Przejdź do treści
Przejdź do stopki

List z propozycją

Treść

Czy będzie debata tematyczna liderów dwóch największych wyborczych konkurentów?

Sztab Platformy unika bezpośredniego starcia i chowa się za plecami Tomasza Lisa, zaprzyjaźnionych stacji telewizyjnych i liderów mniejszych partii. - To nie daje gwarancji obiektywnej i poważnej debaty - ripostuje Jarosław Kaczyński.
Kaczyński zwrócił się do premiera z ofertą przeprowadzenia debat. Ale na gruncie neutralnym. Tak by rozmówców nie przekrzykiwała publiczność, a dziennikarze ją prowadzący zachowali obiektywizm. - Z kimś, kto chce urządzić show w imieniu interesów potężnych grup nacisków w Polsce i interesów zewnętrznych, nie mam zamiaru rozmawiać, bo nie ma o czym - mówił prezes PiS. - Chodzi nam o maksymalnie zobiektywizowane warunki do rozmowy, na pewno nie studio telewizyjne, a po drugie konieczny dostęp do niej dla wszystkich mediów - precyzuje Tomasz Poręba, szef sztabu Prawa i Sprawiedliwości. Były premier postawił jeszcze drugi warunek: "zwinięcie białej flagi, zarówno w stosunkach wewnętrznych, wobec możnych w Polsce, ale i wobec możnych poza Polską. To jest warunek merytorycznej dyskusji".
Reakcja Platformy była natychmiastowa. Już w sobotę szef sztabu wyborczego PO Jacek Protasiewicz wyraził zaskoczenie, że Jarosław Kaczyński chce dyskutować tylko z Donaldem Tuskiem, a pomija liderów PSL i SLD czy PJN. - W Polsce są dwie partie, które debatują o kształcie kraju, PiS i PO - wyjaśnia prezes Kaczyński. Według niego, piątkowa debata PO, SLD, PSL i PJN na temat służby zdrowia i polityki społecznej, która odbyła się w TVN24, o niczym wyborców nie informowała i do niczego nie prowadziła, nie była poważną rozmową o sprawach państwa.
- Dwie z tych partii są większymi lub mniejszymi dodatkami do PO - dodał.
"W tej sytuacji oświadczamy, że premier Donald Tusk przyjął zaproszenie do dyskusji z liderami innych partii, w tym Jarosławem Kaczyńskim, w programie 'Tomasz Lis na żywo'. Liczymy również na obecność prezesa PiS" - napisał w oświadczeniu Protasiewicz. Zaproponował więc dzisiejszy program... Tomasza Lisa jako wiarygodnego i "wielokrotnie nagradzanego" za swoją pracę dziennikarza. Sztab PiS oczywiście odrzucił zaproszenie, podkreślając, że "redaktor Lis nie jest gwarantem przeprowadzenia obiektywnej debaty". - Jesteśmy reakcją Platformy rozczarowani. Widać, że nic z naszej propozycji nie zrozumieli - komentuje Poręba.
Sztab wyborczy PiS chce, by między 11 a 18 września odbyła się debata na temat rolnictwa. Ze strony PiS ma wziąć w niej udział europoseł Janusz Wojciechowski. Między 18 a 21 września miałaby się odbyć kolejna debata, tym razem o wojsku, z udziałem byłego szefa MSWiA Ludwika Dorna. Kilka dni później rozmowa o polityce zagranicznej z udziałem byłego wiceministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego, a po 2 października debata o dialogu społecznym z udziałem byłego szefa NSZZ "Solidarność" Janusza Śniadka. Od tygodnia wiadomo, że na temat gospodarki i finansów chce z przedstawicielem PO spierać się członek Rady Polityki Pieniężnej Zyta Gilowska. Jak widać, jeśli chodzi o dobór dyskutantów, kampania PiS została dobrze przemyślana. Dyskutanci zostali dobrani właściwie zarówno pod względem merytorycznym, jak i wizerunkowym.
- Wyrażamy zdziwienie, że wśród wydelegowanych do debat przedstawicieli PiS znajdują się osoby niebiorące udziału w najbliższych wyborach i w związku z tym jesteśmy gotowi do uzgodnień ze sztabem wyborczym PiS w sprawie formuły tych debat - bronił się Protasiewicz. Większość z nich startuje z list PiS w nadchodzących wyborach, Wojciechowski jest posłem do Parlamentu Europejskiego, a Zyta Gilowska pełniła funkcję ministra finansów i wielokrotnie recenzowała posunięcia i politykę ministra Jacka Rostowskiego. Według Kaczyńskiego, jeżeli partia Donalda Tuska uchyli się od propozycji debat, będzie to dla społeczeństwa sygnał, że PO nie ma nic do powiedzenia.
Maciej Walaszczyk

Nasz Dziennik 2011-09-05

Autor: au