Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kraków Jana Pawła II jest moim Krakowem

Treść

Wierni odśpiewali "Sto lat!" i wołali: "Zostań z nami!", "Benedetto, Benedetto!", "Kochamy Cię!"


Papież Benedykt XVI podczas mszy św. na krakowskich Błoniach

Fot. Wacław Klag

- Dziękuję Wam z całego serca za zaproszenie do mojego Krakowa i za gościnę. Kraków Karola Wojtyły i Kraków Jana Pawła II jest również moim Krakowem - te słowa, wypowiedziane przez papieża Benedykta XVI podczas wczorajszej homilii na krakowskich Błoniach wywołały owację prawie 900 tys. zgromadzonych tu pielgrzymów. Zresztą kazanie, wygłoszone wczoraj przez papieża, było wielokrotnie przerywane brawami. Nie tylko wtedy, kiedy Benedykt mówił po polsku.


Zanim rozpoczęła się msza święta na Błoniach, po raz drugi podczas pielgrzymki Benedykta XVI do Polski ze wzgórza wawelskiego rozległ się głos dzwonu Zygmunta.

Papieża witał metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz: - Nasz dom jest Twoim domem. Nasz kościół jest Twoim kościołem. Jan Paweł II dziś cieszy się, że stąpasz po tej ziemi jego śladami.

Zgodnie z nową, wypracowaną w czasie pierwszych dni pobytu w Polsce tradycją, Benedykt XVI rozpoczął homilię po polsku, od pytania zaczerpniętego z Dziejów Apostolskich: "Dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo?" Zaraz potem dodał: - W odpowiedzi na to pytanie zawiera się podstawowa prawda o życiu i przeznaczeniu każdego człowieka.

- To pytanie odnosi się do dwóch postaw, związanych z dwiema rzeczywistościami, w jakie wpisane jest życie człowieka: ziemską i niebiańską - mówił papież. - Najpierw rzeczywistość ziemska: Dlaczego stoicie? (...) Stoimy na ziemi, bo tu postawił nas Stwórca jako uwieńczenie swojego dzieła stworzenia. (...) Stoimy na ziemi. Tkwimy w niej korzeniami. (...) I wtedy rodzi się refleksja: czy to już wszystko? Czy ziemia, na której "stoimy", jest naszym ostatecznym przeznaczeniem?

W tym "ziemskim" kontekście papież rozważał drugą część pytania: "Dlaczego wpatrujecie się z niebo?" - Bo jesteśmy wezwani, by patrzeć w kierunku rzeczywistości Bożej - mówił Benedykt XVI, a ludzie nagradzali jego słowa brawami.

- Z głębokim wzruszeniem sprawuję dziś Eucharystię na krakowskich Błoniach, w miejscu, w którym wielokrotnie sprawował ją Ojciec Święty Jan Paweł II - powiedział następnie.

Benedykt XVI wyznał, że przybył do Polski i do Krakowa z potrzeby serca, w pielgrzymce śladami swego wielkiego poprzednika. - Pragnąłem oddychać powietrzem jego Ojczyzny. Pragnąłem patrzyć na ziemię, na której się urodził i na której dorastał do podjęcia niestrudzonej służby Chrystusowi. (...) Pragnąłem przede wszystkim spotkać żywych ludzi, jego rodaków, zakosztować waszej wiary, w której wyrósł i upewnić się, czy w niej trwacie.

Przywołał także słowa Jana Pawła II, wypowiedziane przed siedemnastu laty: "Pozwólcie, że zanim odejdę, popatrzę jeszcze stąd na Kraków, na ten Kraków, w którym każda cegła i każdy kamień jest mi drogi - i popatrzę stąd na Polskę".

Papież mówił również o wierze jako bardzo osobistym akcie każdego człowieka. Wierzyć, to uznać za prawdę to, czego nie ogarnia umysł. - Jednak zgoda na takie ograniczenie możliwości rozumu nie przychodzi łatwo - mówił Ojciec Święty, a gdy wypowiadał te słowa, na Błoniach dźwięczała cisza. - Ważne jest, w co wierzymy, ale jeszcze ważniejsze - komu wierzymy.

W homilii Benedykt XVI podkreślił, że wraz z wyborem Karola Wojtyły na papieża Polacy zostali powołani do dawania światu świadectwa wiary.

- Proszę was, byście czyniąc dobro bliźniemu i troszcząc się o dobro wspólne, świadczyli, że Bóg jest miłością; proszę was w końcu, byście skarbem wiary dzielili się z innymi narodami Europy i świata, również przez pamięć o waszym rodaku, który jako następca św. Piotra czynił to z niezwykłą mocą i skutecznością - te słowa wypowiedział Benedykt XVI po polsku - na zakończenie homilii. - Proszę was, trwajcie mocni w wierze. Trwajcie mocni w nadziei. Trwajcie mocni w miłości.

Rozległy się oklaski. Nie pierwsze i nie ostatnie podczas wczorajszej mszy na Błoniach. Słowa papieża były wielokrotnie przerywane brawami i okrzykami: "Jesteś w domu!", "Dziękujemy!", "Zostań z nami". Momentami, patrząc na ekran telebimu, ustawiony na wprost ławek dziennikarskich, pokazujący oblicze Ojca Świętego w wielkim zbliżeniu, miałam wrażenie, że papież jest lekko zakłopotany tymi oznakami wiary i miłości ze strony Polaków.

Benedykt XVI, kończąc niedzielną liturgię, podziękował zgromadzonym setkom tysięcy wiernych za obecność i świadectwo wiary. Zwrócił się też do młodzieży, z którą spotkał się w sobotę. Przypomniał niezwykłą deklarację, jaką od nich otrzymał: Nie biorę, jestem wolny od narkotyków.

- Proszę was jak ojciec: bądźcie wierni temu słowu. Tu chodzi o wasze życie i waszą wolność. Nie poddawajcie się ułudom tego świata! - apelował papież.

Benedykt XVI pozdrowił m.in. młodych stypendystów Fundacji "Dzieło Nowego Tysiąclecia" oraz przedstawicieli polskich władz. Podziękował polskiemu Episkopatowi oraz przedstawicielom Episkopatów wielu krajów Europy, którzy wzięli udział w jego pielgrzymowaniu po ziemi polskiej. Swe pozdrowienia skierował także do studentów i profesorów polskich uczelni.

- Niech Maryja wstawia się za wami i wyprasza wszelkie potrzebne łaski - powiedział papież na zakończenie. - Proszę was także, byście pamiętali o mnie w waszych modlitwach i ofiarach, tak jak pamiętaliście o moim wielkim poprzedniku.

Bardzo długo trwał sakrament komunii. Ludzie podchodzili do metalowych płotków, rozgraniczających sektory, by przyjąć komunię podczas tej tak ważnej dla wszystkich wiernych mszy świętej. Z rąk samego papieża Benedykta XVI komunię św. przyjęli m.in. prezydent Lech Kaczyński z małżonką, dzieci komunijne, para nowożeńców, górale w regionalnych strojach.

Do papieskiego tronu podeszła procesja z darami. Niesiono w niej jedynie chleb i wino. Jako pierwsze do Benedykta XVI przyszły dzieci w strojach krakowskich: 4,5-letnia Hania Zalewska i 5-letni Niklas Schober z Niemiec.

W modlitwie wiernych wspomniano ofiary tragicznego trzęsienia ziemi w Indonezji. Modlono się za ofiary kataklizmu i o międzynarodową solidarność dla tych, którzy przeżyli.

Przed ołtarzem złożono ponad 20 kamieni węgielnych, z których większość jest przeznaczona pod budowę kościołów, ale także pod budowę pomników Jana Pawła II, Centrum Jana Pawła w Lublinie i wioski dla sierot i seniorów w Mysłowicach. Benedykt XVI udzielił wszystkim zebranym błogosławieństw, którym objęte zostały także owe kamienie węgielne pod budowę nowych kościołów i wszystkie przedmioty kultu religijnego.

Poświęcone zostały także obraz Matki Boskiej Bonifraterskiej, pozłacana róża, tabliczki, którymi ma być oznakowany w Polsce "szlak Jakubowy" prowadzący przez całą Europę do Santiago de Compostela.

Wraz z papieżem mszę koncelebrowało ponad 1900 duchownych: kardynałów, biskupów i księży z Polski oraz 16 innych krajów.

Po zakończeniu mszy wierni odśpiewali Benedyktowi XVI "Sto lat!". Kiedy szedł już w kierunku papamobilu, wołali "Zostań z nami!", "Benedetto, Benedetto!", "Kochamy Cię!".

Wczorajsza msza na Błoniach, koncelebrowana przez papieża Benedykta XVI, miała wspaniałą, chwytającą za serce oprawę muzyczną, o której trudno nie wspomnieć. Na powitanie papieża zaśpiewał niemal 300-osobowy zespół złożony ze studentów Akademii Muzycznej i Papieskiej Akademii Teologicznej, chóru Kantorei St. Barbara oraz Akademickiego Chóru Organum i Chóru Mariańskiego parafii NMP z Lourdes w Krakowie. Wykonali nowy utwór "Tu es Petrus" Henryka Jana Botora, kompozytora i organisty z parafii Marii Magdaleny w Tychach. Na Błoniach śpiewała także schola papieska, która - z udziałem wszystkich wiernych - wyśpiewała (wielokrotnie) hymn "Nie lękajcie się" oraz znane ze spotkań z Janem Pawłem II pieśni, takie jak np. "Kraków wita Cię".

Ludzie odchodzili z Błoń wzruszeni. Słowo papieża, nastrój, muzyka, klimat tego niezwykłego spotkania, które jakże żywo przypomniało nam wcześniejsze rozmowy z Janem Pawłem II - wszystko to głęboko dotarło do naszych serc i umysłów. I niech tak zostanie.

ELŻBIETA BOREK

Homilię wygłoszoną wczoraj przez papieża Benedykta XVI drukujemy w całości na str. 4


EMOCJE I BRAK ŚNIADANIA

Prawie 400 pielgrzymom udzielono wczoraj, jeszcze w czasie trwania mszy świętej na krakowskich Błoniach, pomocy medycznej. Ogółem w stacjonarnych punktach medycznych pomagano 949 osobom; 214 zostało odwiezionych do szpitali. Spośród nich 43 musiały pozostać na obserwacji - dowiedzieliśmy się w Wojewódzkim Centrum Koordynacji Ratownictwa Medycznego w Krakowie.

Lekarze i ratownicy medyczni interweniowali w przypadkach zasłabnięć, omdleń, ataków padaczki, odnotowano też skręcenia nóg oraz ataki choroby wieńcowej.

- Rzeczywiście, główne przypadki to zasłabnięcia i omdlenia, często spowodowane emocjami albo po prostu brakiem śniadania. Wielu naszych pacjentów spędziło noc na Błoniach. Byli zmęczeni, przemoczeni, głodni. Podawaliśmy płyny, leki przeciwbólowe, niektórych trzeba było na chwilę położyć - powiedziała nam dr Bożena Kozanecka-Muzyk, pełniąca wczoraj dyżur w namiocie Szpitala im. Ludwika Rydygiera na Błoniach. - Mieliśmy wiele padaczek i - niestety - przed południem, trzy ostre incydenty wieńcowe. Zanim msza dobiegła do połowy, do szpitala odesłaliśmy osiem osób.

Nad zdrowiem około 900 tys. pielgrzymów uczestniczących w mszy świętej na Błoniach czuwało 40 stacjonarnych punktów medycznych i 300 patroli, które poruszały się wzdłuż ulic dojazdowych. Chorzy i słabi mogli uzyskać pomoc bezpośrednio w jednym z siedmiu namiotów obsługiwanych przez Szpital Wojskowy, Narutowicza, Rydygiera, Żeromskiego, Zakład Opiekuńczo-Leczniczy, Medicinę i Maltańską Służbę Medyczną. Nieocenioną pomocą służyli GOPR-owcy, którzy wywozili chorych swoimi terenowymi pojazdami nawet z najmniej dostępnych miejsc.

Przez całą niedzielę dyżur pełniło 8 krakowskich szpitali i 6 ambulatoriów podstawowej opieki zdrowotnej.

Na Błoniach działały również ogrzewane namioty, w których była wydawana ciepła herbata. Patrole harcerzy dysponowały arkuszami folii przydatnej w sytuacji, gdy trzeba było ogrzać chorych, zwłaszcza tych na wózkach.

Do wieczora przed kurią przy ul. Franciszkańskiej działał medyczny punkt stacjonarny oraz namiot medyczny na terenie Balic. (E)

ZAGUBIENI W TŁUMIE

W Biurze Dzieci Zagubionych przy Błoniach służba trwała nieprzerwanie od soboty do niedzieli. W sobotę odprowadzono do siedziby biura przy ul. Focha ponad 130 dzieci.

- Wprawdzie w nocy trudno się było przedostać przez Błonia, bo po spotkaniu z Ojcem Świętym z młodzieżą prawie do rana trwał koncert, ale trudno mi powiedzieć, jak rodzice mogli się nie zorientować, że w pobliżu nie ma ich pociech... Noc z soboty na niedzielę spędziło u nas 8 dzieci, po które rodzice zgłosili się dopiero rano - powiedziała nam Katarzyna Dulińska, kierująca punktem.

Wczoraj wśród zagubionych były również osoby starsze. Pani Krystyna z Tarnowa całą papieską homilię spędziła na krzesełku przed biurem przy ul. Focha. - Przyjechałam z córką, ale od razu się pogubiłyśmy, nie wiem, co mam robić, nie mam pieniędzy - płakała staruszka, pocieszana przez harcerki.

W sobotnią noc zaalarmowano pogotowie, że z Rudawy wyłowiono 13-letniego chłopca. Był przestraszony i wyziębiony. Karetka odwiozła go do szpitala w Prokocimiu.

- Chłopiec jest lunatykiem. W nocy wyszedł z namiotu, w którym spał z kolegami i doszedł do Rudawy. Tam go znaleziono - wyjaśnił nam dyspozytor Wojewódzkiego Centrum Koordynacji Ratownictwa Medycznego.

Do końca wczorajszego dnia udzielono pomocy prawie 190 zaginionym osobom.

(E)

DAR MODLITWY

I CIERPIENIA


Wśród darów ofiarnych dla papieża znalazła się księga "Dar modlitwy i cierpienia ludzi chorych dla Ojca Świętego Benedykta XVI".

Księga powstała z deklaracji ludzi chorych i starszych, ofiarowujących swą modlitwę i cierpienie w intencji papieża i jego pielgrzymki do Polski. O taki dar prosił w kwietniu metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz. Na ten apel odpowiedziało blisko tysiąc osób, nadsyłając swoje deklaracje do biura Caritas Archidiecezji Krakowskiej.

Symboliczny dar Caritas dla Ojca Świętego to świeca nawiązująca do największej, ekumenicznej akcji realizowanej w całej Polsce - Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom, dzięki której od 12 lat wspomagane są dzieci z najbiedniejszych rodzin. (GEG)

"'Dziennik Polski" 2006-05-29

Autor: ab