Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Krzyż dla męczeńskiej Woli

Treść

Na ul. Górczewskiej w Warszawie stanął nowy krzyż w hołdzie pomordowanym w czasie Powstania Warszawskiego mieszkańcom Woli. To pierwszy element większego upamiętnienia.

Oficjalne odsłonięcie krzyża nastąpi 5 sierpnia. Nieprzypadkowo. W czasie Powstania Warszawskiego to właśnie 5 sierpnia Niemcy zajęli m.in. Szpital Wolski. Pacjentów niemogących poruszać się o własnych siłach dobijali na miejscu.

Reszta chorych, a także lekarze, studenci, siostry zakonne, personel pomocniczy oraz osoby, które schroniły się w szpitalu - razem około 300 ludzi - zostali popędzeni pod lufami karabinów w kierunku hal Warsztatów Kolejowych przy ówczesnej ul. Moczydło. Tam zostali rozstrzelani razem z innymi mieszkańcami Woli. Ich ciała spalono.

Po wojnie ustawiono w tym miejscu - przy ul. Górczewskiej 32 - tablicę oraz drewniany krzyż. Opiekują się nimi m.in. pracownicy pobliskiego Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc. 1 sierpnia został tu wzniesiony nowy krzyż.

- Dawny krzyż z ul. Górczewskiej został przeniesiony na teren kościoła św. Wojciecha. Na jego miejscu stanie pomnik w postaci krzyża z metalu, wystawiony na zlecenie i koszt Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa - mówi prof. Jan Zieliński z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc, badacz masowych mordów na Woli. Jak dodaje, uroczystość odsłonięcia odbędzie się w najbliższą niedzielę o godz. 16.00.

Adam Siwek, naczelnik wydziału krajowego ROPWiM, zaznacza, że to początek działań mających na celu wzniesienie większego pomnika.

- Nowy, znacznie wyższy metalowy krzyż jest pierwszym elementem szerszego upamiętnienia, które będzie uzupełnione w przyszłym roku o tablicę z nazwiskami pomordowanych osób. To miejsce czekało ładnych parę lat na porządne zagospodarowanie. Chodziło o mocniejsze zaakcentowanie i przypomnienie zbrodni, jaka się tu dokonała - twierdzi Siwek.

Pierwszy tysiąc nazwisk

Identyfikacją pomordowanych zajmuje się prof. Zieliński. Do tej pory udało się ustalić ponad tysiąc nazwisk.

- Wiadomo, że w miarę wykorzystania dostępnych źródeł prace postępują już wolniej, ale w przyszłym roku na pewno danych osobowych będzie więcej. Zastanawiamy się teraz, jak je uszeregować na tablicy. Mówimy bowiem o 12 tys. ofiar w tym rejonie, a mamy około tysiąca nazwisk. Trudno zatem będzie ułożyć je alfabetycznie, pozostawiając puste miejsca na tablicy, w nadziei, że kiedyś zostaną wypełnione - zauważa naczelnik.

Druga możliwość polega na umieszczeniu adresów zamieszkania wymordowanych ludzi.

- Jeśli będziemy mieć informacje, że mieszkańcy kolejnych domów byli razem wyprowadzani i mordowani, wtedy można by było umieścić nazwy ulic - zastanawia się Adam Siwek.

Postawiony w środę krzyż ma około 8 metrów wysokości. Jego stalowa konstrukcja została obłożona nierdzewną blachą. Siwek wskazuje na dramatycznie skomponowaną figurę w formie wypalonego, wyżarzonego śladu.

- Odnosi się to do palenia stosów ciał pomordowanych, jakie się odbywało w tym rejonie. Krzyż jest czerniony od dołu, co ma symbolizować osmolenie i okopcenie w dymie. Natomiast ku górze jest coraz jaśniej polerowany, aż do lustrzanego odblasku. Myślę, że w ten sposób to miejsce wyróżni się na tle tego nieszczęsnego salonu samochodowego, jaki tutaj się znajduje - zauważa nasz rozmówca.

Jak się okazuje, temat większego upamiętnienia zbrodni sprzed 68 lat był rozważany również przez władze samorządowe. Monika Beuth-Lutyk, rzecznik Dzielnicy Warszawa Wola, zaznacza, że teren, na którym znajduje się krzyż, należy do Zarządu Dróg Miejskich.

- Prowadziliśmy bardzo intensywne starania, żeby to miejsce pamięci powiększyć. Na razie bezskutecznie, ponieważ ze strony ZDM jest pewna trudność - wyjaśnia Beuth-Lutyk.

Twórcą obecnego krzyża jest znany rzeźbiarz Marek Moderau, autor pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej na cmentarzu Powązkowskim.

Jacek Dytkowski

Nasz Dzienni Piątek, 3 sierpnia 2012

Autor: au