Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lustracja na dziko?

Treść

W Prokuraturze Rejonowej Lublin-Północ dobiega końca śledztwo w sprawie dzikiej lustracji w lubelskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej. Pokrzywdzonymi w tej sprawie są prof. Mirosław Piotrowski, historyk KUL i europoseł, oraz mec. Stanisław Estreich. Tak się składa, że prof. Piotrowski od roku procesuje się z jednym z naczelników lubelskiego IPN, a mec. Estreich jest w sądzie jego pełnomocnikiem.


- Śledztwo zostało wszczęte 10 sierpnia br. i jest prowadzone w kierunku art. 231 kodeksu karnego, czyli przekroczenia uprawnień przez pracowników IPN - powiedziała "Naszemu Dziennikowi" prok. Jadwiga Nowak, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ. - Nie wiem, kiedy się skończy, obecnie trwają jeszcze przesłuchania - zaznaczyła.
Śledztwo zostało podjęte na wniosek prof. Mirosława Piotrowskiego, który na początku września skierował zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Chodzi o niezgodne z prawem prowadzenie kwerend archiwalnych i gromadzenie danych dotyczących osób publicznych przez kilku pracowników lubelskiego Biura Lustracyjnego IPN. Ofiarami tego procederu mieli paść m.in. Piotrowski i Estreich. Nie wiadomo jeszcze, czy podejrzenia te zostały potwierdzone, gdyż prok. Nowak odmawia podania dotychczasowych ustaleń prokuratorskich, powołując się na dobro śledztwa.
- Śledztwo toczy się w sprawie, a więc nie możemy jeszcze mówić o podejrzanych - wyjaśnia. - Gdy zapadnie decyzja końcowa o postawieniu zarzutów lub umorzeniu, chętnie podzielę się ustaleniami śledztwa - obiecuje prokurator Nowak.
Według niepotwierdzonych oficjalnie informacji, "dziką" lustrację miał wykryć szef pionu lustracyjnego lubelskiego IPN. Zobaczył podobno nazwisko mec. Stanisława Estreicha "podpięte" pod listę samorządowców lustrowanych po ubiegłorocznych wyborach. Natychmiast wezwał pracowników działu lustracyjnego i w osobnych pomieszczeniach kazał im pisać wyjaśnienia, jak do tego doszło. Afera okazała się na tyle poważna, że prezes IPN zarządził skontrolowanie przez centralę lubelskiego oddziału IPN. Kontrola się skończyła, ale jej wyniki pozostają utajnione.
- Kontrola wewnętrzna została dokonana, a o wnioski pokontrolne wystąpiła prokuratura lubelska. Myśmy jej przesłali wszelkie materiały, a w związku z tym, że sprawa jest przedmiotem postępowania prokuratorskiego, nie ujawniamy wyników kontroli - ucina Andrzej Arseniuk, rzecznik prasowy IPN.
W swoim zawiadomieniu do prokuratury prof. Piotrowski sugerował, że nielegalne lustracje w lubelskim IPN mogły dotyczyć "od kilkunastu do kilkudziesięciu osób". Jednak prok. Jadwiga Nowak precyzuje, że śledztwo nie jest prowadzone aż na tak dużą skalę. A jedynymi pokrzywdzonymi w sprawie są Piotrowski i Estreich.
Ewentualne objęcie nielegalną procedurą lustracyjną akurat tych dwóch osób rodzi podejrzenie o związek z toczącą się przed lubelskimi sądami od ponad roku sprawą karną o zniesławienie, w której oskarżonym jest dr Sławomir Poleszak, naczelnik lubelskiego Biura Edukacji Publicznej IPN. Prywatny akt oskarżenia wobec niego wniósł prof. Piotrowski, a sądowym pełnomocnikiem profesora jest właśnie mec. Estreich. Niektórzy pracownicy działu lustracyjnego podpisali się pod protestem mającym skłonić prof. Piotrowskiego do wycofania pozwu. Śledztwo prokuratorskie powinno pokazać, czy w obronie kolegi nie posunęli się do szukania haków na jego adwersarzy. Lustracja wiąże się bowiem z niezwykle rozległymi kwerendami, w ramach których sprawdzane są archiwa wszystkich 14 oddziałów IPN, miejsca pracy, powiązania zawodowe i rodzinne lustrowanych etc.

Adam Kruczek, Lublin

Nasz Dziennik Czwartek, 29 września 2011, Nr 227 (4158)

Autor: au