Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Majdanu-Budapesztu w Warszawie nie będzie

Treść

To, co obserwujemy wokół wyborów samorządowych jest oczywiście hańbą Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Państwowej Komisji Wyborczej i medialnego mainstremu.

Sposób w jaki PO-PSL zarządza państwem jest porażką sensu stricto. Bałagan, chaos, ignorancja, niekompetencja cztery filary, na których opiera się cała klika PO-PSL-ul i poszedł.

Władza, łącznie z prezydentem Bronisławem Komorowskim ponosi całą odpowiedzialność za nieprzygotowanie wyborów samorządowych. Usłużne media mainstreamowe ponoszą pełną odpowiedzialność za podsycanie konfliktu i sączenie jadu wrogości w społeczeństwo polskie. Proceder ten trwający od siedmiu lat musiał prowadzić w konsekwencji do takich wydarzeń. Nie ulega także wątpliwości, że winni kompromitacji, upokorzenia Polski na arenie międzynarodowej powinni zostać wyrzuceni z pracy i skazani prawomocnymi wyrokami.

Ponadto, koalicja PO-PSL, premier rządu Ewa Kopacz, prezydent Komorowski powinni ze wstydu podać się grupowo do dymisji. Powtórzę, są w pełni odpowiedzialni za aktualny kryzys państwa. Co innego jednak robienie ulicznej rozróby z tego powodu. Oto narodowcy, i poseł Wipler zamarzyli sobie o Budapeszcie i Majdanie w Warszawie.

Anarchia i rozróba, do których wspomniane towarzystwo dąży to poważne naruszenie zasad i nadużycie demokracji. Nie przepadam za wszelkimi objawami anarchii, sprzeciwiam się wszelkiej przemocy, łamaniu prawa, a wyprawa na PKW nosi tego znamiona. Nie wspominając już nawet tego, że to jakaś makabryczna groteska. Nawet jeśli nasze państwo jest w kryzysie, nawet jeżeli demokracja jest w powijakach, nie można rozwiązywać tego typu zajść i sytuacji na poziomie mizernej rozróby z wyrywaniem drzwi (poseł Wipler lubi je wyważać). Nie jesteśmy oczywiście naiwni. Przecież nie o dobro Polski awanturnikom chodzi, tylko o ugrywanie swoich kilku procent poparcia. Takie naruszanie zasad demokracji może się komuś spodobać, frustratów powyborczych jest w końcu sporo.

Sytuacja jest i tak na tyle poważna, że trzeba raczej wyciszać nastroje, przeprowadzić miarodajne i wiarygodne śledztwo, zrobić audyt, kontrolę, nawet powtórzyć wybory, ale nie gasi się pożaru polewając go benzyną. Czy mało nam, że koalicja PO-PSL depcze co chwila zasady państwa demokratycznego, jakim, wierzę wciąż jesteśmy? PKW pogwałciła zasadnicze podstawy transparentności, nie kontroluje, nie panuje nad dynamicznymi wydarzeniami. Anarchiści z tak zwanej prawicy, (którzy nie różnią się wiele od lewackich anarchistów tyle, że czytają inne książki), a którzy wtargnęli do budynku PKW dali tylko okazję komisyjnej gerontokracji, żeby sobie mogła odpocząć i powiedzieć Polakom: - Przerywamy pracę, w takich warunkach nie można działać. Prawicowi awanturnicy, którzy wtargnęli do środka budynku właśnie otworzyli „komisarzom” furtkę do salwowania się ucieczką.

Powtórzę jeszcze raz. Mamy demokrację. Państwo posiada mechanizmy, aby w sposób demokratyczny wyjść z tego kryzysu politycznego. Nie potrzeba nam aktywistów tej proweniencji, którzy grają o swoje pięć procent kosztem obywateli. I tak już sporo nas ta tragifarsa kosztowała, żeby teraz jeszcze dolewać oliwy do ognia. Brakuje tylko chuliganów z kominiarkami, zamieszek, walk ulicznych i zadym. Mam nadzieję, że prawdziwi patrioci nie podejmą tej intrygi grubymi nićmi szytej, (a Policja właściwie zareguje i delikatnie mówiąc, wyprowadzi towarzystwo z pomieszczenia i odprowadzi do bardziej odpowiedniego pomieszczania. Do celi). Słowa w nawiasie pisałem na gorąco, jeszcze przed interwencją Policji, która wreszcie zareagowała i wyciągnęła okupantów z siedziby PKW.

Na koniec krótka uwaga. Coś mi się zdaje, że pan Wipler lubuje się w nocnych awanturkach, chociaż potrafi też pokazać bardziej salonowe oblicze. W poniedziałek nawiedzał w studiu red. Tomasza Lisa, dziś chce wyprowadzać ludzi na ulice i wzywa posiłki do okupowania demokratycznych instytucji. Groteska. Nie ten format, nie ta osobowość przywódcza, nie ten lider. Majdanu i Budapesztu w Warszawie nie będzie.

Dr Tomasz M. Korczyński
Publicysta "Naszego Dziennika"
Nasz Dziennik, 21 listopada 2014

Autor: mj