Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Majchrowski wygrał

Treść

Łódź, Kraków i Poznań bez zmiany warty. Urzędujący prezydenci odparli atak wszystkich pretendentów. Przekonali wyborców czteroletnią pracą dla swoich miast. Ale Kazimierz Marcinkiewicz rządził w stolicy zaledwie kilka miesięcy. To nie wystarczyło, by pokonać Hannę Gronkiewicz-Waltz, choć różnica jest minimalna. Kandydaci PO: Maria Pasło-Wiśniewska w Poznaniu, a Krzysztof Kwiatkowski w Łodzi, przegrali z kretesem. Frekwencja była niższa niż dwa tygodnie temu, choć w niektórych miastach, w tym w Warszawie, do urn poszło więcej wyborców.
Trudno uznać, że wstępne wyniki w wybranych dużych miastach są zaskakujące. Oczekiwanie na nie wzbudziło z pewnością większe emocje niż komentarze po ich ogłoszeniu.
W jednej z komisji łódzkich były problemy z otwarciem drzwi do lokalu wyborczego. Ktoś prawdopodobnie wstrzyknął w zamek klej. Otwarcie drzwi zajęło ślusarzowi tyle czasu, że głosowanie rozpoczęło się z piętnastominutowym opóźnieniem. Większe było w Warszawie. W komisji obwodowej nr 51, w Śródmieściu przy ul. Sempołowskiej, zaspała przewodnicząca i głosowanie rozpoczęło się z godzinnym opóźnieniem. Aleksandra P. miała się pojawić w lokalu przed szóstą rano, a ponieważ jej nie było, komisja wybrała nową szefową. Na wniosek prokuratury policja ustaliła miejsce pobytu Aleksandry P. Okazało się, że jest pod wpływem alkoholu - miała ponad 0,5 promila w wydychanym powietrzu. Prawdopodobnie zostaną jej postawione zarzuty działania na szkodę interesu publicznego, za co grozi do trzech lat więzienia. W związku z tym incydentem cisza wyborcza w Warszawie musiała potrwać o godzinę dłużej i dopiero o godz. 21.00 można było podać wyniki sondaży dotyczących wyborów prezydenta stolicy.
Już w ciągu dnia przecieki z badań sondażowych przeprowadzanych przez dwa ośrodki dla dwóch stacji telewizyjnych nie były optymistyczne dla Kazimierza Marcinkiewicza. Hanna Gronkiewicz-Waltz od rana prowadziła. Z niepełnych jeszcze wyników, podanych po policzeniu głosów z około 40 proc. komisji, wynikało, że wygrała o ponad 5 proc. głosów.
- Chcę podziękować warszawiakom, oni są wspaniali - mówiła zaraz po ogłoszeniu tego wyniku kandydatka PO.
Marek Borowski, Aleksander Kwaśniewski - to pierwsze osoby wymienione przez Gronkiewicz-Waltz w podziękowaniu. Obaj udzielili jej poparcia. Prawdopodobnie o wyniku zdecydowało to, że do urn poszedł elektorat lewicy. Chwilę wcześniej Gronkiewicz-Waltz przyznała, że jeśli wygra, w stolicy może rządzić koalicja Platformy z Lewicą i Demokratami.
Kazimierz Marcinkiewicz nie zwlekał z gratulacjami dla kontrkandydatki. Dziękował swojej rodzinie, sztabowi i premierowi Kaczyńskiemu. Co dalej z jego przyszłością polityczną? Odpowiedzi na to pytanie na pewno będziemy szukali w najbliższych dniach.
Wcześniej poznaliśmy prezydentów Krakowa, Łodzi i Poznania. W grodzie Kraka prof. Ryszard Terlecki wystawiony przez PiS nie miał szans w starciu z prof. Jackiem Majchrowskim. Wynik urzędującego prezydenta na poziomie ok. 61 proc. przy niższej frekwencji niż w I turze oznacza, że na Terleckiego nie zagłosowało wczoraj więcej osób niż dwa tygodnie temu. - Wygrałem nie tylko z prof. Terleckim, ale drugi raz z panem ministrem Ziobro i panem posłem Rokitą - chwalił się Majchrowski, nawiązując do poparcia dla konkurenta ze strony obu polityków.
Urzędujący prezydent wygrał też w Poznaniu. O wyniku mógł przesądzić piątkowy wyrok sądu, który nakazał sztabowi kandydatki PO Marii Pasło-Wiśniewskiej przeprosić konkurenta za kłamliwe informacje w reklamie wyborczej. Wygrana Ryszarda Grobelnego, który cztery lata temu startował z... Platformy, nie zaskakuje.
Tak samo jest w Łodzi. Wynik kandydata PO Krzysztofa Kwiatkowskiego, którego popierał osobiście m.in. Donald Tusk, jest niewiele lepszy niż Pasło-Wiśniewskiej. Jerzy Kropiwnicki, wymieniany ostatnio jako jeden z kandydatów na prezesa Narodowego Banku Polskiego, przez kolejne cztery lata będzie rządzić Łodzią, której mieszkańcy docenili jego dotychczasową pracę.
- Mam nadzieję, że znajdę w radzie miejskiej dobrych partnerów do współpracy dla dobra miasta i w swoim rodzimym PiS, i w PO, i w SLD - cieszył się prezydent. Dziękował za wsparcie premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, który przed tygodniem mówił, jak ważna jest dla Łodzi reelekcja wybitnego ekonomisty.
Frekwencja w niedzielnej "dogrywce" nie była wysoka, choć znalazły się wyjątki. Znów pozytywnie zaskoczyła - i polityków, i komentatorów - liczba głosujących w stolicy. W ponad 800 gminach i miastach do wyborów poszło średnio niespełna 40 proc. uprawnionych do głosowania. W Warszawie - ponad 53 proc., w Łodzi - tylko niewiele ponad 30 proc.
W mniejszych miastach także nie było zbyt wielu niespodzianek. W Białymstoku wygrał kandydat PO i były ekspert PiS prof. Tadeusz Truskolaski (68 proc.), który wyraźnie pokonał Marka Kozłowskiego z PiS. W Bydgoszczy bezpartyjny Konstanty Dombrowicz, którego ostatecznie poparły i PiS, i PO w walce z lewicowym kontrkandydatem, dostał ponad 53 proc. głosów. W Częstochowie przez kolejną kadencję rządzić będzie Tadeusz Wrona (blisko 61 proc.), w Płocku - urzędujący prezydent Mirosław Milewski z PiS (60 proc.), który pokonał Andrzeja Nowakowskiego z PO. Kandydat PiS Andrzej Kosztowniak wygrał też w Radomiu. W Szczecinie Piotr Krzystek z PO (niedoszły wojewoda z PiS) zmiażdżył (blisko 65 proc. głosów) byłego ministra gospodarki z SLD Jacka Piechotę. Kandydaci PO przegrali z kolei w Zabrzu i Zielonej Górze. Wreszcie PiS odniosło sukces w ukochanej przez ministra Przemysława Gosiewskiego Włoszczowej - burmistrzem będzie Bartłomiej Dorywalski (66 proc.). Pasjonującą (ok. 500 głosów różnicy) i zwycięską walkę z Andrzejem Czaplą z PO stoczył też w Piotrkowie Trybunalskim inny kandydat PiS Krzysztof Chojniak.
To nie koniec tegorocznych wyborów samorządowych. W szesnastu gminach i miastach odbędą się one dopiero za dwa tygodnie. To konsekwencja wycofania się kandydatów, którzy kwalifikowali się do II tury wyborów. W takim wypadku ordynacja nakazuje wystawienie w wyborach osoby, która osiągnęła trzeci wynik, ale elekcja jest odsuwana o kolejne dwa tygodnie.
Mikołaj Wójcik, "Nasz Dziennik" 2006-11-27

Autor: ea