Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Małopolska dla prawicy

Treść

W ostatnich dniach kilka ośrodków badawczych przedstawiło wyniki swoich badań sondażowych preferencji wyborczych Polaków. Gdyby uśrednić wyniki tych kilku sondaży, to PO zdobyłoby 34 proc., PiS - 25 proc., Samoobrona - 10 proc., LPR - 9 proc., SLD - 8 proc.


O próg wyborczy walczy Polskie Stronnictwo Ludowe. Z naszych wyliczeń wynika, że zwycięzcą wyborów parlamentarnych w Małopolsce będzie - podobnie jak w całym kraju - PO. Najlepszy wynik - poparcie rzędu 35 proc. - PO osiągnie w Krakowie, co pozwoli jej wziąć 5 z 13 krakowskich poselskich mandatów. W pozostałych 3 okręgach PO powinna przekroczyć 30-proc. poparcie, co powinno jej dać po 3 mandaty w każdym z okręgów.

30 proc. głosów PiS może uzyskać w okręgach krakowskim i nowosądeckim, przy czym w Krakowie takie poparcie dałoby 4 poselskie mandaty, a w Nowym Sączu - o 1 mniej. W pozostałych dwóch okręgach PiS może osiągnąć ok. 25 proc., co da tej partii po 2 posłów z każdego okręgu.

Największe poparcie dla LPR może wystąpić w okręgu tarnowskim. Może się jednak okazać, że 18-proc. poparcie (przy potwierdzeniu wyników dla innych partii) nie wystarczy do zdobycia 2 mandatów. W Krakowie poparcie będzie o kilka procent niższe, ale tu bardziej Liga może liczyć na wybór 2 posłów z jej listy. W pozostałych okręgach z list LPR do Sejmu wejdzie po jednej osobie.

SLD i Samoobrona powinny zdobyć po jednym mandacie w każdym okręgu. Na największe poparcie SLD może liczyć w okręgu chrzanowskim, Samoobrona - w tarnowskim.

Taki podział mandatów poselskich w Małopolsce może się jednak zmienić pod wpływem kilku czynników. Pierwszy to przekroczenie progu wyborczego przez PSL. Gdyby ludowcom udało się osiągnąć w skali kraju 5 proc., to najprawdopodobniej trafiłby do nich mandat z okręgu tarnowskiego, gdzie PSL cieszy się dość dużym poparciem. Ten mandat straciłaby wtedy PO.

Drugi poważny czynnik mogący wpłynąć na inny podział małopolskich miejsc w Sejmie to frekwencja. Im będzie ona wyższa, tym bardziej będą zyskiwać PO i PiS. Mniejsza frekwencja daje większe szanse ugrupowaniom, które mają twardy i wierny od lat elektorat.

Wreszcie trzeba pamiętać o tym, że jeszcze nie wszystkie ostatnie sondaże uwzględniają rozpoczętą kilka dni temu wojnę pomiędzy PO i PiS. Pierwsze sygnały wskazują, że maleją różnice między tymi partiami i gdyby ta tendencja się utrzymała, to mniej niż 14 mandatów może dostać PO, a więcej niż 11 - PiS. (GEG)

"Dziennik Polski" 2005-09-22

Autor: ab