Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Małecki: Najwyższy czas odpolitycznić KRRiT

Treść

Poseł Maciej Małecki (PiS), członek sejmowej Komisji do spraw Kontroli Państwowej:

Komisja do Spraw Kontroli Państwowej miała dzisiaj wyjaśnić nieprawidłowości w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. NIK w swoim raporcie stwiedziła m.in., że KRRiT rozłożyła spółkom Stavka i Lemon Records opłatę koncesyjną w wysokości 10,8 mln zł aż na 114 rat, a spółce Eska (kanał muzyczny Eska TV) 7,3 mln zł na 93 raty.

Wątpliwości kontrolerów wzbudziła konieczność udzielenia takiej pomocy firmom, które ubiegając się o koncesje, wykazywały zdaniem Krajowej Rady świetną kondycję finansową.

Niestety, na początku posiedzenia komisji Teresa Piotrowska z Platformy Obywatelskiej złożyła wniosek o... zdjęcie tematu z porządku obrad! Wniosek Piotrowskiej uzyskał poparcie, jeśli nie aplauz, posłów PO, Palikota i SLD. To właśnie oni zablokowali możliwość wyjaśnienia tej bulwersującej sprawy.

Przypomnijmy, że w lipcu 2011 r. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wydała decyzję koncesyjną. Zgodnie z nią opłata koncesyjna miała być wniesiona jednorazowo do 27 września 2011 r. Decyzję zaskarżyło pięciu odrzuconych nadawców, w tym Fundacja Lux Veritatis. Dnia 17 stycznia 2012 r. KRRiT podtrzymała swą decyzję w całości (lista nadawców i termin jednorazowej zapłaty).

Choć alarmowaliśmy, że koncesje dostały firmy o słabej kondycji, to Jan Dworak, przewodniczący KRRiT, zapewniał o dobrej sytuacji finansowej Stavki, Lemon Records,   Eska TV i innych wybranych przez Radę nadawców. Jednocześnie odmówił koncesji Telewizj Trwam z powodu rzekomego niepewnego finansowania.

Co się okazało? Otoż firmy uznane przez Jana Dworaka za stabilne nie były w stanie zapłacić nawet za koncesje. Okazały się tak słabe, że Jan Dworak musiał im udzielić "pożyczki" w formie rozłożenia opłaty na 114 rat.

Używam słowa "pożyczka", bo tak naprawdę jest to pożyczka, a może nawet pomoc publiczna dla prywatnych nadawców. Chcieliśmy więc wyjaśnić kilka ważnych spraw:

Jakie dokumenty złożyły te firmy do KRRiT we wniosku o koncesję?

Jakie dokumenty te same firmy złożyły we wniosku o rozłożenie na raty opłaty koncesyjnej?

Kiedy do KRRiTV wpłynął wniosek o rozłożenie opłat na raty?

Kiedy Jan Dworak zgodził się na taką pomoc? Jakie były okoliczności wydania tak skandalicznej decyzji?

Może się bowiem okazać, że w tym samym czasie Rada była w posiadaniu sprzecznych ze sobą dokumentów tych samych firm. Jedne mówiły o dobrej sytuacji finansowej (wniosek o koncesję), a drugie o złej (wniosek o rozłożenie opłaty na raty).

A może było inaczej, może Rada na podstawie tych samych dokumentów najpierw uznała firmy za stabilne i przyznała im koncesje, a następnie stwierdziła, że jednak mają trudną sytuację i rozłożyła opłatę na 114 rat? Chcemy wyjaśnić te wątpliwości.

Swoją drogą to nieprawdopodobne, jak lekko traktowane są publiczne pieniądze. Z jednej strony oszczędności na wszystkim i wszystkich. Każdy z nas może tu sypać przykładami, wystarczy iść do apteki albo pomyśleć o przyszłej emeryturze. Z drugiej strony - dziwne przywileje dla firm, które jeszcze chwilę wcześniej oceniono jako stabilne i zasobne. Czy pan Dworak miałby taki sam gest, gdyby chodziło o jego prywatnych dłużników?

Ale pojawiają się też inne pytania.

Czy tylko ja mam wrażenie, że cały ten proces koncesyjny miał drugie dno? Że nie chodziło tylko o to, żeby przyznać koncesje, ale również o to, żeby któraś przypadkiem nie trafiła do Telewizji Trwam?

Pracując w sejmowych komisjach, obserwowałem akrobacje Krajowej Rady wokół przyznawania miejsc na multupleksie. Brak jednolitych zasad oceny konkurentów. Konsultacje społeczne za pomocą najtrudniejszego na świecie adresu mailowego (konsultacje_uzup_mux-1@krrit.gov.pl). Pokrętne tłumaczenie powiązań uczestnika konkursu z Janem Dworakiem i Platformą Obywatelską. Zignorowanie 2 milionów 200 tysięcy nadesłanych protestów. Na koniec "łapanka" nadawców bez względu na sytuację finansową.

Wyglada na to, że miliony obrońców Telewizji Trwam zapłacą swoimi podatkami za hojną rękę Jana Dworaka.

Niestety nie mogliśmy tego wyjaśnić w Sejmie. Zadbali o to wspólnie posłowie PO, Palikota i SLD, którzy zdjęli ten punkt z porządku obrad.

Jest jednak i dobra strona tej sytuacji. Obecna władza traci finezję i musi uciekać się do coraz bardziej prymitywnych chwytów. Nie dało się jednak całkowicie ukryć prawdy, bo wmieszała się NIK.

Panie Premierze, chyba najwyższy czas tę instytucję przejąć - o przepraszam, wy chyba mówicie "odpolitycznić"?

MM

Nasz Dzienni Piątek, 13 lipca 2012

Autor: au