Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lekarze skarżą do CBA

Treść

Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy chce, by Centralne Biuro Antykorupcyjne zbadało, czy Ministerstwo Zdrowia nie złamało prawa, tworząc nowe wzory recept.

Jak podkreśla w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Zdzisław Szramik, wiceszef OZZL, lekarze chcą wiedzieć, czym kierował się minister zdrowia, przygotowując nowe rozporządzenie. - Czy nie było tutaj zachowań korupcyjnych, bo zarówno okoliczności, jak i sens ustanawiania tego prawa wydają się nam mocno podejrzane - tłumaczy Szramik.
Stare rozporządzenie wymieniało międzynarodowe nazwy jako dopuszczalne przy wypisywaniu leków. W nowej wersji przepisów, z 8 marca, nazwa ta znika. Wprawdzie w komunikacie resort zdrowia informuje, że lekarz może wypisać lek pod każdą możliwą nazwą - zarówno nazwą międzynarodową, handlową, chemiczną, jak i nazwą substancji czynnej zapisaną w języku polskim, angielskim lub łacińskim - ale zdaniem lekarzy nie ma to większego znaczenia prawnego. - Owszem, te nazwy są w obiegu, ale obowiązek określania odpłatności za leki sugeruje używanie nazw handlowych. Tymczasem my nie chcieliśmy tego robić, bo chcieliśmy być poza podejrzeniami - jak to ministrowie zdrowia w ostatnich latach mówili - "na pasku firm farmaceutycznych" i że zapisujemy leki nie według potrzeb i wymagań klinicznych, tylko według rzekomych układów z firmami farmaceutycznymi. Chcieliśmy być poza tym, stąd większość z nas pisała nazwy międzynarodowe, co teraz zostało właściwie ukrócone. Powstaje pytanie: Dlaczego? Uważamy, że zachowań korupcyjnych można by się dopatrywać w decyzjach resortu zdrowia, który takie działania ułatwia - tłumaczy Szramik.
Lekarze proponują własny wzór recepty, który ma uprościć skomplikowany system, gdzie lekarz wpisywałby nazwę międzynarodową leku oraz kod ICD10, który oznacza chorobę, na którą lek został wypisany. Z kolei farmaceuta, korzystając z odpowiedniego oprogramowania, wybierałby preparat handlowy, który byłby w zakresie refundacji, i określał stopień jego refundacji. Medycy stoją na stanowisku, że problem rozwiązałby też powrót do wcześniejszych przepisów, gdzie leki były refundowane w zależności od wskazań klinicznych, a nie jedynie według zarejestrowanych przez producenta. Zdaniem OZZL, dobrym rozwiązaniem byłoby też, gdyby to sam pacjent poświadczał na recepcie własnym podpisem uprawnienia do refundacji leków. Według medyków dodatkowym plusem nowych recept byłoby uniemożliwienie ich realizacji na tzw. martwe dusze, kiedy dochodziło do realizacji recept bez udziału pacjenta. W ten sposób wyłudzano refundacje. - Ten wzór jest dobry, zachowuje wymogi obecnego skomplikowanego systemu, a dlaczego ministerstwo się od tego odżegnuje, tego nie wie nikt - dziwi się Zdzisław Szramik.
Tak czy inaczej, lekarze chcą wykreślenia z umów z NFZ zapisów o tzw. karach umownych w przypadku błędów przy wypisywaniu recept. Naczelna Rada Lekarska wezwała wszystkich lekarzy i świadczeniodawców usług zdrowotnych, aby do 26 kwietnia br. wystąpili do prezesa NFZ z pisemnym wnioskiem o zmianę warunków umów o świadczeniach zdrowotnych. Chodzi o to, żeby nie zawierały kar za nieprawidłowo wypisane recepty. Na odpowiedź szef NFZ miałby 30 dni. Jeżeli nie dojdzie do oczekiwanych zmian, od 1 lipca lekarze nie będą podpisywali umów z NFZ na wypisywanie recept na leki refundowane, a na receptach znów pojawią się znane z początku tego roku pieczątki "Refundacja leku do decyzji NFZ". Za takim radykalnym postawieniem sprawy są poszczególne okręgowe izby lekarskie. W sobotę o udział w ogólnopolskiej akcji, która miałaby doprowadzić do wykreślenia z umów z NFZ zapisów o rzeczonych karach, zaapelowała Warszawska Okręgowa Izba Lekarska.

Mariusz Kamieniecki

Nasz Dziennik Poniedziałek, 2 kwietnia 2012, Nr 78 (4313)

Autor: au