Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kowalczyk wśród faworytek

Treść

W poprzednim sezonie było fantastycznie, wręcz historycznie: Justyna Kowalczyk zajęła trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w biegach narciarskich, po drodze wygrywając jedną imprezę, w kilku plasując się na podium. Jak będzie teraz, w kolejnym sezonie rozpoczynającym się już jutro w szwedzkiej miejscowości Gaellivare? Polka znajduje się w gronie gwiazd, które między sobą powinny rozegrać walkę o najwyższe cele - co do tego wątpliwości nie ma chyba nikt. Minione dwanaście miesięcy pozwoliły jej ugruntować swą pozycję w świecie biegów, pokazać raz jeszcze i udowodnić, jak ogromnym dysponuje potencjałem. Mimo kłopotów, powracających chorób, zażywanych antybiotyków, osłabiających organizm, walczyła dzielnie cały czas, dawała z siebie wszystko, ani na moment nie ustępując. Wszystko to zaowocowało spektakularnymi wynikami, najlepszymi w historii naszych biegów narciarskich. Wygrała zmagania w kanadyjskim Canmore, gdzie jeszcze dwukrotnie stawała na najniższym stopniu podium. Poza tym była trzecia w Kuusamo, Novym Meście (trzy razy), Asiago oraz druga w Libercu i (dwukrotnie) w Bormio. W tym ostatnim włoskim ośrodku "wbiegła" w wielkim stylu na podium klasyfikacji generalnej PŚ, wyprzedzając Szwedkę Charlottę Kallę. Kryształową Kulę wywalczyła Finka Virpi Kuitunen, która wyprzedziła Norweżkę Astrid Jacobsen. Wspomniana czwórka należeć będzie też do faworytek kolejnego sezonu, który rozpocznie się jutro w Gaellivare. Aż do końca marca biegaczki (podobnie zresztą jak i biegacze) wystartują w 35 zawodach, wśród których na plan pierwszy wysunie się prestiżowy Tour de Ski (tym razem do klasyfikacji generalnej PŚ wliczone zostaną wyniki wszystkich konkurencji cyklu, tak w biegach na dystansach, jak i sprincie - a zawodnicy rywalizować będą w Oberhofie, Pradze, Novym Meście oraz Val di Fiemme) i przede wszystkim mistrzostwa świata, które w lutym odbędą się w Libercu. Kowalczyk do sezonu przygotowywała się długo i niezwykle starannie. Tradycyjnie pod wodzą trenera Aleksandra Wierietielnego (współpracy z innym szkoleniowcem nawet sobie nie wyobraża) i z pomocą znakomitego szwedzkiego serwismena Ulfa Olsona. W najbliższych miesiącach dostanie do dyspozycji 80 par nart - w tym 10 treningowych, 20 testowych i 50 startowych. Pod tym względem w niczym nie odstaje już od najlepszych. - Mamy jeszcze tylko małe problemy ze smarowaniem nart w stylu klasycznym, co było widoczne w minionym sezonie. Aby jakoś sobie z tym poradzić, przygotowaliśmy kilka par nart ze specjalną stopką, dzięki czemu nie trzeba ich specjalnie smarować. Możemy je wykorzystać w ciężkich warunkach - mówi Wierietielny. Sama Kowalczyk jest optymistką. - Pracowałam dużo nad równowagą, która odgrywa kluczową rolę przy zjazdach, oraz techniką łyżwową. W tych elementach powinnam być widocznie mocniejsza. Postaramy się także, co nie jest łatwe, nie powtórzyć błędu z ubiegłego sezonu, gdy walczyłam o wynik kosztem zdrowia. Teraz, gdy tylko pojawią się jakieś niepokojące symptomy, powiemy "dość" i pojedziemy wyleczyć się i odpocząć - przyznaje. Polka nie ukrywa jednak, iż po pierwszych startach za wiele nie oczekuje, tym bardziej że tras w Gaellivare... nie lubi. - Uważam ją za najgorszą w świecie - mówi wprost Kowalczyk. Tydzień temu dwukrotnie wygrała zawody FIS Cup w szwedzkiej Bruksvallarnie, pokonując m.in. Kallę. Pisk "Nasz Dziennik" 2008-11-21

Autor: wa