Przejdź do treści
Przejdź do stopki

List do premiera

Treść

Kilkudziesięciu pracowników Rafinerii Trzebinia uczestniczyło w pikiecie zorganizowanej w trakcie wczorajszej sesji Sejmiku Województwa Małopolskiego.



- Jest nam przykro, że potraktowano nas niezbyt poważnie - stwierdził Andrzej Kogut, jeden z protestujących. - Widać to było na sali - jedni radni oglądali domki w Internecie, drudzy czytali gazety.

Radni wywodzący się z PiS i LPR (opozycja w sejmiku) postulowali nawet, by marszałek dokapitalizował rafinerię. Radni PO współrządzącej w Małopolsce, ripostowali, by taki apel został wystosowany do ministrów z PiS, bo sprawa rafinerii nie leży w kompetencjach sejmiku, a winę za obecną sytuację tej firmy ponosi rząd i brak z jego strony właściwego nadzoru właścicielskiego. - Może rzeczywiście mogliśmy przyjąć rezolucję w tej sprawie - przyznał później wiceprzewodniczący sejmiku Kazimierz Barczyk (PO), który przypomniał, że już kilka lat temu Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Małopolski apelowało do rządu o to, by gazociąg jamalski przebiegał także przez Małopolskę. - Gdyby Trzebinia miała stałe dostawy ropy, nie było dziś problemu rafinerii - dodał radny Barczyk.

Protestujący rozwinęli transparenty przed Centrum Biurowym Lubicz w Krakowie, gdzie obradował sejmik. Na sesji odczytali list otwarty do premiera, który marszałek prześle do Warszawy załączając własne stanowisko w tej sprawie. W kuluarach protestujący rozmawiali z radnymi sejmiku, marszałkiem województwa i dziennikarzami. I podczas tych kuluarowych rozmów marszałek Marek Nawara obiecał, że będzie rozmawiał z przedstawicielami rządu, by uzmysłowić im skalę problemu. Zaznaczył jednak, że takie sygnały były już wysyłane z Małopolski i nie przyniosło to żadnego skutku, a Rafinerią w Trzebini powinien się zająć jej właściciel, czyli spółka PKN Orlen.

Protestujący pracownicy rafinerii Trzebinia i związanych z nią firm domagają się przede wszystkim szybkiej decyzji przedłużającej działalność składu celnego (obecna wygasa z końcem kwietnia). Chcą także zaprzestania ciągłych kontroli, które paraliżują firmę od 3 lat oraz zmiany rozporządzenia w sprawie biopaliw. Od czwartku kilku pracowników rafinerii głoduje, protestujący pikietowali już Urząd Celny w Krakowie, od którego zależą decyzje o zgodzie na skład celny, dziś mają być prowadzone rozmowy w Ministerstwie Finansów. - Nasze protesty w kolejnych miejscach mają na celu uświadomienie, że zagrożonych jest 800 miejsc pracy, bo na razie ważniejsze dla mediów okazują się informacje o tworzeniu jakiejś nowej kilkuosobowej partii czy marszu tolerancji - stwierdził Andrzej Kogut.

(GEG) , "Dziennik Polski" 2007-04-24

Autor: ea