Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Manipulacja to brutalna agresja

Treść

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

Z ks. bp. Adamem Lepą, członkiem Rady ds. Środków Społecznego Przekazu Konferencji Episkopatu Polski, rozmawia Sławomir Jagodziński

W najbliższą niedzielę Kościół w Polsce obchodzi Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. Ojciec Święty Franciszek w orędziu na ten dzień podkreśla znaczenie czujności i obecności Kościoła w świecie komunikacji, „aby rozmawiać ze współczesnym człowiekiem i prowadzić go na spotkanie z Chrystusem”. Katolik, który pracuje w mediach, nie powinien chyba nigdy tracić z oczu misji ewangelizacyjnej?

– Warto przypomnieć, że ten dzień jest błogosławioną pamiątką po Soborze Watykańskim II, na którym został uchwalony. Papieskie orędzia ogłaszane z tej okazji podejmują w sposób przekonujący aktualne zjawiska i problemy wynikające z funkcjonowania mediosfery, tzn. środowiska mediów. Papież kładzie nacisk na kulturę spotkania osób poprzez media i w mediach. Kultura ta pomaga we wzajemnym poznaniu się, do czego prowadzi gotowość do słuchania siebie nawzajem i uczenie się jedni od drugich. I tylko wtedy ludzie mogą się lepiej wzajemnie rozumieć. Ojciec Święty często posługuje się w orędziu słowem „bliskość” i stwierdza wprost, że ta bliskość może nadać przekazowi szczególną moc. Stawia też istotne i zasadnicze pytanie, co należy zrobić, żeby posługując się wraz z innymi światem mediów, nie utracić tej wzajemnej bliskości. Wszak kultura spotkania oparta na wzajemnym rozumieniu się i bliskości jest drogą, która przygotowuje do spotkania z Chrystusem.

Papież Franciszek stawia mediom wysokie wymagania. Oto świat mediów powinien przyczyniać się do wzrostu miłości między ludźmi. Nie może się stać jedynie siecią zimnych przewodów i technologii, lecz ma wyrażać czułość, która wraz ze świadectwem chrześcijańskim, dzięki sieci może doprowadzić „na egzystencjalne peryferie”.

Refleksja nad „wszechobecnością” mediów z konieczności prowadzi do pytania o udział katolików pracujących w mediach w dziele ewangelizacji. Należy tu przypomnieć o pewnej prawidłowości, która daje się zauważyć w Polsce i w innych krajach. Oto działalność ewangelizacyjna w mediach i przez media wtedy jest najbardziej skuteczna, kiedy stały się one przede wszystkim miejscem, a nie jedynie narzędziem czy środkiem ewangelizowania.

Jednak dostrzegamy ogromną dysproporcję pomiędzy ilością mediów laickich i katolickich, na niekorzyść tych ostatnich. Czy my jako katolicy nie za mało promujemy nasze katolickie środki przekazu?

– Tę dysproporcję widać wyraźnie, gdy weźmie się pod uwagę, że 90 proc. mediów w Polsce znajduje się w rękach środowisk liberalnych i lewicowych. Najwłaściwszą odpowiedzią na tę sytuację powinna być taka aktywność katolików, która prowadziłaby do upowszechnienia mediów katolickich oraz do tworzenia nowych. O tej powinności mówił już i do niej zobowiązywał Dekret o środkach społecznego przekazu ogłoszony na Soborze Watykańskim II w 1963 roku. Ojcowie Soboru wezwali wtedy do praktykowania różnorakich form apostolstwa w dziedzinie mediów katolickich. Przy czym najwięcej uwagi poświęcił Sobór „dobrej prasie”, którą powinno się popierać i rozwijać, „a wiernym należy przypominać o konieczności czytania i rozpowszechniania prasy katolickiej”. Dziś ta zachęta powtarzana jest przez światłych pedagogów w haśle: „Więcej czytać, mniej oglądać!” oraz w czytelnej przestrodze „Dzieci stają się tym, co czytają”. Gdy zaś czytają „na głos”, korzystają z lektury najpełniej. Natomiast sytuacja jest szczególnie groźna, gdy miejsce książki zajęła telewizja. 95. proc. dzieci w Polsce na pytanie „co robisz wspólnie z rodzicami”, odpowiada „oglądam telewizję”. W różny sposób duszpasterze zachęcają swoich parafian. Znam kapłanów, którzy jeszcze przed niedzielą dostarczają rodzinom za pośrednictwem „kolporterów” prasę katolicką, tak żeby w niedzielę mogli się odwołać do wybranych tekstów i innych zachęcić do przeczytania. Są proboszczowie, którzy osobiście przed kościołem rozprowadzają prasę katolicką z odpowiednią zachętą. Spotkałem też kilku proboszczów, którzy najciekawsze artykuły prasowe kserują i w takiej formie parafianie zabierają je do domu, żeby po przeczytaniu przekazać sąsiadom. Możliwości jest wiele.

Szczególnego chyba wsparcia potrzebują ogólnopolskie, a nawet ogólnoświatowe media katolickie?

– Szczególną troską katolików w Polsce powinny być otoczone dwa media katolickie: Radio Maryja i Telewizja Trwam. Wszak mają one zasięg ogólnoświatowy i mogą być odbierane w każdym zakątku kuli ziemskiej, a ponadto stały się one miejscem ewangelizowania i dlatego są w swojej działalności bardzo skuteczne. Nie trzeba tłumaczyć, że funkcjonowanie Radia Maryja i Telewizji Trwam wymaga ogromnych nakładów finansowych. Te media nie otrzymują jakichkolwiek dotacji, nie mają też oparcia w regularnym abonamencie, jak media publiczne. Zdane są wyłącznie na ofiarność polskich katolików.

Ojciec Święty Franciszek w orędziu zwraca też uwagę na inny problem: obecnie „szybkość informacji przekracza nasze możliwości refleksji i osądu”. Nie dziwi więc, że często słyszy się takie zdanie: „Nie wiem, co mam o tym myśleć”. Jakie niebezpieczeństwa łączą się z bezrefleksyjnym podejściem do medialnych doniesień?

– Opinia Papieża Franciszka na temat „szybkości informacji” jest wyjątkowo ważna i wciąż aktualna. Nowe technologie stosowane w przekazie informacji sprawiają, że człowiek nie może nadążyć za ich potężnym strumieniem i gubi się w ich gąszczu. Ojciec Święty podkreśla, że sytuacja taka utrudnia człowiekowi „poprawne wyrażanie siebie”, powoduje zamknięcie się wyłącznie w kręgu tych informacji, które są zgodne z jego poglądami i oczekiwaniami, a w końcu dezorientuje go. Dziś specjaliści nazywają to zjawisko przeciążeniem informacyjnym, które polega na tym, iż napływa tak wielka ilość informacji, że wręcz automatycznie uniemożliwia to człowiekowi ich przetworzenie. Ostatecznie prowadzi to do kryzysu rozumienia. Dlatego nagromadzenie wielkiej ilości wiedzy utrudnia jej wykorzystanie. Symptomem, który zwiastuje taką sytuację, jest zjawisko opóźnienia w rozumieniu informacji. Dlatego mówi się dziś, że media bombardują nas lawiną komunikatów, zamiast udzielać nam odpowiedzi, których od nich oczekujemy. Jest to jedna z przyczyn, dla których społeczeństwo informacji nie może się przeobrazić w społeczeństwo komunikacji. Jest to zadanie dla mediów katolickich, w których fundamentem funkcjonowania jest prawda, a ze strony dziennikarzy postawa służby będąca przeciwieństwem postawy najemnika.

Z kolei propaganda jest karykaturą informacji opartej na prawdzie, tym bardziej że kłamstwo stało się już zasadą polityki. Nic dziwnego, że wojna propagandowa toczona na wschód od Polski kojarzy nam się z czasami zimnej wojny i z jej katastrofalnymi skutkami.

Niestety, bardzo często dominującym celem komunikacji jest nakłonienie do konsumpcji lub manipulacja osobami. Papież porównuje to do gwałtownej agresji, której doznał człowiek z przypowieści o Samarytaninie…

– Papież ukazuje w orędziu podwójne oblicze mediów. Najpierw mówi o ich pozytywnym wpływie na człowieka, np. o pomocy w jego rozwoju, o informowaniu go na bieżąco, o zapewnieniu ludziom wzajemnej bliskości czy o pogłębieniu wiedzy. Jednocześnie Franciszek wskazuje na dwa bardzo groźne zjawiska, które utrudniają rozwój człowieka i przyspieszają degradację jego osobowości. Są to: dezinformacja prowadząca do dezorientacji czytelnika, słuchacza, telewidza i użytkownika internetu oraz manipulacja ludźmi, którą Papież nazywa brutalną agresją wobec jednostki i społeczeństwa. W związku z tym Ojciec Święty zachęca do spieszenia z pomocą ludziom zranionym złym wpływem mediów. Przede wszystkim poprzez dawanie wiarygodnego świadectwa o Kościele, który ma być domem wszystkich, gdyż „stał się zdolny rozgrzać i rozpalić serce”. Rodzi się w związku z tym refleksja, że do listy uczynków miłosierdzia chrześcijańskiego należy również wpisać takie jak: otwieranie bliźnim oczu na negatywny wpływ ze strony mediów, pomoc w powstawaniu z uzależnienia się od mediów, wspieranie młodego człowieka w zdobyciu nawyku selektywnego odbioru mediów czy nauczenie bliźnich sztuki takiego oddziaływania na media, które je skutecznie koryguje i doskonali.

Zadania, które nakłada na nas Następca św. Piotra, są trudne, a nawet coraz trudniejsze. Dlatego wymagają wspierania ich ufną modlitwą, w szczególności do Ducha Świętego, o którym Chrystus mówił, że On uczy nas w trudnej sytuacji, co mamy powiedzieć i jak się zachować (por. Łk 12,11-12).

Dziękuję za rozmowę.

Sławomir Jagodziński
Nasz Dziennik, 19 września 2014

Autor: mj