Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kto rozpozna miecze grunwaldzkie?

Treść

Dwa miecze grunwaldzkie - symbol zwycięstwa Korony Polskiej sprzymierzonej z Wielkim Księstwem Litewskim nad Zakonem Krzyżackim, być może nigdy już nie wrócą do naszego skarbca. Podobnie jest z innymi dobrami polskiej kultury zrabowanymi przez Rosjan w ciągu ostatnich dwóch wieków. Zabytkoznawcy zaznaczają, że problemy z rewindykacją są związane m.in. z brakiem naukowej dokumentacji poszczególnych eksponatów zaginionych w XIX w., co często uniemożliwia ich identyfikację. Jednak ważniejszą przeszkodą w ich zwrocie - o podłożu politycznym - są trudności w prowadzeniu negocjacji z naszymi wschodnimi sąsiadami, głównie z Rosją.
Roman Matuszewski kurator działu zbiorów głównych Muzeum Wojska Polskiego, wskazuje, że duża grabież polskich zabytków przez Rosję nastąpiła w okresie zaborów. - Wśród muzealników panuje taka opinia, że Rosjanie na podstawie traktatu ryskiego z 1921 r. część nam zwrócili z tych rozbiorowych grabieży, ale było to dalece niewystarczające. Przybyły tylko jeden lub dwa transporty jako rezultat powołanej komisji rewindykacyjnej, która działała w latach 20. na terenie Rosji bolszewickiej - twierdzi Matuszewski.
Muzealnicy przypominają, że znaczną liczbę zabytków Polska utraciła po upadku Powstania Listopadowego, kiedy w ramach represji paskiewiczowskich wywieziono do Rosji dużą część zbiorów prywatnych oraz z Warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, gdzie znajdowało się m.in. wiele militariów z kolekcji gen. Jana Henryka Dąbrowskiego. - W ramach traktatu ryskiego niektóre eksponaty z tych zbiorów WTPN powróciły, ale sporo jeszcze pozostało - informuje Matuszewski. Potwierdza to prof. dr hab. Konrad Ajewski, członek Rady Wydziału Historycznego Akademii Humanistycznej w Pułtusku, znawca kolekcjonerstwa, muzealnictwa i bronioznawstwa, wskazuje, że mnóstwo obiektów zostało w Rosji, ponieważ Rosjanie stawiali surowe warunki ich zwrotu. Podkreśla, iż wszystko musiało być wówczas udokumentowane i określone, "kto widział, że dane dobra były rabowane, w jaki sposób i w jakiej ilości".
Kolejna okazja do grabieży naszych dóbr kultury ze strony rosyjskiej to upadek Powstania Styczniowego, kiedy Rosja przeprowadziła konfiskaty zbiorów i prywatnych majątków, co również mogło skutkować ogromnymi stratami. Muzealnicy podkreślają, że w XIX w. nie dokumentowano eksponatów, co utrudnia ich ewentualne rozpoznanie i odzyskanie. - W latach 50. i 60. XIX w. odbywały się tzw. pokazy starożytności w Warszawie i ukazywały się wtedy katalogi takich wystaw. Na tej podstawie my - muzealnicy i zabytkoznawcy - możemy wnioskować, co przechowywano jeszcze w XIX wieku, a czego dziś już brakuje i nie wiadomo na przykład, gdzie przepadły dane zabytki - zauważa kurator.
Odnosząc się do problemu zaginięcia mieczy grunwaldzkich, Matuszewski powołuje się na opracowanie prof. Zdzisława Żygulskiego sporządzone w kontekście zbiorów Świątyni Sybilli Czartoryskich w Puławach.
- Można na tej podstawie domniemywać, że te miecze, po rabunkach pruskich w 1795 r. ze skarbca koronnego w Krakowie, dostały się w ręce Tadeusza Czackiego, miłośnika starożytności, i na początku XIX w. zostały przez niego przekazane do Świątyni Sybilli w Puławach - pierwszego polskiego muzeum, które założyła Izabela Czartoryska. Znajdowały się tam aż do momentu, kiedy po upadku Powstania Listopadowego w obawie przed konfiskatami rosyjskimi zbiory puławskie zostały wywiezione i ukryte gdzieś na Lubelszczyźnie. Ostatni ślad po mieczach grunwaldzkich to lata 50. XIX wieku. Donosiciel przekazał władzom rosyjskim informacje o tych ukrytych zabytkach. Rosjanie je skonfiskowali i wywieźli do Rosji - mówi Matuszewski.
Miłośnicy broni nie wykluczają jednak, że miecze grunwaldzkie, które miały zwykły użytkowy charakter, są obecnie przechowywane w zbiorach rosyjskich z nieznaną proweniencją, ponieważ nikt na przykład nie odnotował, że zostały zabrane z polskiej kolekcji. - Mogą być zapisane jako "miecze zachodnioeuropejskiego rycerstwa z XV w." i nikt nie wie, że są one dla nas tak bardzo ważne - przypuszcza Matuszewski. Podobnego zdania jest prof. Wojciech Kowalski, pełnomocnik MSZ ds. restytucji polskich dóbr kultury. W jego opinii, miecze grunwaldzkie mogą się znajdować w jakichś zbiorach rosyjskich, o ile nie zaginęły podczas rewolucji w 1917 r. lub w czasie którejś z wojen światowych.
Brak dokumentacji zrabowanych zabytków przez Rosjan to tylko część problemu z ich rewindykacją. Profesor Ajewski zwraca uwagę, że rozmowy na ten temat z naszymi wschodnimi sąsiadami są bardzo trudne w przeciwieństwie do Niemców, z którymi da się porozumieć, choć nie bez trudności.
Dwa nagie miecze zostały przekazane 15 lipca 1410 r. Władysławowi II Jagielle, królowi polskiemu przez heroldów Ulricha von Jungingena, wielkiego mistrza Zakonu Krzyżackiego. Ich wręczenie było symbolicznym rozpoczęciem bitwy pod Grunwaldem. Niestety, nie otrzymaliśmy odpowiedzi z resortów: spraw zagranicznych oraz kultury i dziedzictwa narodowego na temat możliwości zwrotu naszych dóbr kultury przez Federację Rosyjską.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2010-07-26

Autor: jc