Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mają dość cięcia pensji

Treść

Strajkujący naziemny personel techniczny LOT AMS czeka na oficjalne zaproszenie do rozmów z zarządem spółki. Pracownicy chcą podwyżek, które spowodują wzrost ich uposażeń do poziomu sprzed dwóch lat.

Według Związku Zawodowego Naziemnego Personelu Lotniczego LOT AMS, w akcji strajkowej uczestniczy ponad 90 proc. naziemnego personelu technicznego na każdej zmianie. Spółka zatrudnia ok. 850 osób, z czego 450 osób to naziemny personel techniczny. - Załoga jest zdeterminowana. Dość powiedzieć, że w ostatnim czasie do związku zapisało się 16 osób, które chciały czynnie uczestniczyć w naszym strajku - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Robert Skalski, szef ZZNPL w LOT AMS. Związkowcy nie kryją, że niecierpliwie czekają na rozmowy z zarządem spółki. Jak twierdzą, pojawiają się sygnały, że do rozmów dojdzie. Ale pracownicy oczekują na oficjalne zaproszenie i wycofanie zwolnień dyscyplinarnych. Z kolei zarząd chciałby, aby związkowcy przed negocjacjami zakończyli swój protest.
Strajkujący domagają się podwyżek o 2000 zł netto dla wszystkich zatrudnionych. Miałoby to oznaczać powrót do zarobków sprzed wydzielania bazy technicznej ze struktur PLL LOT. Według wyliczeń pracowników, tylko ubiegły rok przyniósł spadek ich uposażeń o 12 proc., a rok wcześniej ich pensje zmalały o 30-40 procent. Stąd też w ocenie związku sugerowana podwyżka nie jest wygórowanym żądaniem, szczególnie jeśli - według szacunków - pracujący w Polsce mechanik lotniczy, odpowiednio wykwalifikowany, może liczyć na zarobki rzędu 10-25 tys. zł brutto. Oficjalnie średnia pensja w LOT AMS oscyluje w granicach 6,5 tys. złotych. To średnio 25-30 zł brutto za godzinę, podczas gdy na Zachodzie mechanik bez uprawnień może liczyć na 25 euro za godzinę pracy. Także konkurencja na polskim rynku kusi ofertami. Dla przykładu, litewska firma z tej samej branży proponuje mechanikom pracę za 3 tys. euro miesięcznie. - Oczywiście chcielibyśmy zarabiać jak na Zachodzie, ale wiemy, jakie panują w Polsce realia, stąd też nasze żądania nie są wygórowane. Po prostu chcielibyśmy odzyskać tę stratę, którą zanotowaliśmy w roku 2010 i 2011 - dodaje Skalski. Jednak dotąd zarząd firmy stał na stanowisku, że spełnienie żądań załogi doprowadziłoby spółkę do niewypłacalności.
Strajk mechaników oznacza uszczuplenie składu załóg aktualnie obsługujących głównie samoloty PLL LOT. I choć postawa pracowników zyskała pełne poparcie Stowarzyszenia Mechaników Lotniczych, to jego szef Piotr Kołodziejczyk zauważył, że sytuacja w LOT AMS rodzi pytania o to, kto i jak wykonuje przeglądy i usuwa usterki samolotów oraz czy serwisy wykonywane są zgodnie z przepisami. Dlatego SML zaapelowało do zarządu spółki o jak najszybsze "rozwiązanie istniejących problemów zgodnie z postulatami strajkujących".
Sami protestujący ufają, że ich koledzy należycie wykonują swoje obowiązki. Ale nie mają wątpliwości, że nawet gdy pracuje cały personel techniczny, to rąk do pracy jest i tak zbyt mało. - Mam nadzieję, że pracujący personel działa zgodnie z obowiązującymi procedurami, przestrzega wszelkich ograniczeń nałożonych na nas przez prawo i procedur dostarczonych przez operatorów oraz producentów sprzętu lotniczego - zaznaczył Skalski. Jak dodał, w razie stwierdzenia faktu przekroczenia kompetencji takie sytuacje będą zgłaszane nadzorowi lotniczemu. Związkowcy tłumaczą, że to działanie niezbędne, mające nie dopuścić do sytuacji, w której z powodu przemęczenia załogi dochodzi do przeoczenia, które może skutkować zmniejszeniem bezpieczeństwa podróżowania.
LOT AMS w tym tygodniu kupiła od PLL LOT Agencja Rozwoju Przemysłu, która planuje podnieść wartość spółki, by w przyszłości ewentualnie ją odsprzedać. Z kolei LOT uzyskane z transakcji pieniądze chce przeznaczyć m.in. na wymianę floty. Do lutego 2013 roku w liniach PLL LOT ma latać pięć dreamlinerów, które zastąpią Boeingi 767.

Marcin Austyn

Nasz Dziennik Piątek, 23 marca 2012, Nr 70 (4305)

Autor: au