Lustracja do przyjęcia
Treść
W najbliższy czwartek odbędzie się debata sejmowa nad senackimi poprawkami do ustawy o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa komunistycznego, a w piątek, głosowanie. Choć projekt lustracji jest wynikiem wypracowanego kompromisu, teraz zarówno Platforma Obywatelska, jak i Samoobrona wahają się nad jego poparciem. Niezależnie jednak od tego, czy poprawki Senatu do tzw. ustawy lustracyjnej zaakceptuje Sejm, zostanie ona skierowana do podpisu przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Lustrację może zablokować jedynie wykreślenie jej z porządku obrad Sejmu. Wszystko wskazuje na to, że ustawa o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa komunistycznego, zwana potocznie ustawą lustracyjną, która powoduje ujawnienie dokumentów SB dotyczących osób pełniących funkcje publiczne bądź wykonujących zawód zaufania publicznego, zacznie obowiązywać, jeśli podpisze ją prezydent Kaczyński, późną jesienią lub zimą tego roku. W praktyce wszystko zależy od tego, czy debata i głosowanie nad lustracją nie zostaną wykreślone z porządku obrad. To mogłoby spowodować całkowite zablokowanie możliwości wprowadzenia nowej ustawy lustracyjnej. Do projektu ustawy dołączone są bowiem tzw. przepisy przejściowe, określające niektóre terminy wykonalności. Aby projekt się nie zdezaktualizował, ustawa musiałaby wejść w życie najpóźniej w pierwszej połowie listopada. Spokojnie, ustawa jest w porządku obrad, zgodnie z zapowiedzią marszałka Marka Jurka. W czwartek debata, zaś w piątek głosowanie. Lustracja zostanie przyjęta, choć jeżeli nie będzie większości, to mogą się zdarzyć różne cuda podczas głosowania poprawek Senatu, uważa poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS), jeden ze współautorów ustawy lustracyjnej. Choć ustawa powstała w wyniku dobrej współpracy w nadzwyczajnej sejmowej komisji zajmującej się lustracją przedstawicieli wszystkich ugrupowań z wyjątkiem SLD, to jednak w ostatnich tygodniach pewną woltę w sprawie lustracji wykonały właśnie PO i Samoobrona, uniemożliwiając wprowadzenie ustawy lustracyjnej pod obrady Sejmu już na poprzednim posiedzeniu. Dwie grupy lustrowanych Platformie nie podoba się jedna z poprawek senackich pozytywnie zaopiniowanych przez komisję, dzieląca grono osób objętych lustracją na dwie grupy. W pierwszej znajdą się osoby pełniące najwyższe funkcje w państwie; dotyczące ich dokumenty SB zostaną bezwzględnie ujawnione i opublikowane w internecie. Grupa druga to urzędnicy niższego szczebla i samorządowcy oraz osoby wykonujące zawód zaufania publicznego, w tym dziennikarze. W przypadku tej grupy bezwzględnie zostaną ujawnione dokumenty osób, które współpracowały z SB bądź były osobowymi źródłami informacji. W przypadku osób inwigilowanych ujawnienie dokumentów dotyczących ich życia prywatnego będzie musiało jednak nastąpić za ich zgodą. Trzeba to podkreślić, bo pojawiają się nieprawdziwe informacje, jakoby lustracja miała objąć tylko niewielką grupę urzędników, dokumenty dotyczące wszystkich osób pełniących funkcje publiczne lub wykonujących zawód zaufania publicznego, które w jakikolwiek sposób współpracowały z bezpieką, będą jawne. Chcemy natomiast ochronić prywatność osób inwigilowanych, precyzuje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł Zbigniew Girzyński (PiS), członek sejmowej komisji pracującej nad ustawą lustracyjną. Rokita nie zna ustawy lustracyjnej? W wywiadzie udzielonym przed dwoma tygodniami "Naszemu Dziennikowi" jeden z liderów PO, uważany do niedawna za gorącego zwolennika lustracji Jan Maria Rokita zapowiedział, że jego ugrupowanie opowie się teraz przeciwko ustawie. Rokita tłumaczył to właśnie senacką poprawką, która jego zdaniem ogranicza zasięg lustracji. Rzecz jednak w tym, że taka poprawka nie została jeszcze przyjęta, a decyzja w tej sprawie należy wyłącznie do Sejmu. Deklaracja Rokity mocno zaskoczyła posłów Platformy, którzy w ramach nadzwyczajnej komisji sejmowej pracowali nad poprawkami Senatu. Rokita powiedział, że nie poprzemy lustracji? Pierwsze słyszę. Pracuję w komisji, ale nic mi o tym nie wiadomo, żebyśmy pozytywnie opiniowali poprawkę ograniczającą lustrację, mówi poseł Julia Pitera (PO). Parlamentarzystka przyznaje jednak, że ma zastrzeżenia odnośnie do możliwości zastrzeżenia informacji o życiu osobistym, gdyż według niej pozostawia to możliwość szantażu. Julia Pitera zdecydowanie opowiada się za lustracją dziennikarzy jako niezbędnym warunkiem przejrzystości i uczciwości życia publicznego w Polsce. W Czechach też był taki rwetes medialny przeciwko lustracji. I nagle poszedł w niektórych mediach przeciek, ujawniono dziennikarzy kolaborujących z komunistyczną bezpieką, i proszę, od razu zapadła cisza, a ustawę lustracyjną przyjęto, relacjonuje Pitera. Jak powiedział nam poseł Sebastian Karpiniuk (PO), będzie rekomendował władzom klubu głosowanie przeciwko poprawce ograniczającej dostęp dziennikarzy do akt IPN oraz tzw. poprawce Mazurkiewicza, nakazującej pracodawcy zwolnienie z pracy współpracowników SB. Te senackie poprawki negatywnie zaopiniowała również sejmowa komisja. Różnica zdań pomiędzy PiS a PO dotyczyć będzie poprawki dzielącej lustrowanych na dwie kategorie. Będę rekomendował odrzucenie tej propozycji. Moim zdaniem, jest sprzeczna z Konstytucją i zasadą jawności. Nie należy dzielić urzędników państwowych na tych, których dokumenty ujawniamy, i tych, którzy mogą je sobie zastrzec, stwierdził poseł Karpiniuk. Zdecyduje prezydent Zarówno politycy PiS, jak i PO są jednak zgodni: niezależnie od tego, jak przebiegnie głosowanie nad poprawkami Senatu, nie zablokuje to przyjęcia ustawy lustracyjnej, procedura bowiem nie przewiduje ponownego głosowania nad całością ustawy. Oznacza to, że - jeśli do takiego głosowania w piątek dojdzie, ustawa trafi do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który w ciągu 21 dni zdecyduje o jej podpisaniu, skierowaniu do Trybunału Konstytucyjnego lub odrzuceniu. Mam szczerą nadzieję, że teraz, kiedy wiadomo już, jak ważne materiały zawierają archiwa WSI i "szafa Lesiaka", nie będzie problemów z ujawnieniem również archiwów SB. Poznanie i upublicznienie tego, w jaki sposób SB szykanowała, prześladowała i zwalczała opozycję, oraz nazwisk agentów bezpieki do dziś niekiedy funkcjonujących w życiu publicznym jest niezbędne, uważa poseł Zbigniew Girzyński, sekretarz KP PiS. Wojciech Wybranowski, "Nasz Dziennik" 2006-10-10
Autor: ea