrą monetę - mówił hierarcha. Jego zdaniem, przykładem  zorganizowanego przez media kłamstwa było dezawuowanie osoby prezydenta  Lecha Kaczyńskiego. Zorganizowane kłamstwo jest zmasowane i bardzo  skuteczne. Jego realnym skutkiem są też tragiczne wydarzenia, takie, do  których doszło ostatnio w Łodzi. Zdaniem europosła Janusza  Wojciechowskiego (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy), zbrodnia ta  to pokłosie siania nienawiści do PiS przez jego politycznych oponentów.   
- Od dłuższego czasu polityczni przeciwnicy PiS mówili o nim jako o  partii przestępczej. Jeszcze nie tak dawno przyrównywano naszych  polityków do faszystów. Marsz, tak naprawdę modlitewny, związany z  rocznicą tragedii smoleńskiej, który odbył się przed Pałacem  Prezydenckim, przyrównywano do wieców Hitlera. Sam Adam Michnik,  redaktor naczelny "Gazety Wyborczej", przyrównał PiS do Komunistycznej  Partii Polski, w której, jak wiadomo, zasiadali zdrajcy Polski - mówił  poseł, wskazując też na konkretne przykłady manipulacji w polityce. Jako  jeden z nich podał to, w jaki sposób liberalne media ośmieszały osobę  byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, któremu stawiano  absurdalny zarzut, że przez niego umierają ludzie, gdyż doprowadził do  aresztowania lekarza, który brał łapówki. - Przypisywano mu też winę z  powodu śmierci Barbary Blidy, chociaż wiadomo, że popełniła ona  samobójstwo, czego nikt do tej pory nie zanegował - podkreślił polityk. 
Budowanie tabu i delegitymizacja opozycji
Zdaniem  Bronisława Wildsteina, byłego prezesa TVP, selektywność w ukazywaniu  faktów zaznaczyła się w medialnej narracji wokół katastrofy smoleńskiej.  - Manipulacje, które narastają wokół Smoleńska, są różnego typu. Jedną z  nich jest budowanie tabu. Sprowadza się to do tego, że nie wolno  zastanowić się nad błędami, które popełniła rządząca ekipa polityczna.  Śmiem twierdzić, że w normalnym kraju, bez względu na to, kto  ostatecznie zawinił, to ileś ludzi musiałoby się podać do dymisji. U nas  powtarza się, że nie wolno mówić o odpowiedzialności i winie ani tego  analizować - mówił publicysta. - Więcej: wszyscy byliśmy świadkami tego,  co się działo przed katastrofą smoleńską. Otóż prezydent Polski Lech  Kaczyński zadeklarował, że pojedzie na 70. rocznicę mordu katyńskiego,  aby uczcić ją na miejscu. Premier Rosji Władimir Putin zwrócił się do  polskiego premiera, by wspólnie uczcić tę rocznicę. Dla polskiego  prezydenta tego nie przewidywał. Co powinien wtedy zrobić polski  premier? Otóż porozumieć się z polskim prezydentem, by wspólnie, na  poziomie państwowym ustalić, jak się zachować wobec tej propozycji. A co  zrobił Donald Tusk? Podjął grę z Putinem. Oczywiście zostało to od razu  zauważone przez sprzyjające rządowi media, które przedstawiały  prezydenta Lecha Kaczyńskiego jako zawadę stojącą na przeszkodzie  normalizacji stosunków polsko-rosyjskich. Ta gra doprowadziła do tego,  że wizyta prezydenta w Katyniu nie została potraktowana jako oficjalna.  Czy miało to wpływ na to, co się stało? - pytał Wildstein. Jego zdaniem,  w Polsce ma miejsce delegitymizacja opozycji, w czym prym wiodą media  krytykujące opozycję. - Media nie zajmują się ważnymi tematami, które są  niewygodne dla rządzących. Poprzestają na krytyce opozycji. Ktoś, kto  przyjeżdża do Polski, ma wrażenie, że rządzi u nas PiS, a nie PO -  konkludował publicysta.
Jak zauważył Tomasz Bieszczad, były członek  Rady Etyki Mediów, tragedie narodowe stały się dziś również głównymi  obiektami medialnej pogardy. Przykładem jest sposób prasowego przekazu  dotyczący wydarzeń przed Pałacem Prezydenckim. - Mamy do czynienia z  takim rodzajem inwersji, czyli odwróceniem prawdy, z którym właściwie  nie daje się już dyskutować. W obszarze społecznej komunikacji spokojny  dyskurs zastępuje agresywna intensywność, cynizm i nienawiść, które za  pomocą mediów stają się naszym codziennym doświadczeniem. Teraz  obowiązuje nas zasada: o słabych przeciwnikach wyłącznie źle. Drogo za  to wszystko zapłacimy. Żałoba narodowa, przerwana brutalną walką  wyborczą, nie do końca przeżyta, w wielu pozostawi uczucie niesmaku i  pustki. W przyszłości może ono przybrać formę zbiorowej traumy. Zmarły,  odrzucony za życia, niezaakceptowany także po śmierci, nieprzeproszony,  nieopłakany. Dokończony został raczej proces jego wyszydzenia i wyparcia  ze świadomości zbiorowej. Skutki będą długotrwałe i przybiorą wyraz  zbiorowej melancholii - podsumował Bieszczad.  
Stan intelektualnej deformacji  
Jak  podkreślił w swym wystąpieniu ks. prof. Tadeusz Guz, filozof i teolog,  kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL, manipulacja zawsze uderza w  człowieka, deformuje jego intelekt, pęta wolną wolę. Jak zauważył ks.  prof. Guz, obecna manipulacja medialna jest pokłosiem filozofii  postmodernistycznej. - Duch mediów jest lustrzanym odbiciem filozofii  danej epoki. Żaden system filozoficzny nie był dotąd tak agresywny jak  panujący obecnie system nowej lewicy. Totalna rewolucja kulturalna  neomarksistów zdolna jest jedynie do krytyki, zniszczenia kultury,  każdego rodzaju religii, nauki, prawa, moralności, małżeństwa, rodziny,  narodu, państwa, techniki i przemysłu - zauważył filozof. - Lewicowy  nurt, który jest radykalizacją myśli marksistowskiej, wyrosły z klimatu  ideowego Niemiec, jest ciągle bardzo mało znany. Doświadczamy go na co  dzień w hasłach lewicy i liberałów, które sprowadzają się do negacji  Pana Boga, prawdy i do seksualizacji wszystkich stref ludzkiej  egzystencji. Człowiek jej ulegający staje się brutalnym rewolucjonistą,  ale będącym wciąż narzędziem w rękach manipulatorów - mówił ks. prof.  Guz. 
Anna Ambroziak, Łódź
Nasz Dziennik 2010-10-25
Autor: jc