Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lektura z zagryzką

Treść

Roman Giertych miał stworzyć grupę, która będzie wymuszała pieniądze od najbogatszych Polaków – tak twierdzi tygodnik „Wprost”. Giertych zaprzecza.

Sprawa ma związek z rozmową Giertycha z Piotrem Nisztorem, podczas której mecenas miał oferować Nisztorowi 400 tys. zł za prawa do wydania książki o Janie Kulczyku. Autor rozmowę z Giertychem nagrał i tygodnik ma ją opublikować.

Chodzi o rozmowę, jaką Giertych, w towarzystwie Jana Pińskiego, przeprowadził z Nisztorem w sierpniu 2011 roku. Piński był szefem „Wiadomości” TVP w czasie, gdy za cichym pozwoleniem PO publiczną telewizją kierował Piotr Farfał z LPR. Nisztor to osoba, która miała skontaktować „Wprost” z człowiekiem lub grupą ludzi oferującą nagrania, na których są zarejestrowane rozmowy polityków Platformy i biznesmenów. Kilka z nich zostało ujawnionych, ale to podobno tylko czubek góry lodowej, bo nagrywać miano grupę kilkudziesięciu osób przez kilka lat.

Kupię książkę o Kulczyku

Tych taśm jeszcze nie opublikowano, ale za to pojawiła się zapowiedź ujawnienia nagrania rozmowy Nisztora z Giertychem. Zdaniem „Wprost”, Giertych miał zamiar kupić od Nisztora pisaną przez niego książkę na temat najbogatszego Polaka. Co ciekawe, książka ta nigdy się nie ukazała, Nisztor twierdzi, że z winy wydawnictwa, które miało ją wydać. Zdaniem tygodnika, propozycja Giertycha nie była przypadkowa, miał on stworzyć grupę, która będzie wymuszała pieniądze od najbogatszych Polaków, m.in. Jana Kulczyka, Zygmunta Solorza, Leszka Czarneckiego, Michała Sołowowa. Książka o Kulczyku miała się wpisać w ten scenariusz.

Rozmowa trzech panów miała być oblana kilkoma litrami wódki. Pierwsze informacje na ten temat pojawiły się w piątek. W sobotę ukazał się tekst w „Gazecie Wyborczej”, w którym Giertych zaprzecza, że chciał kogokolwiek szantażować, i zapowiedział zawiadomienie do prokuratury o naruszeniu przez dziennikarza prawa prasowego. Zapowiedział też wytoczenie tygodnikowi procesu cywilnego. Giertych twierdzi, że dostał jedynie zlecenie od „klienta, który jest w bliskich relacjach z Janem Kulczykiem”, na kupienie książki. Ta miała zawierać informacje na temat ojca biznesmena. „’Chcę Jasiowi zrobić prezent’ – tak klient zapewniał mnie, że chce pomóc Kulczykowi, bo w książce są przykre informacje o ojcu Kulczyka, który był wtedy stary i schorowany i nie przeżyłby tego” – mówi Giertych w „GW”.

Jego zdaniem, miliarder znał fragmenty publikacji, bo Piotr Nisztor miał mu je wysłać i szantażować go przed jej ostateczną publikacją. Dlatego adwokat, udając, że posiada spółkę wydawniczą, miał zaoferować 400 tys. zł za kupno praw autorskich. Twierdzi, że Nisztor chciał więcej pieniędzy.

Ale jego wersja została od razu skontrowana. Zdaniem Michała Majewskiego z „Wprost”, relacja podana pospiesznie w „Wyborczej” przez Giertycha nie zgadza się z nagraniami. – W rzeczywistości to były wicepremier naciska na kupienie książki, zależy mu na czasie, chce dopinać biznes z Nisztorem. Sam Nisztor, wbrew temu, co mówi Giertych, wcale nie żąda pieniędzy, unika deklaracji. Inicjatywa w rozmowie jest po stronie mecenasa – relacjonuje Majewski.

Zdaniem Jana Pińskiego, Nisztor rozważał zmianę wydawcy lub sprzedaż zgromadzonego materiału, dlatego ten umówił go m.in. z Romanem Giertychem na towarzyskie spotkanie, „na wódkę”, aby to przedyskutować. Giertych miał mu jedynie tłumaczyć, że jest mu ona potrzebna do prowadzonej wówczas sprawy. Miało chodzić o sprawę Edyty Sieczkowskiej, która sądziła się z Kulczyk Investments House o należne jej prowizje za załatwienie interesów z Al Fajer Properties, jedną z wiodących firm z branży nieruchomości w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Giertych, rozmawiając z mediami na temat Piotra Nisztora, nie przebierał w słowach, nazywając go bandytą i gangsterem. Dziennikarz postanowił więc skierować sprawę karną do sądu przeciwko mecenasowi.

Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik, 7 lipca 2014

Autor: mj