Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kto weźmie prokuraturę

Treść

Wśród kilkunastu kandydatów zgłoszonych na stanowisko prokuratora generalnego dominują osoby wyraźnie kojarzone z określonymi ugrupowaniami politycznymi. Jak to się ma do szczytnych założeń ustawy rozdzielającej funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, która zakłada odpolitycznienie prokuratury? Politycy i przedstawiciele Krajowej Rady Sądownictwa, która przedstawi prezydentowi dwóch kandydatów, podkreślają, że będzie to wybór merytoryczny, a nie partyjny.
Członkowie Krajowej Rady Sądownictwa mają twardy orzech do zgryzienia, trudno im będzie uniknąć zarzutów o partyjne nacechowanie ich wyborów. Powód? Lista zgłoszonych kandydatów. Jest na niej obecny prokurator krajowy Edward Zalewski, jednoznacznie kojarzony z PO. Kandyduje również Marek Staszak, były prokurator krajowy (z poparcia PSL), który został zdymisjonowany wraz z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ćwiąkalskim. Z drugiej strony swoje aplikacje zgłosili Bogdan Święczkowski i Jerzy Engelking, natychmiastowo kojarzeni z byłym szefem resortu sprawiedliwości za rządów PiS, Zbigniewem Ziobrą. Z kolei Marek Pasionek jako wiceminister w kancelarii premiera (2005-
-2007) współpracował z ówczesnym ministrem - koordynatorem ds. służb specjalnych Zbigniewem Wassermannem. Rzutem na taśmę, po odzyskaniu kilka dni temu statusu prokuratora czynnego, znalazł się w gronie kandydatów Kazimierz Olejnik, szef Prokuratury Krajowej w czasach ostatnich rządów SLD.
W gronie ok. 15 kandydatów (zgłoszenia przyjmowano do północy) znalazło się zaledwie - mimo apelów sejmowej komisji sprawiedliwości o zgłoszenia - czworo sędziów, i to raczej mniej znanych. Pozytywne jest to, że troje to sędziowie sądów apelacyjnych, czyli mający bardzo duże doświadczenie.
Politycy nie chcą oceniać zgłoszonych kandydatów. Mówił o tym na wczorajszej konferencji prasowej premier Donald Tusk. - Prezydent wybierze prokuratora generalnego z dwóch kandydatur, które zarekomenduje Krajowa Rada Sądownictwa - powiedział Władysław Stasiak, minister z prezydenckiej kancelarii. Dodał, że prezydent nie będzie w tej chwili angażował się w poparcie dla kogokolwiek.
Również przedstawiciele KRS deklarują zwracanie uwagi tylko na względy merytoryczne, a nie powiązania partyjne. - Rękojmię tego daje skład KRS, większość stanowią sędziowie, którzy są apolityczni - mówi nam rzecznik prasowy Rady sędzia Barbara Godlewska-Michalak. Zaznacza, że owszem, sędziowie mają swoje poglądy polityczne, ale z całą pewnością dokonają wyboru bez względu na jakiekolwiek naciski. Rada składa się z 25 członków, z których 18 trafia tam z ramienia samorządu sędziowskiego lub z urzędu.
- Żadna formacja, opcja polit yczna nie ma tu najmniejszych szans, żeby zdobyć większość polityczną, bo takiej większość w Radzie nikt nie ma - podkreśla poseł Andrzej Dera (PiS), członek KRS. - Większość mają sędziowie, którzy stronią od polityki, są od niej daleko - dodaje. Chociaż nie zawsze tak musiało być, obecny prezes KRS Stanisław Dąbrowski zasiadał bowiem w Sejmie (1989-1991) w ramach Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego.
- Nie będziemy patrzyli, kto w jakiej ekipie był, pracował, tylko będziemy się starali wybrać najlepszych - deklaruje Andrzej Dera. - Postawię na pewno na osobę, która daje rękojmię wykonania ustawy - mówi inny członek KRS, senator Leon Kieres (PO).
Czy jednak większość sędziowska nie dokona pewnych roszad i nie wybierze, niejako na złość politykom, kogoś ze swojego środowiska? Rozterki tego rodzaju niewątpliwie trapią przedstawicieli koalicji, o czym mówił premier Tusk. - Niektórzy ostrzegali, że jest duże ryzyko z punktu widzenia interesów rządu, ale kierowaliśmy się przekonaniem, że na tym polega mądre ryzyko, by oddawać władzę tam, gdzie to ma uzasadnienie - mówił szef rządu. Dodał, że woli, by "w Polsce prokuraturą kierował niezależny, także od polityków, wybrany na kadencję prokurator generalny, niż żeby prokuraturą zarządzali mniej czy bardziej zapalczywi ministrowie sprawiedliwości".
- Sędziowie nie będą patrzyli z punktu widzenia doraźnych interesów politycznych - uważa Andrzej Dera. - Żaden sędzia nie chciałby usłyszeć, że dokonał wyboru politycznego, a nie merytorycznego - podkreśla parlamentarzysta.
Publiczne przesłuchania kandydatów planowane są na styczeń. Następnie, w tajnym głosowaniu, członkowie Krajowej Rady Sądownictwa wytypują dwóch kandydatów, którzy dostaną najwięcej głosów. Spośród nich prezydent wybierze prokuratora generalnego.
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2009-12-01

Autor: wa