Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kraków potrzebuje zmian

Treść

Rozmowa z prof. Ryszardem Terleckim, dyrektorem krakowskiego oddziału IPN i kandydatem PiS na urząd prezydenta miasta Krakowa

W niedzielę został Pan Profesor ogłoszony oficjalnym kandydatem PiS na prezydenta w Krakowie. Jak ocenia Pan własne szanse w starciu z ubiegającym się o reelekcję prezydentem Jackiem Majchrowskim?
- Podjąłem decyzję o kandydowaniu, ponieważ uważam, że Kraków potrzebuje i oczekuje zmian. A skoro tak jest, to wysoko oceniam szanse swoje i PiS. Ponieważ obie partie, przodujące w sondażach, czyli PiS i PO, długo zastanawiały się nad wyborem osoby mającej największe szanse (np. PO trzykrotnie zmieniała kandydata, a PiS długo badało poparcie dla różnych osób), na razie trudno jest uzyskać wiarygodny wynik sondaży.

Pełniąc przez 4 lata funkcję radnego miasta Krakowa zebrał Pan spore doświadczenie w działalności samorządowej. Jakie są Pańskie inicjatywy, osiągnięcia i sukcesy na tym polu?
- Funkcja radnego to dobra szkoła samorządu, pozwalająca przygotować się do znacznie trudniejszych zadań, jakie czekają np. prezydenta. Obok bieżącej pracy na sesjach i w komisjach mam na swoim koncie współudział w kilku spektakularnych sukcesach, np. należałem do inicjatorów zablokowania mocno podejrzanego projektu tzw. konsorcjum mieszkaniowego czy do autorów planu przeniesienia z centrum miasta uciążliwych zakładów przemysłowych.

Czym jeszcze zamierza Pan przekonać krakowian do swej kandydatury? Na jakiego rodzaju problematykę kładłby Pan nacisk, kierując działalnością krakowskiego magistratu?
- Podstawowe niedogodności w życiu miasta, których przezwyciężenia domagają się mieszkańcy, to oczywiście elementarz programu kandydata na prezydenta. Na wzrost przestępczości, opłakany stan dróg i ulic, brak perspektywicznego planu rozwoju miasta czy rozrost biurokracji muszą znaleźć się skuteczne recepty. Ale funkcja prezydenta w mieście takim jak Kraków to nie tylko sprawne administrowanie. To także zadania przerastające urzędnicze przyzwyczajenia: konieczność spojrzenia na miasto z perspektywy Polski, Europy, a nawet świata. Wtedy trzeba uznać, że z racji swojego położenia, swojej historii, dokonań swoich wielkich obywateli, ogromnego potencjału intelektualnego i duchowego Kraków pretenduje do roli jednej ze stolic cywilizacji, przynajmniej w skali naszego kontynentu. Taka perspektywa wyznacza zupełnie nowe wymagania wobec władz miasta.

Czy nie obawia się Pan Profesor, że w trakcie kampanii samorządowej ubiegający się o fotel prezydenta przeciwnicy (bądź sprzyjające im media) posłużą się niegodnym argumentem tyczącym przeszłości Pańskiego ojca? Byliśmy bowiem świadkami, że gdy upublicznił Pan akta dotyczące współpracy Olgierda Terleckiego z SB, obok licznych głosów poparcia i uznania pojawiły się także opinie krytyczne.
- Opisałem dramat mojego ojca z dwóch powodów. Po pierwsze, wolałem ja to zrobić, niż gdyby zajmować się tym mieli ludzie poszukujący sensacji bądź spadkobiercy reżimu, czerpiący satysfakcję z faktu, że mogą zaatakować pisarza i historyka, który w tamtych ciemnych czasach starał się pisać prawdę; po drugie, tylko ja mogłem zaświadczyć, że ojciec robił, co mógł, aby wyperswadować mi młodzieńczą lewicowość, a w konsekwencji wychować mnie na antykomunistę, co w okresie PRL oznaczało: na uczciwego człowieka.

Jest Pan Profesor znany ze swej zdecydowanie prolustracyjnej postawy. Proszę wyjaśnić, jak w ogóle podchodzi Pan do tego zagadnienia?
- Lustrację uważam za problem wtórny wobec konieczności pełnego ujawnienia dokumentów bezpieki. Dopiero wówczas będziemy mieć pewność, że rozmaite decyzje, polityczne czy gospodarcze, nie są podejmowane pod presją szantażystów.

Przez swych przyjaciół jest Pan postrzegany jako człowiek o szczególnych walorach etyczno-moralnych oraz osoba o klarownym życiorysie, legitymująca się czystą kartą solidarnościową. Kiedy rozpoczął Pan swą działalność opozycyjną?
- Zaczęło się w marcu 1968 r., gdy po raz pierwszy zatrzymała mnie bezpieka; byłem też aresztowany w grudniu 1970 r. Później, jeszcze przed sierpniem 1980 r., angażowałem się w działalność lokalnej opozycji. W okresie "Solidarności" uczestniczyłem w pracach Wszechnicy Związkowej, w stanie wojennym współorganizowałem Chrześcijańskie Uniwersytety Robotnicze w kościołach Nowej Huty i Krakowa, a także należałem do redakcji podziemnej "Arki".

Z zawodu jest Pan Profesor historykiem, co niewątpliwie stanowi atut w przypadku sprawowania funkcji prezydenta Krakowa - miasta o wielowiekowej, niezwykle bogatej tradycji kulturowej, religijnej i właśnie historycznej. To zaleta, która ułatwia właściwe odnoszenie się do przeszłości i wychodzenie (na jej bazie) ku teraźniejszości oraz przyszłości. Jakim zasadniczym wyzwaniom współczesności będzie Pan starał się sprostać w odniesieniu do aktualnych i żywotnych potrzeb mieszkańców podwawelskiego grodu?
- Tych problemów jest wiele i aż dziwne, że z licznymi nawet nie próbowali się zmierzyć dotychczasowi prezydenci. Na przykład w Krakowie konieczne jest utworzenie drugiego centrum - alternatywnego wobec starego miasta - nowoczesnego i funkcjonalnego, ale równocześnie atrakcyjnego tak samo dla mieszkańców, jak i dla turystów. Postąpiło tak wiele starych, europejskich miast i takie miejsca stały się magnesem przyciągającym biznes i twórców kultury.
Z kolei w starej części Krakowa konieczne są takie zmiany, które uczynią ją bardziej atrakcyjną i przyjazną dla przybyszów, zarówno tych z zagranicy, jak i z innych dzielnic miasta. Potrzeb jest wiele: należałoby np. przenieść obskurne parkingi z najpiękniejszych placów, a równocześnie rozwiązać problem miejsc parkingowych dla mieszkańców centrum. Na tych placach - znów wzorem wielu miast Europy - powinny znaleźć się targi: warzywno-owocowe, sztuki i rzemiosła, antyków i pamiątek itp. W Krakowie takie miejsca wciąż się marnują, zarówno w Śródmieściu, jak i na Kazimierzu czy w Podgórzu.

Wiadomo, że podczas samorządowych wyborów Pan Profesor będzie mógł liczyć na poparcie osób reprezentujących świat nauki i kultury oraz głosy środowisk niepodległościowych i solidarnościowych. Do jakiej innej części elektoratu zamierza Pan zwrócić się ze swą programowo-ideową ofertą?
- Oczywiście będę zabiegał o jak najszersze poparcie. Zaś co do mego programu, to adresuję go niemal do wszystkich grup społecznych - ludzi czynnych zawodowo i bezrobotnych czy pozostających już na emeryturze. Na przykład pilnej poprawy wymaga los wielu osób w podeszłym wieku, które nie mogą liczyć na pomoc rodzin, a równocześnie wymagają coraz intensywniejszej opieki. Miasto ma obowiązek tę opiekę zapewnić. Równocześnie Kraków musi nadal przyciągać tysiące studentów z Małopolski i z innych regionów, nawet z Europy. Wraz z moimi współpracownikami przygotowaliśmy propozycję, którą przedstawimy w czasie kampanii, a która dotyczy wspomnianych osób.

Jakich gwarancji mógłby udzielić Pan Profesor swym potencjalnym wyborcom, że wraz ze swym przyjściem do krakowskiego magistratu zawitają w nim tak oczekiwane standardy IV Rzeczypospolitej?
- Wszyscy kandydaci obiecują walkę z korupcją i poprawę bezpieczeństwa. Wszyscy zapewniają, że naprawią drogi i rozładują korki. Tymczasem sytuacja w tym zakresie pogarsza się, zamiast poprawiać. Zarówno rekomendacja PiS, którego jednym z naczelnych haseł jest walka z urzędniczą patologią, jak i poparcie środowisk od dawna domagających się moralnej odnowy obligują mnie do wywiązania się z zobowiązań składanych wyborcom. Najwyższy czas zakończyć etap przejściowy między PRL-em a Rzecząpospolitą, o którą walczyliśmy i która wciąż pozostaje naszym marzeniem.

Dziękuję za rozmowę.
Marek Żelazny, "Nasz Dziennik" 2006-09-28


Ryszard Terlecki (ur. 1949 r. w Krakowie) - absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, profesor zwyczajny w Instytucie Historii PAN. Od 1999 r. wykładowca (i prorektor) jezuickiej Wyższej Szkoły Filozoficzno-Pedagogicznej Ignatianum, a od 2000 r. naczelnik Biura Edukacji Publicznej w krakowskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej. W styczniu 2006 r. zastąpił Janusza Kurtykę na stanowisku dyrektora krakowskiego oddziału IPN. Publicysta, redaktor i współpracownik wielu czasopism, m.in. współzałożyciel i zastępca redaktora naczelnego prawicowo-konserwatywnego "Czasu Krakowskiego", a w latach 1996-1998 redaktor naczelny dziennika "Nowiny" wydawanego w Rzeszowie. Od 1997 r. członek redakcji rocznika "Studia Rzeszowskie", następnie od 2002 r. półrocznika "Horyzonty Wychowania". W latach 1998-2002 radny miasta Krakowa. Autor książek, m.in.: "Oświata i popularyzacja nauki w Galicji w okresie autonomii", "Dyktatura zdrady. Polska w 1947 roku", "Profesorowie UJ w aktach UB i SB".

Autor: ea