Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lepper: będzie książka o "seksaferze"

Treść

Nieoficjalnie mówi się o tym, że jeszcze w grudniu łódzka prokuratura skieruje do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu posłowi Stanisławowi Łyżwińskiemu. Aneta Krawczyk powiedziała wczoraj, że podtrzymuje wszystko, co mówiła do tej pory. Andrzej Lepper zaś zapowiada, iż w styczniu wyda książkę "Zamach stanu". Powtarza, że dziś władzy nie usuwa się czołgami, ale medialną nagonką. "Z całego kraju, ale i zza granicy płynęły słowa wsparcia i otuchy" - tymi słowami zaczęła wczoraj swoje oświadczenie Aneta Krawczyk. Na jej wypowiedź media czekały ponad tydzień. Jeśli oczekiwano sensacji, zawód musiał być duży. Krawczyk, od której opowieści dla "Gazety Wyborczej" zaczęła się "seksafera" wokół Samoobrony, powiedziała, że cieszy ją, iż kobiety będące w takiej jak ona sytuacji "zdecydowały się mówić prawdę". Zapewnia, że "w żadnej sprawie nie zmieniła zdania". Jak mówi, nie kłamała także w sprawie ojcostwa swojej najmłodszej córki, Weroniki. - Żyłam w takim przekonaniu, a słowa, które wypowiadałam, wynikały z mojego przekonania - zapewniła dziennikarzy. Dziś Krawczyk jest pewna, że zrobiłaby to drugi raz. Ale wicepremier Andrzej Lepper uważa, że to, co zrobiła, było elementem zamachu stanu. O tym ma właśnie napisać książkę. Wyda ją w styczniu 2007 roku. - Dzisiaj zamachy stanu wykonywane są inaczej - nie strzela się, nie ma czołgów na ulicy - właśnie poprzez wymuszenie dymisji rządu, przez opinie prasowe - powiedział. Według niego, takich "zamachów stanu" było w ostatnich czasach w Polsce wiele. Zdaniem Leppera, "seksafera" nie byłaby tak głośna, gdyby nie jego postać w tle. Sprawę od dwóch tygodni bada Prokuratura Okręgowa w Łodzi. Według naszych nieoficjalnych informacji, jeszcze w grudniu może zostać wysłany do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu posłowi Stanisławowi Łyżwińskiemu. Do tej pory jedyny zarzut prokuratorzy postawili byłemu działaczowi Samoobrony Franciszkowi Irzykowi. Jedna ze stacji telewizyjnych nagrała jego rozmowę z kobietą wezwaną na przesłuchanie do prokuratury, podczas której namawiał ją do rezygnacji z zeznań obciążających Łyżwińskiego. Postawiono mu zarzut podżegania do składania fałszywych zeznań. Tymczasem swoją "seksaferę" może mieć SLD. Katowicka prokuratura bada, czy w biurze poselskim byłego SLD-owskiego wiceministra w resortach gospodarki oraz Skarbu Państwa Andrzeja Szarawarskiego składano seksualną propozycję byłej działaczce młodzieżówki SLD. Sprawę opisał tygodnik "Newsweek". Agnieszka S. miała zadzwonić do biura posła SLD Michała Tobera z informacją, że "doświadczyła tego samego, co Aneta Krawczyk", ale nie skorzystała ze złożonej jej propozycji. - Jestem zdecydowana zrobić z tego aferę, jeżeli państwo nie dacie mi stanowiska - miała oznajmić. Andrzej Szarawarski stanowczo zaprzecza oskarżeniom kobiety. Według niego, Agnieszka S. od kilku lat pozywa do sądu jego i instytucje, w których pracował, usiłując wymusić odszkodowanie z tytułu niespełnionej obietnicy zatrudnienia. Szarawarski przyznał, że wcześniej kilkakrotnie pomagał kobiecie załatwić pracę. Mikołaj Wójcik, "Nasz Dziennik" 2006-12-19

Autor: ea