Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Macki Putina

Treść

Polskie służby złapały dwóch domniemanych rosyjskich szpiegów i już odtrąbiono to jako wielki sukces. Czy rzeczywiście jest to sukces, to się dopiero okaże, jak sprawa trafi do sądu i ten oceni dowody zebrane przeciwko pułkownikowi polskiej armii i prawnikowi. Żeby się bowiem nie okazało, że sprawa jest mniejszego kalibru, niż to się może teraz wydawać, i z afery szpiegowskiej zrobi się „aferka”. Trudno wszak byłoby uwierzyć w to, że w resorcie obrony, w naszej armii, ulokowany został przez Rosję tylko jeden szpieg. Czy kontrwywiad zna ich personalia, czy będą kolejne aresztowania, czy też wszystko skończy się na tych dwóch osobach?

To, że Polska od lat jest inwigilowana przez Moskwę, jest publiczną tajemnicą. Eksperci polscy i zagraniczni spierają się tylko o skalę tej inwigilacji. O to, czy w Polsce działa kilkudziesięciu, kilkuset, czy może więcej aktywnych agentów Moskwy; o to, jak dużo Rosja wie o polskim wojsku, policji, służbach specjalnych, instytucjach państwowych, gospodarce, politykach i urzędnikach.

Jak głęboko sięgają macki Moskwy? Niestety, zapewne bardzo głęboko. Tylko że do tej pory jakoś nasze służby kontrwywiadowcze nie wykazywały aktywności na rosyjskim kierunku. Ilu agentów wschodniego mocarstwa od upadku PRL do tej pory złapały nasze służby specjalne? Raptem kilku, i były to płotki.

W porównaniu do krajów zachodnich, USA czy Kanady, Polska jakoś słabo przeciwstawiała się działalności rosyjskiego wywiadu cywilnego i wojskowego. Tam co kilka lat wybuchają poważne afery, które skutkują aresztowaniem agentów, wydalaniem rosyjskich „dyplomatów” zajmujących się tak naprawdę szpiegostwem, a nie budowaniem „przyjaznych stosunków między państwami”. U nas takie przypadki były jednostkowe.

Z pewnością działania polskich służb specjalnych były paraliżowane przez to, że w ich strukturach też działają rosyjscy szpiedzy. Jednak duża część odpowiedzialności spada na władze, które przez lata starały się prowadzić wobec Rosji „politykę miłości” i w tej strategii nie mieściło się wywoływanie międzynarodowych skandali szpiegowskich. Może teraz, gdy z powodu wojny na Ukrainie widzimy zmianę retoryki polskiego rządu wobec Rosji, nasz kontrwywiad stanie się bardziej aktywny, a rosyjskim szpiegom będzie coraz trudniej prowadzić działalność w Polsce i będą stopniowo wyłapywani. Oby.

Krzysztof Losz
Nasz Dziennik, 18 października 2014

Autor: mj