Leki mogą być tanie!
Treść
Pacjenci coraz częściej odchodzą od okienka w aptece z niezrealizowanymi receptami, bo nie stać ich na wykup leków. Częstokroć nie wiedzą, że mogą otrzymać ich znacznie tańsze odpowiedniki.
Ustawa o świadczeniach zdrowotnych mówi jednoznacznie, że pacjent w takiej sytuacji ma prawo zapytać o tańszy odpowiednik specyfiku, zaś farmaceuta ma obowiązek udostępnić mu ich listę.
Dr Radosław Czosnowski, specjalista od farmakoterapii i równocześnie lekarz rodzinny, podkreśla, że wiele leków ma kilkunastokrotnie tańsze odpowiedniki. Są to przede wszystkim leki generyczne, czyli odtwórcze, których skuteczność jest na ogół tylko o kilka procent niższa od leków innowacyjnych. Dodaje, że 90 procent tzw. nowości w farmakologii to preparaty znanych substancji chemicznych, różniące się jedynie nazwą handlową, ceną i nazwą producenta, który je wypuszcza na rynek, zaś ich skuteczność jest porównywalna do wcześniejszych preparatów.
Równocześnie jednak rozmówca "Dziennika" zgadza się, że - wobec agresywnej reklamy firm farmaceutycznych - lekarz nie jest w stanie poznać rzeczywistych walorów wszystkich "nowości", pojawiających się na rynku; jest to po prostu fizycznie niemożliwe.
Dlatego częstokroć przepisuje te leki, które sam sprawdził w swej dotychczasowej praktyce - nie bacząc na możliwości finansowe chorego. - Pacjent powinien współpracować z lekarzem i bez żadnych obaw sygnalizować mu, że nie jest w stanie wykupić leków za daną cenę. Tym samym zmusza go do poszukiwania tańszych rozwiązań. Wiem z własnej praktyki, że nierzadko pacjenta z - porównywalnym skutkiem - można leczyć za 20 złotych i za 200 złotych miesięcznie - dodaje rozmówca "Dziennika"
W podobnym tonie wypowiada się Piotr Jóźwiakowski, prezes Okręgowej Izby Aptekarskiej w Krakowie. - Kiedy widzimy, że pacjent nie jest w stanie wykupić danego leku, proponujemy mu jego tańszy odpowiednik; np. Voltaren w pastylkach kosztuje około 17 złotych, natomiast jego odpowiednik, czyli Majamil, niecałe 3 złote. Kiedy jednak proponujemy tańszy lek, częstokroć wyczuwamy, że pacjenci nie wierzą w jego skuteczność i finał jest najgorszy z możliwych: chorzy nie wykupują żadnego - dodaje.
Problem jest poważny, bo coraz więcej osób odchodzi od okienka apteki z niezrealizowaną receptą. Narodowy Fundusz Zdrowia w Opolu zamontował kilka dni temu w aptekach tego województwa komputery, w których pacjenci mogą szukać tańszych odpowiedników leków.
Nie jest to jednak pomysł najszczęśliwszy, bo - jak zauważa Piotr Jóżwiakowski - pacjenci częstokroć gubią się w nazwach, dawkach itp. i niewiele z tego wszystkiego wiedzą. Poza tym najbardziej potrzebujący - emeryci i renciści - często nie potrafią posługiwać się komputerem.
Nikt jednak nie kwestionuje, że pomysł opolski to krok w dobrym kierunku. W Małopolskim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia rozważana jest możliwość wydrukowania tabeli informującej o tańszych odpowiednikach leków. Prawdopodobnie trafi ona do aptek po wakacjach.
DOROTA STEC-FUS
"Dziennik Polski" 2005-07-15
Autor: ab