Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Magister na wózku widłowym

Treść

Studenci i absolwenci wyższych uczelni zapisują się na kursy zawodowe spawaczy i operatorów wózków widłowych. Uczą się układania bukietów i sztuki barmańskiej.



- Jeszcze kilka lat temu na kursach przeważały osoby z wykształceniem zasadniczym. Teraz na kursy spawacza czy operatora wózka widłowego zgłaszają się osoby z wykształceniem średnim i wyższym - mówi Aneta Fausek z Zakładu Doskonalenia Zawodowego w Krakowie. Wśród magistrów i inżynierów zainteresowaniem cieszy się też zawód taksówkarza. - Swoje kwalifikacje podnoszą również osoby będące jeszcze na studiach - dodaje Aneta Fausek. Zdobycie dodatkowych uprawnień to szansa na wakacyjną pracę za granicą. Kursy zawodowe kosztują co najmniej 500 zł.

Z inicjatywą wychodzą też sami studenci. - Zgłosiło się już do nas około 100 osób, głównie studenci II i III roku - mówi Tomasz Jezierski z samorządu studentów Politechniki Krakowskiej, które organizuje szkolenie dla operatorów wózków widłowych. - Sytuacja na rynku jest ciężka, trzeba więc czasami zrezygnować z ambicji, zakasać rękawy i pracować fizycznie. Jeśli nie można znaleźć zatrudnienia w zawodzie, to praca w magazynie za 1200 zł może być jakimś, chociażby tymczasowym, rozwiązaniem. Poza tym wielu studentów robi taki kurs, by móc pracować za granicą, gdzie zarobki są dużo wyższe niż w Polsce.

Popularnością cieszą się m.in. kursy barmańskie. - Zapisują się studenci medycyny, architektury, pedagogiki. Z roku na rok przybywa nam uczestników. Młodzi ludzie podnoszą swoje kwalifikacje i wyjeżdżają - mówi Piotr Dziadkowiec z Krakowskiej Szkoły Barmanów. Pracując za barem w Anglii czy Irlandii, można zarobić około 7 euro za godzinę.

Jak usłyszeliśmy w jednym z krakowskich salonów florystycznych, studenci biorą też udział w kursach kwiaciarskich. Zgłaszają się osoby, które chcą rozpocząć własną działalność i otworzyć kwiaciarnię.

- Zdaję sobie sprawę, że po moich studiach nie ma wiele ofert pracy - przyznaje Monika, studentka V roku filologii polskiej. - Biorę więc pod uwagę pomysł ukończenia kursu dla manikiurzystki - zanim rozpocznę studia podyplomowe i znajdę odpowiednią dla mnie pracę.

KATARZYNA KLIMEK, "Dziennik Polski" 2007-04-13


Zamiast komentarza

Do biura pośrednictwa pracy przychodzi kobieta i mówi, że szuka pracy dla męża.

- A co potrafi robić małżonek? - pyta urzędniczka.

- Jest murarzem - odpowiada żona.

- To świetnie, mamy dla niego pracę od zaraz za 5 tys. zł miesięcznie. Na rękę.

- Nie, to za dużo. On to wszystko przepije. A może jest coś dla betoniarza?

- Tak, za 3 tys. zł miesięcznie.

- To też za dużo. A nie ma czegoś za tysiąc złotych?

- Nie, proszę pani, żeby zarabiać u nas tysiąc złotych, trzeba być co najmniej magistrem!

Autor: ea