Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kraszewski chce wyprowadzić samorządy w las

Treść

Sejm przyjął nowelizację specustawy powodziowej, która dotyczy pomocy dla powodzian z Dolnego Śląska. Mimo że poparły ją wszystkie kluby parlamentarne, nie obyło się bez gorzkich słów pod adresem ekipy Donalda Tuska. Zwłaszcza posłowie opozycji zarzucali rządowi nieudolność i przygotowywanie "protez" zamiast rozwiązań systemowych.
Debata nad ustawą o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi z maja i czerwca 2010 r. miała krótki, ale burzliwy charakter. Posłanka Jolanta Szczypińska (PiS) zadała na wstępie pytanie "w kwestii formalnej" Grzegorzowi Schetynie, marszałkowi Sejmu: - Czy prawdą jest, że wykorzystano pana marszałka i wszystkich zgromadzonych na sali, aby nie uczestniczyć w odsłonięciu tablicy poświęconej ofiarom katastrofy smoleńskiej? - Czy prawdą jest, że pan marszałek o tym nie wiedział? - dopytywała też. Schetyna zapewnił, że decyzję o posiedzeniu Sejmu podjął razem z klubami w poniedziałek rano. - Nie wiedziałem o innych planach, także tych przed Pałacem Prezydenckim - powiedział marszałek.
Po rozwianiu wątpliwości na temat okoliczności odsłonięcia tablicy na Krakowskim Przedmieściu szybko przystąpiono do pierwszego czytania rządowego projektu nowelizacji ustawy mającej zniwelować skutki powodzi na Dolnym Śląsku. Michał Boni, szef zespołu doradców premiera, powiedział, że jej istotą jest poszerzenie mocy działania czerwcowej specustawy antypowodziowej o sierpniową katastrofę, w wyniku której ucierpiała m.in. Bogatynia. Nie omieszkał pochwalić rządu za planowane działania rządu, by wspomóc ofiary tej klęski. - Jeśli chodzi o środki finansowe na pomoc powodzianom i na działania polegające na usuwaniu skutków powodzi, to (...) dysponujemy kwotą przeszło 2 mld złotych. Zaangażowany jest w tej chwili 1 mld 728 mln złotych. To oznacza, że w tych najbliższych miesiącach mamy jeszcze do dyspozycji ok. 400 mln zł - podsumował Boni.
Nie zrobiło to żadnego wrażenia na parlamentarzystach spoza koalicji. Ganili oni rząd przede wszystkim za brak rozwiązań systemowych i incydentalne poczynania, które skutkują m.in. tym, że sierpniowa powódź wymusza przeprowadzenie nowelizacji ustawy z czerwca bieżącego roku. Wskazała na to posłanka Elżbieta Witek. Przypomniała, że nie minęły jeszcze dwa miesiące od uchwalenia ustawy dotyczącej usuwaniu skutków powodzi z maja i czerwca, a rząd już zabiera się do jej modyfikacji. - Rząd ograniczył działanie tamtej ustawy pomimo sprzeciwu klubu PiS - zaznaczyła Witek. Jej zdaniem, obecne rozwiązanie legislacyjne, tak jak poprzednie, ma charakter incydentalny. Wyraziła oczekiwanie, że rząd rozpocznie działania systemowe w celu zabezpieczenia państwa przed skutkami powodzi. Kolejni parlamentarzyści również nie mieli litości dla gabinetu Donalda Tuska. Tego samego zdania była Marzena Machałek (PiS), podkreślając jej doraźny charakter i określając ją mianem "protezy", podczas gdy Bogatynia potrzebuje rządowego programu odbudowy miasta, który dotyczy zarówno infrastruktury, zniszczonych budynków, a także rzeki Miedzianki. Kolejna posłanka - Anna Sikora (PiS), nie mogła, wobec katastrofalnej sytuacji na Dolnym Śląsku, powściągnąć swoich nerwów. - Aferę hazardową udało się przykryć katastrofą smoleńską, prawdę o stanie państwa - wojną o krzyż, do której premier Polski każe odnosić się z odrobiną poczucia humoru - mówiła Sikora. Zaapelowała do rządu, żeby "wziął się wreszcie do roboty". - Wzięliście na siebie obowiązek i jak jeden mąż przysięgaliście działać dla dobra Ojczyzny i Polaków - konkludowała posłanka.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2010-08-13

Autor: jc